cytaty z książki "Loki. Gdzie zaległy kłamstwa"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Ciemność porusza się inaczej niż światło. Jest zawsze przed jasnością. Musi być szybsza, sprytniejsza i cichsza.
Nie być żywym to nie to samo co być martwym.
A kto nie był królem, ten stawał się zdrajcą - czyż nie tak zawsze się działo?
- Właśnie rozmawiam z bratem.
- Naprawdę? - Theo poróżowiały policzki - Ze swoim bratem Thorem?
- To mój jedyny brat.
- Pozdrów go ode mnie.
- Na pewno będzie podekscytowany[...] Theo cię pozdrawia.
Thor zmarszczył brwi.
-Kto?
Loki zerknął przez ramię na Theo.
- Też cię pozdrawia i mówi, że z nas dwóch to ja wyglądam lepiej i jestem bardziej utalentowany, chwała niech będzie Asgardowi.
Przy drzwiach Theo skłonił się, a Thor zawołał:
- Wcale tak nie powiedziałem! Loki, powiedz temu Theo, że niczego takiego nie powiedziałem!
Loki usłyszał brzdęk dzwonka przy wejściu do sklepu.
- Jaka szkoda, że wyszedł.
- Uważam, że wszyscy jesteśmy zdolni do rzeczy, które nigdy by nam nie przyszły do głowy.
- Co za urocza wycieczka z ojcem. Nic nie może się równać z pokazywaniem dzieciom wszystkich sposobów, na jakie mógłby zakończyć się świat, trzymanych u siebie w piwnicy.
- Nie martw się, bracie. Ojciec zrozumie.
Odyn nie zrozumiał....
- Chłopie, potrzebuję dychę na drani. Właśnie straciłem robotę, umarła mi żona, a moich siedmioro dzieci ma odrę i został nam tak mało jedzenia, że aż się boję, że będziemy musieli zjeść jedno z dzieci...
Jakże musiałeś czuć się rozczarowany, kiedy to ja się pojawiłem, a nie mój brat, w blasku słońca wylatującym mu z tyłka.
— Może znajdźcie sobie coś odpowiedniejszego. Na przykład Drużyna Upierdliwych Porywaczy Asgardczyków, w skrócie....
- Nasze instynkty nas chronią - kontynuował Odyn - Dbają o nasze bezpieczeństwo. Nasze pierwotne instynkty pochodzą z najszczerszego serca, z najczystszej rudy naszych pragnień.
Wiedział, że gdyby tylko poprosiła mógłby teraz podpalić całą tę salę i biegać po niej nago.
- Dlaczego miałoby mieć znaczenie to co, to co powie ten Piorunowy Łeb?
W Lokim wezbrało obrzydzenie. Nie chodziło o śmierć, bo ta w ogóle go nie poruszała. Każde życie kiedyś się kończy - tego wspólnie z Thorem nauczył się jeszcze, kiedy był dzieckiem. Wojownicy codziennie oddawali życie za Asgard. Nawet ci, którzy umierali spokojnie i w podeszłym wieku, mogli odchodzić utrudzeni służbą swojej krainie. Jednak to, co się tutaj działo, pozbawione było szacunku, stanowiło jakiś wynaturzony pokaz. Ci wszyscy gapie, te wszystkie małe dzieci z nosami przyciśniętymi do szyby, które morusały sobie buzie, wpatrując się w otwarte rany. Chociaż to byli tylko ludzie, miał teraz ochotę każdego z nich wsadzić na okręt i wysłać do Helheim.
- Loki, we wszystkich opowieściach ty już jesteś łotrem - odparła, opuszczając welon na twarz. - Dlaczego po prostu nie zaczniesz grać swojej roli?
- Dobra - powiedział. - To zostańmy łotrami.
- Potrzeba wam jakaś zaraza [...] Coś, co usunęłoby nadmiar ludności.
- To jest jak trzymanie okrętu wojennego na płyciźnie. Co za marnotrawstwo.