cytaty z książki "Burn the Hell. Runda czwarta"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
To psychopata, ale jestem tego pewna, że gdybyś już była jego, a on byłby twój, to podpaliłby nawet piekło, byś była szczęśliwa.
- Jestem dobry? [...]
- Jesteś.
- To dlaczego odeszłaś?
[...]
- Dobrze wiesz, że musiałam [...]
- Nie musiałaś.
- Musiałam, bo nie jestem w stanie cię uratować.
- Jak myślisz, było warto? [...] Ta cała nasza znajomość. Wszystko, co przeszliśmy, żeby teraz tak to skończyć.
[...]
- Warta była każda sekunda, Clark.
Przestań się wreszcie przed tym wzbraniać i pozwól sobie zacząć go kochać.
Uwielbiałam Nathaniela Gabriela Sheya. Bezapelacyjnie i nieodwracalnie.
- Uderzyłbym cię teraz, ale wiem, że by mi oddał - mruknął Theo i zerknął wymownie na Nathaniela.
Ja również na niego spojrzałam. Shey westchnął i niechętnie skinął głową.
- Oddałbym - przyznał mu rację, przez co nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
Theo wniósł oczy ku niebu.
- Lepiej dwa razy się zastanów, stary - poradził. - To wariatka.
- Zapamiętam - odparł Nate, unosząc palec wskazujący.
I chociaż cholernie nie chcę być wyjechała, wiem, że to jest dla ciebie najlepsze. A ty zasługujesz na wszystko co najlepsze. [...] Zasługujesz na cały świat Victoria.
Zostałam sama. Gotowa, by umrzeć, ale niegotowa na śmierć.
Uśmiechnęłam się sama do siebie, kiedy zdałam sobie sprawę, że naprawdę oszalałam dla tego chłopaka. Bo oszalałam. W każdym tego słowa znaczeniu.
- Więc dlaczego poprosiłaś, żebym to ja odszedł? - zapytał i to był właśnie ten kluczowy moment.
- Myślałam, że bez ciebie będzie lepiej. Lżej. Ale wcale tak nie jest.
I właśnie w tamtym momencie, pierwszy raz upadłam przed nim na kolana. Tak, zgrzeszyłam. Zgrzeszyłam wieloma uczynkami, ale grzeszenie jeszcze nigdy nie było tak dobre. Wtedy jeszcze nie zdawałam sobie sprawy, że będą takie dni, iż będę upadać przed nim co noc. Bo może i byłam niewierząca, ale przed nim klękałam z rozkoszą, prosząc o pokutę i błagając o rozgrzeszenie. Bo znalazłam swoją nową definicję wszystkiego.
- Powiedz mi, czego chcesz.
- Naprawdę chciałbym to zrobić, ale ja nie wiem. [...] Wiem tylko tyle, że gdy jesteś obok, wszystko nabiera sensu.
[...] możesz być pewna, że ja i tak znajdę do niego drogę. Chociażby miała to być ostatnia rzecz jaką zrobię w życiu.
- Dawno nie byłaś ze mną szczera.
- Dawno nie byłam szczera z samą sobą.
𝘑𝘢𝘬 𝘮𝘺ś𝘭𝘪𝘴𝘻, 𝘣𝘺ł𝘰 𝘸𝘢𝘳𝘵𝘰? [..] 𝘛𝘢 𝘤𝘢ł𝘢 𝘯𝘢𝘴𝘻𝘢 𝘻𝘯𝘢𝘫𝘰𝘮𝘰ść. 𝘞𝘴𝘻𝘺𝘴𝘵𝘬𝘰, 𝘤𝘰 𝘱𝘳𝘻𝘦𝘴𝘻𝘭𝘪ś𝘮𝘺, ż𝘦𝘣𝘺 𝘵𝘦𝘳𝘢𝘻 𝘵𝘢𝘬 𝘵𝘰 𝘴𝘬𝘰ń𝘤𝘻𝘺ć.
- 𝘞𝘢𝘳𝘵𝘢 𝘣𝘺ł𝘢 𝘬𝘢ż𝘥𝘢 𝘴𝘦𝘬𝘶𝘯𝘥𝘢, 𝘊𝘭𝘢𝘳𝘬".
Był moją prywatną religią.
Czy mu ufałam? Odpowiedź była prosta. Bezgranicznie. Mimo naszej przeszłości i wszystkiego, co było złe w naszej historii. Ufałam mu ślepo i powierzyłabym mu własne życie.
Wiedziałam, że Nathaniel Shey już zawsze będzie miał kawałek mojej duszy, który sama mu oddałam.
- W końcu mam kogoś, dla kogo chcę być lepszy - szepnął szczerze, przymykając powieki. - I to takie dobre uczucie.
- Ostatnio płaczę przy tobie zdecydowanie zbyt często [...]
- Przy mnie czy przeze mnie?
Bo liczył się tylko on.
- Jestem przerażona tym, co może się stać, jeśli nadal będziesz w moim życiu - przyznałam się szczerze zdławionym głosem, krzyżując z nim spojrzenie. - Ale jeszcze bardziej przeraża mnie myśl o tym, co się stanie, gdy odejdziesz.
- A jeśli mógłbyś cofnąć czas i jej nie spotkać, zrobiłbyś to? - zadałam kolejne pytanie.
Na chwilę się zamyślił.
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo wtedy nie poznałbym ciebie.
- Nigdy więcej tego nie powtórzę i nigdy więcej nie zrobię niczego podobnego.
[...]
- Ale dzisiaj masz taką wersję mnie, na jaką zasługujesz.
Nate przez kilka minut milczał, chyba walcząc z samym sobą. Gdy zauważyłam, ile go to kosztuje, zaczęłam się zastanawiać, jak bardzo koszmarnym i przerażającym miejscem musi być jego głowa.
Gdy stałam przy nim, a on patrzył na mnie tym hipnotyzującym wzrokiem, poczułam coś na kształt... nadziei. Nadziei, że jeszcze kiedyś odnajdę swoje słońce. Nate nic takiego nie powiedział. Nie użył mowy ciała. Po prostu na mnie patrzył, a ja podświadomie czułam, że po burzy pojawi się tęcza.
Boże, ale ja dla ciebie przepadłam.
Zgodziłabym się na wszystko, o co by mnie poprosił.
Jak narkoman na odwyku.
Czas przestał mieć znaczenie. Byliśmy tylko my we dwoje. Ja i on. Szczerzy i bezbronni pośrodku chaosu.
- Wyjdź za mnie. [...]
- Kochanie, nie stać cię nawet na połowę pierścionka [...]
- Okradnę każdego jubilera, a nawet mennicę Stanów Zjednoczonych, jeśli będzie trzeba.