Pisarz angielski, autor sztuk teatralnych, scenariuszy filmowych i powieści.
Znany przede wszystkim z głośnego dramatu "Kres wędrówki" (Journey's End, 1929; pol. wyst. 1929),w którym zawarł własne doświadczenia z I wojny światowej. Była to jego siódma sztuka (łącznie 17 w latach 1921-1960). Do spółki z Vernonem Bartlettem przerobił ją na powieść Kres wędrówki (Journey's End, 1930; pol. 1930).
Jest też autorem katastroficznej powieści sf The Hopkins Manuscript (Good Housekeeping, sr8, sierpień 1938 - marzec 1939; 1939; popr. wt The Cataclysm 1958); ta społeczno-polityczna dystopia o upadku Księżyca na Europę miała duży wpływ na rozwój katastroficznej sf w powojennej Wielkiej Brytanii, a zwłaszcza na Johna Wyndhama. Cenił ją wysoko m. in. Brian W. Aldiss.
Ogółem opublikował 10 powieści, w tym społeczno-obyczajowe z życia klasy średniej: The Fortnight in September (1931)i Green Gates (1936).
Scenariuszy filmowych napisał 15 od The Toilers (1919) do The Ogburn Story (1963 TV). Ważniejsze to: — Za rzeką <?> (One More River, 1934, reż. James Whale) wg powieści Galsworthy’ego Za rzeką (Over the River, 1933, wt One More River; pol. 1936) — Niewidzialny człowiek (The Invisible Man, 1933, reż. James Whale) wg powieści Wellsa — Droga powrotna (The Road Back, 1937, reż. James Whale) wg powieści Remarque’a Droga powrotna (Der Weg zurück, 1931; pol. 1931) — Cztery pióra (The Four Feathers, 1939, reż. Zoltan Korda) wg powieści A. E. W. Masona The Four Feathers (1902) — Żegnaj Chips/Do widzenia, panie Chips (Goodbye, Mr. Chips, 1939, reż Sam Wood) wg powieści Jamesa Hiltona Żegnaj, Chips (Goodbye, Mr. Chips, 1934; pol. 1957) --nominacja do Academy Award za najlepszy scenariusz adaptowany — Lady Hamilton (film 1941, reż. Alexander Korda) — Niepotrzebni mogą odejść (Odd Man Out, 1947, reż. Carol Reed) wg powieści F. L. Greena (1945) — Nie ma autostrad w chmurach (No Highway in the Sky, 1950, reż. Henry Koster) wg powieści fantastycznej Nevila Shute No Highway (1948) — Nocny nalot (The Dam Busters, 1955, reż. Michael Anderson) wg nonfiction Paula Brickhilla The Dam Busters (1951 bez utajnionych szczegółów technicznych) i autobiografii Guya Gibsona Enemy Coast Ahead (1946; pełny tekst bez cenzury 2003) --nominacja do BAFTA Award za najlepszy brytyjski scenariusz — The Night My Number Came Up (1955, reż. Leslie Norman) fantastyczny, wg f-tu z dziennika komandora RAF-u Victora Goddarda, fascynata zjawisk paranormalnych, który był rzekomo świadkiem wypełnienia się proroczego snu (The Saturday Evening Post z 26 maja 1951) --nominacja do BAFTA Award za najlepszy brytyjski scenariusz
Czasem zastanawiam się, czy faktycznie w tamtym tygodniu wszyscy byliśmy chorzy umysłowo, a czasem myślę, że zachowaliśmy się tak, ponieważ ...
Czasem zastanawiam się, czy faktycznie w tamtym tygodniu wszyscy byliśmy chorzy umysłowo, a czasem myślę, że zachowaliśmy się tak, ponieważ wszyscy byliśmy nieuleczalnie zdrowi.
Ludzkość w obliczu kataklizmu...
1000 lat po upadku cywilizacji zachodniej w ruinach dawnego Londynu zostaje znaleziony rękopis. A w nim Edgar Hopkins - egocentryczny mieszkaniec wioski Beadle, były nauczyciel i dumny hodowca drobiu, członek Towarzystwa Księżycowego przedstawia świat w obliczu katastrofy związanej z coraz szybszym zbliżaniem się Księżyca do Ziemi. Przygotowania do dnia zderzenia, nastroje ludzi, sam kataklizm, jak i to, co działo się po nim...
"Rękopis Hopkinsa" to swoiste studium ludzkich zachowań w obliczu nieuchronnej katastrofy. Studium niejednokrotnie zadziwiające i szokujące... Autor na głównego bohatera wybrał postać odpychającą, gdyż egocentryzm Hopkinsa momentami aż razi, a jednocześnie wybitnie spostrzegawczą. Dzięki takiemu zabiegowi czytelnik poznaje nie tylko samo zachowanie Hopkinsa i jego mieszane odczucia co do zapowiadanego kataklizmu, ale poprzez niego i jego obserwacje również nastroje i zachowania innych ludzi. A zachowania te są zadziwiające! Dominują obojętność, apatia, lekceważenie... Tak jakby nic szczególnego się nie działo...
