Dyrektor Muzeum Historycznego w Sanoku, wybitny znawca twórczości Zdzisława Beksińskiego, historyk sztuki, autor licznych artykułów, katalogów i wystaw.
Tyle Beksińskiego naraz! Cztery pięknie wydane tomy połączone eleganckim kartonowym etui. Każdy poprzedzony niewielką informacją na temat autora (w językach:polskim i angielskim),po której przeczytaniu rozpoczynamy przygodę z pięknem. Jednak za jego ogromną dawkę trzeba zapłacić nieoczekiwaną cenę. Kartka po kartce, wędrujemy poprzez dziesiątki prac równocześnie wędrując przez depresję razem z Mistrzem. Pogodny z pozoru człowiek (jak określali go znajomi) pokazał w nich całą czerń, którą miał w duszy, a z którą (jak twierdził) nauczył się żyć. Smutne, szare krajobrazy (z niewielkimi strzępkami piękna jakimi są jedynie niektóre z nich - zazwyczaj te przedstawiające naturę) , jakieś koszmarne pobojowiska ze złego snu, wyłaniające się z mgły krzyże, ogromne głowy, kobiety o złych twarzach i pięknych ciałach, dziwne człowiekopodobne stwory o pustych oczach i budynki o pustych oknach, koszmarne obrazy o tematyce erotycznej (pośród których jednak, o dziwo, znaleźć można również bardzo subtelne, wręcz romantyczne),dziwaczne, często upiorne postacie zwierząt i ludzi, fotomontaże komputerowe (niesamowita wyobraźnia!) oraz, zdecydowanie moje ulubione i według mnie najpiękniejsze, obrazy z okresu fantastycznego (w przeciwieństwie do reszty oszałamiające barwami) - takie są smutne albumy genialnego artysty. I smutno się je ogląda...
Nie mam szczęścia do wydawnictwa Bosz, zawsze wydaje Beksińskiego tak, że mi się nie podoba. Ogólnie wydawnictwo Bosz uwielbiam, bo wydaje świetną sztukę, ale Beksiński jest magiczny, kolorowy, fantastyczny i osadzony w fantasy, a Bosz wydaje go szarego, smutnego i pogrążonego w mroku. Taki też był, ale zdaje się, że żadne z nas nie potrafi zachować balansu, ja sobie próbuję wmówić, że wszystko było u Beksińskiego ok, a Bosz, że otaczała go wyłącznie czarna dziura.
Pierwsza część obrazów jest wyjątkowo szara, przygnębiająca, nie są to moje ulubione miejsca w świecie sztuki, lubię kolor, dynamikę, nawet, jeśli są związane ze smutkiem i rozpaczą.
Beksiński to jeden z moich ulubionych artystów, chociaż ciężko odsunąć jego życie (i jego rodziny) na bok i nie przytłaczać samego siebie wszech przygnębieniem. Za dużo Beksińskiego to nie zdrowo, po prostu. Zwłaszcza w takim wydaniu.
Wyzwanie czytelnicze LC czerwiec 2021: Przeczytam książkę z ilustracjami lub zdjęciami (38).