Pisarz, tłumacz, reżyser, znawca twórczości Samuela Becketta.
Ukończył studia na Uniwersytecie Warszawskim, doktoryzował się w Polskiej Akademii Nauk. Przełożył i wydał wszystkie dzieła dramatyczne Becketta, część jego utworów prozą oraz eseje i wiersze. Sztukami Becketta zajmuje się również jako reżyser, wystawiając je w Polsce i za granicą. Dotychczas zrealizował blisko trzydzieści spektakli.
Tłumaczył również Oskara Wilde’a,Sofoklesa, Szekspira i Friedricha Hölderlina. Przekłada też libretta operowe.
W 1998 jego pierwsza powieść, "Madame", wygrała konkurs ogłoszony przez Wydawnictwo Znak, po czym stała się jednym z większych bestsellerów ostatniej dekady. W ciągu 10 lat osiągnęła łączny nakład 90 tysięcy egzemplarzy i przełożona została na ponad 20 języków. W 1999 była nominowana do nagrody Nike i wyróżniona została Nagrodą im. Anrzeja Kijowskiego, a w 2002 znalazła się w ścisłym finale (7 książek spośród 123) irlandzkiej IMPAC Dublin Literary Award.
W latach 1988-1993 Libera współredagował czasopismo "Puls", a w latach 1996-2001 był kierownikiem literackim w Teatrze Dramatycznym w Warszawie.
Jest członkiem PEN Clubu i Stowarzyszenia Pisarzy Polskich oraz amerykańskiego Samuel Beckett Society.
Laureat wielu prestiżowych nagród.http://www.antoni-libera.pl/
Nieraz już w życiu przekonałem się, jak wiele mogą zdziałać słowa. Odkryłem ich czarodziejską moc. Potrafiły nie tylko zmieniać rzeczywistoś...
Nieraz już w życiu przekonałem się, jak wiele mogą zdziałać słowa. Odkryłem ich czarodziejską moc. Potrafiły nie tylko zmieniać rzeczywistość, potrafiły ją tworzyć, a w szczególnych przypadkach - nawet ją zastępować.
Teraz chyba nie ma już takich chłopaków jak główny bohater... Ileż on czasu, energii, zaangażowania poświęcił, by zbliżyć się do swojej wybranki, by zostać zauważonym, zaimponować, a jednocześnie nie zdradzić swoich uczuć. Wielki szacun dla takiej postawy - raczej nierealnej w obecnych czasach, gdzie większość sięga po to co łatwe i nie wymaga wysiłku.
Libera w jawny sposób starał się napisać powieść, która gładko wejdzie w kategorię "literatura piękna"; aż wylewają się z niej subtelności, elegancja i piękny język. Do tego odniesienia do sztuki, mało znanych poetów czy muzyki, które można jawnie odebrać jako chwalenie się erudycją przez autora. Ta z pozoru prosta historyjka o zauroczeniu ucznia w powabnej, niezwykle urokliwejj i elektryzującej nauczycielce, służy Liberze jak podstawa do tego, by zaprezentować własny warsztat i literacki sznyt. Czuć w tym zamiłowanie do klasyków, do tego, co w literaturze najszlachetniejsze. Mamy przez to do czynienia ze światem dość nieprawdopodobnym; o ile tytułowa Madame mogłaby istnieć, a nawet na pewno podobne jej osoby nadal wzbudzają ochy i achy buzujących hormonami uczniów, o tyle główny, bezimienny bohater to postać jak ze snu. Narrator jest bowiem błyskotliwy, przebiegły, nieprawdopodobnie oczytany, elokwentny i budzący wszechobecny podziw. Recytuje wiersze z pamięci, zawstydza swoją improwizacją znanego aktora oraz nawet swój obiekt uczuć czyni w oczach czytelnika niedoskonałym, wytykając stojącej na piedestale Madame niewielkie braki w wiedzy. Sam Libera w wywiadach tłumaczył, że takie zaprezentowanie wydarzeń wynika z tego, iż bohater spisuje swoje wspomnienia po wielu latach (czego dowiadujemy się również z post scriptum),zapewne mocno je koloryzując.
Madame to powieść momentami podniosła, żeby nie napisać, patetyczna. Sporo tu romantyzmu, gierek, napięcia, proustowskich miłosnych poszukiwań i obsesji. Jeżeli ktoś chce zatopić się w świat, który już nie istnieje (i w prozie i w rzeczywistości),a jest echem prawdziwego romantyzmu, to zapewne tytułowa femme fatale sama stanie się dla niego celem namiętności albo tęsknot, bo któż z mężczyzn nie chciał kiedyś spotkać takiej kobiety…