Pierwsza połowa książki to czas pre-kataklizmowy. Czuć w niej napięcie i oczekiwanie na to, co się wydarzy i czy ludzkość przetrwa. Dla mnie, osobiście, pomimo kilku interesujących aspektów, była to najsłabsza część powieści. Następnie mamy sam moment katastrofy i czas po. I ta część, moim zdaniem, najbardziej wciąga. Jak ludzkość poradzi sobie z konsekwencjami kataklizmu? Czy odbuduje świat na nowo?
"Rękopis Hopkinsa" dobitnie pokazuje, że to nie katastrofy naturalne stanowią największe zagrożenie dla przetrwania człowieka. To ludzkość sama w sobie jest zagrożeniem dla własnego istnienia... Nastawienie na bogactwo, władzę i posiadanie...
Ciekawą odskocznię od głównej fabuły stanowią wstawki z hodowli drobiu Hopkinsa. Nigdy jeszcze nie spotkałam się z taką tematyką w książce. Poznając Brodie (jego ulubioną kurkę) sama bardzo ją polubilam i cieszyłam się, że jej losy po kataklizmie autor również przedstawił.
"Rękopis Hopkinsa" to książka katastroficzna, której lektura skłania do głębokiej refleksji - nad światem, nad ludzkością i nad jej kresem...
Moja ocena: 7,5/10
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Domowi Wydawniczemu Rebis.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni
Jesteście wielbicielami angielskiego humoru? Lubicie powieści postapo i/lub dystopie? Jeśli na oba pytania odpowiedzieliście twierdząco, to z pewnością "Rękopis Hopkinsa" przypadnie Wam do gustu.
Książka opublikowana została w 1939 roku, więc czytając ją trzeba mieć na uwadze ówczesną sytuację polityczno-społeczną, jak i wiedzę naukową.
Powieść rozpoczyna się wstępem, z którego dowiadujemy się, że tysiąc lat po upadku cywilizacji zachodniej, odnaleziono cudem zachowany rękopis egocentrycznego i ograniczonego Anglika - Edgara Hopkinsa, mieszkańca małego miasteczka. W tym swoistym pamiętniku, w całości zamieszczonym w dalszej części, opisuje on okres siedmiu miesięcy oczekiwania na kataklizm, a także kilka ważniejszych wydarzeń, które doprowadziły do ostatecznego upadku cywilizacji "białego człowieka" w siedem lat po kataklizmie.
Rękopis rozpoczyna się w 1945 roku, kiedy to emerytowany nauczyciel Edgar Hopkins, dowiaduje się na spotkaniu małego , ale dumnie brzmiącego Brytyjskiego Towarzystwa Księżycowego, iż nasz satelita niespodziewanie zmienił swoją trajektorię i zbliża się do Ziemi, a zderzenie ma nastąpić za około 7 miesięcy. Oczywiście członków Towarzystwa, jak i naukowców, obowiązuje tajemnica, by reszta społeczeństwa nie wpadła w panikę, przynajmniej do momentu, w którym wielkość Księżyca na niebie nie wyda się ludności podejrzana.
Nasz bohater, dumny hodowca drobiu (o którym naprawdę sporo pisze w swym rękopisie),przez pierwszą część swej opowieści na zmianę napawał się swą tajemną wiedzą, wątpił w prawdziwość obliczeń naukowców, jak walczył z odczuciem nieuchronnej śmierci.
Od razu przyznam, że ta część mnie dosyć wymęczyła, gdyż nie mogłam polubić tego wywyższającego się osobnika. Później jednak zrobiło mi się go żal... Cieszyłam się, gdy na swej drodze spotkał młodszych przyjaciół, dzięki którym zyskał w moich oczach.
Najciekawsze dla mnie to oczywiście czas po kataklizmie, czyli to w jaki sposób radziły sobie te niedobitki pozostałych przy życiu ludzi.
Ostatnie wpisy Hopkinsa, siedem lat po katastrofie, były coraz smutniejsze, przez co cała powieść, jej wydźwięk, dał mi sporo do myślenia.
To dystopia, więc można oczekiwać takiego zakończenia, jednak opisana w powieści ludzka natura przesiąknięta chciwością i dążeniem do władzy jest dla mnie zawsze czymś przygnębiającym.
Moge mieć tylko nadzieję, że osoby, które czytają tego typu książki są bardziej świadome działań ludzi nastawionych na zysk i władzę.
Dlatego zachęcam - przeczytajcie "Rękopis Hopkinsa" i dowiedzcie się co tak naprawdę wykończyło zachodnią cywilizację.