Po "Trzynaście kotów" postanowiłam sięgnąć w pewien październikowy dzień. Liczba trzynaście i czarny kot na okładce przekonywały mnie, że to będzie dobry wybór na jesienne wieczory. Obiecywałam sobie mnóstwo tajemnic, trochę mroku, a przede wszystkim "kociej" atmosfery. Niestety trochę się przeliczyłam.
Opowiadania są bardzo nierówne. Z całkiem niezłych i pomysłowych historii jesteśmy nagle przerzucani to opowiadań, które wydają się być pisane trochę na siłę. Tak, jakby ktoś zażądał "napisz opowiadanie z motywem kota" i pisarz na z potem na czole wydusił z siebie te kilka stron.
Ta nierówność to nie jedyny powód, który sprawia, że ciężko mi ocenić książkę. Historie napisane są w różnych gatunkach, więc ktoś, kto oczekiwał fantastyki może być zawiedziony na przykład licznymi opowiadaniami science fiction.
W końcu to, czego zabrakło mi najbardziej, to... same koty. Spodziewałam się więcej bardziej charakterystycznych kocich postaci, próby uchwycenia natury tych tajemniczych zwierząt. Tymczasem koty często traktowane tu były po macoszemu, jak coś, co miało się pojawić, ale równie dobrze mogłoby to być jakiekolwiek inne zwierzę.
Czy polecę tę książkę? Tak, jeśli ktoś chce poczytać po prostu opowiadania z gatunku sciencie fiction czy fantastyki. Nie, jeśli do książki przyciąga tylko postać czarnego kota i odwołująca się do czyichś "kociarskich" uczuć. Ja, jako Kociara, spodziewałam się po prostu czegoś innego.
Jako miłośniczka i posiadaczka kotów nie mogłam przejść obok tej książki obojętnie. Każdego "kotopiewcę" zainteresuje pewnie ten tytuł i odkrycie czego się można po tym zbiorze opowiadań dowiedzieć o jakże pokrętnej naturze kota. Trzynaście opowiadań zawartych w zbiorze z pewnością tą wiedzę poszerzy - jedne zadziwią, inne rozbawią, ale niektóre też odrobinę znużą. Tak to zazwyczaj jest, że w każdym zbiorze znajdą się perełki, ale przecież nie każdy koralik to od razu szlachetna perła:) Palma pierwszeństwa dla Andrzeja Sapkowskiego, który w zbiorze zawarł dwa opowiadania: Muzykanci, który do mnie akurat nie przemówili, ale za to 'Złote Południe" i parafraza Alicji w Krainie Czarów oczami kota z Cheshier to absolutny majstersztyk. Urzekł mnie również Jacek Dukaj ze swoją filozoficzną wizją wskazującą na to, że centrum Wszechświata stanowi kot ("Ponieważ kot"). Odrobinę dobrego humoru zapewniają zaś panowie Włodzimierz Kalicki i jego "Kot typu Stealth", w którym pojawia się specyficzna, acz pouczająca wizytacja w amerykańskim Instytucie Broni Futerkowej, Marcin Wolski z opowiadaniem z morałem dlaczego nie warto kupować kota w worku ("Worek"),wreszcie Konrad Lewandowski, który w "Rydwanie bogini Freyi zawarł teorię poznawalności:) Wreszcie niezrównany Andrzej Zimniak i opowiadanie "Rozpakuj ten świat, Evitt" gdzie wodzeni za nos przez kota trafiamy wprost do biblijnego raju. Reszta opowiadań przeciętna lub nie warta odnotowania. Dla tych kilku warto jednak było przeczytać całość.