Ja, która nie poznałam mężczyzn Jacqueline Harpman 7,3
ocenił(a) na 31 tydz. temu Dystopia i postapo muszą mieć choćby minimalny sens, a niestety mimo ogromnego potencjału jaki miała ta książka (emocjonalnie mnie pokonała!) odniosłam wrażenie, że autorka zapędziła się w kozi róg i sama nie wiedziała, co spowodowało katastrofę tamtego świata. Nigdzie! Ale to nigdzie nie dowiadujemy się co się wydarzyło. Dlaczego uwięziono kobiety? Dlaczego wszędzie są bunkry, ale nie ma ruin starej infrastruktury miejskiej i wiejskiej? Jeżeli więzienie kobiet i nadzór nad nimi miał przyczynić się do przetrwania ludzkości dlaczego były tak traumatyzowane? Straumatyzowani ludzie mają małe szanse na poradzenie sobie później i to sprawiłoby raczej że wyginęlibysmy szybciej - co w rezultacie się chyba tam dzieje. Rozumiałabym patologię życia bunkrowego, traumę powodowaną ukrywaniem się przed zagrożeniem, ale tutaj żadna zasada nie miała logicznego sensu. Argument, że strażnicy byli okrutni bo mogą i taka jest ludzkość, to żaden argument. Uciekli - gdzie? Wyparowali? Zginęli? Jeśli zginęli po ucieczce, to niestety nasze bohaterki czekałby ten sam los, skoro opuściły bunkier kilkanaście minut później. Jeśli udało im się zwiać to dlaczego po kilkunastu latach kobiety nigdy nie spotkały żywej duszy? Wszyscy zapomnieli jaka była przeszłość, ale w zasadzie to tylko to co byłoby kluczowe dla fabuły. Świat był pozbawiony zwierząt, ale przetrwały rosliny uzależnione od zapylaczy? Nieskończony prąd bez elektrowni?
Niestety, muszę napisać, że mimo wspaniałej kreacji postaci, takkiej z krwi i kości, z bogatym życiem wewnętrznym, ta książka niczego nie przekazuje o świecie poza grozą śmierci, samotności i lęku przed ludźmi. Oceniam ją jako słabą lekturę. Tu nic nie miało sensu.