Skóra i ćwieki na wieki. Moja historia metalu
- Kategoria:
- muzyka
- Seria:
- Poza serią
- Wydawnictwo:
- Czarne
- Data wydania:
- 2022-10-26
- Data 1. wyd. pol.:
- 2022-10-26
- Liczba stron:
- 328
- Czas czytania
- 5 godz. 28 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788381915700
- Tagi:
- heavy metal subkultura muzyka metalowa muzyka rockowa
Dojrzewanie w Polsce lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych nie należało do najłatwiejszych, a żeby przetrwać w głównym nurcie, trzeba było dać się ponieść któremuś z potężnych żywiołów: Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, a później chaosowi raczkującego kapitalizmu, albo Kościołowi. A co z tymi, którzy chcieli iść własną ścieżką?
Jarek Szubrycht od nastoletnich lat wiedział, że jego drogą jest metal. A metal to nie tylko muzyka – to styl życia (skóra i ćwieki na wieki!),dyscyplina sportowa (w której konkuruje się o najbardziej ekstremalne brzmienie, najbardziej radykalne postawy i najbardziej kuriozalne opinie),grupa terapeutyczna (na długo przed internetem) i szkoła kreatywności (bo kto by wiedział, po co się mydli znaczki albo jak wyszywa się logo zespołu na podartej jeansowej katanie?).
Skóra i ćwieki na wieki to dowcipna i błyskotliwa kronika dorastania w „ekstremalnych czasach wymagających ekstremalnych reakcji”, której soundtrackiem jest metal. Szubrycht zręcznie przeplata historie pionierów gatunku ze swoim własnym doświadczeniem fana, redaktora zinów i metalowego wokalisty. To także uniwersalna opowieść o miłości do muzyki, porywająca nie tylko tych, których życie jest heavy.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 402
- 234
- 92
- 33
- 16
- 12
- 9
- 8
- 6
- 4
Cytaty
Nostalgia to najlepsza przyprawa.
OPINIE i DYSKUSJE
"To jest taki styl życia. Niczym nie przypomina tego, co podoba się wszystkim, lecz po tygodniu tracą zainteresowanie. Ale muzyka metalowa jest inna, jej miłośnicy słuchają jej wiekami. Dlatego nie są zwykłymi ludźmi. Jeśli coś nam się podoba, to na zabój! Nie jak ze zwykłą muzyczką - nikt nie powie, że w zeszłe wakacje podobał mu się Slayer... To są ludzie, którzy te nazwę mają wygrawerowaną na sercu." (Rob Zombie)
Powyższy cytat to pierwsze skojarzenie, które niczym nocy neon wyświetlał się w mojej pamięci podczas tej podróży. Ledwo ponad trzysta stron książka, a i tak nie wiem od czego zacząć, bo tu przecież wszystko, każdy etap wydaje się być bardzo istotny. Z jednej strony, to historia człowieka, który w pewnym okresie swojego życia dotknął potęgi metalowych dźwięków. Autor vel bohater tej opowieści urodził się niemal w połowie lat siedemdziesiątych, więc jest to również opowieść, która ociera się o trudny okres dla Polski i jej obywateli.
Jarosław Szubrycht, to dzisiaj dziennikarz muzyczny, ale niegdyś, tylko zagubiony młodzieniec, który pewnego dnia zachłysnął się ciemniejszą stroną muzycznego świata, a potem rozwijał się jako wokalista zespołu Lux Occulta. Zachłysnął się tak samo jak dzisiejsi czterdziesto-pięćdziesięciolatkowie muzyką, która wówczas raczkowała na polskim rynku, a ta zza granicy docierała po wielu trudach i przeciwnościach. Przegrywało się kasety, a najkorzystniej wychodziło kupienie tzw. dziewięćdziesiątki, bo wówczas można było nagrać na każdej stronie osobny, pełny album ulubionego zespołu. Wieszało się plakaty, wycinało się zdjęcia z gazet i wklejało do własnoręcznie ozdabianych zeszytów. Z biegiem lat mur oddzielający Polskę kruszył się coraz bardziej, a z nim coraz śmielej wkraczały nowe zespoły, nowe technologie jak i metalowa moda.
"Skóra i ćwieki na wieki" to świetnie napisana historia. To opowieść o ciężkim brzmieniu jak i walce, nie tylko tej w tłumie pod sceną. To sentymentalna podróż po polskich jak i zagranicznych zespołach, które zmieniały życie nastolatków i hartowały ich odporność. To niczym otwarcie drzwi do bardzo hermetycznego środowiska, do którego wpuszczani są nieliczni. Tutaj w jednej chwili możesz zostać przyjęty z otwartymi ramionami i wpuszczony do zacnego grona. Może też ktoś nagle sprawdzić Twoją wiedzę na temat zespołu jaki widnieje na Twojej koszulce, a wówczas lepiej byś wiedział co nosisz. Tu nie chodzi o fajną grafikę, ale świadomość. Metalowcy to bardzo specyficzna rodzina i choć to trudne zadanie, autor bardzo rzetelnie przedstawił jej charakter oraz genezę. Dla jednych czytelników będzie to coś w stylu déjà vu, dla innych ciekawa podróż po polskich początkach MTV, Bravo i kaseciakach. Dla każdego, wedle stopnia zaangażowania względem ciężkich brzmień.
Ps. W utworze "Metal Warriors" zespołu Manowar można wychwycić słowa, które mogłyby być zagranicznym odpowiednikiem tej pozycji "If you're not into metal, you are not my friend".
"To jest taki styl życia. Niczym nie przypomina tego, co podoba się wszystkim, lecz po tygodniu tracą zainteresowanie. Ale muzyka metalowa jest inna, jej miłośnicy słuchają jej wiekami. Dlatego nie są zwykłymi ludźmi. Jeśli coś nam się podoba, to na zabój! Nie jak ze zwykłą muzyczką - nikt nie powie, że w zeszłe wakacje podobał mu się Slayer... To są ludzie, którzy te nazwę...
więcej Pokaż mimo toGroch z kapustą. Nie bardzo wiem, dla kogo jest ta książka?
Dla subkulturowych aktywistów, którzy połknęli metalowy haczyk na jakimś etapie swojego muzycznego rozwoju?
Dla heavy obłąkańców, którzy znaleźli sens i nie wyobrażają sobie życia bez headbangingu w rytm charakterystycznych ryków i gitarowych riffów?
A może dla przypadkowych czytelników, którzy jeszcze nie "skumali tej estetyki, odrzucała ich siła brzmienia i gubią się w gęstwinie dźwięków"?
Pierwsza część książki to szydercze pastwienie się się nad chmurnym i durnym, naiwnym początkiem heavy metalu w Polsce, przeplatane lekko irytującą metaforyką oraz troszeczkę obciachowymi skojarzeniami literackimi i popkulturowymi, ale też doprawione wyraźną nutką subtelnego sentymentu. Potem powierzchowna, szybka jazda i przeskoki z zespołu na zespół, z wytwórni na wytwórnię, z gatunku na gatunek, błyskotliwe żonglowanie terminologią. Wszystko to uzupełnione wątkiem autobiograficznym. Dla każdego jakiś ochłap. Na szczęście ostatnie rozdziały czyta się już bez nerwacji. Autor sięga po głębsze wnioski, czytelnik przywyka do jego specyficznego poczucia humoru, wybacza (wszak Jaro.Slav to metal, ale i polonista) i rozumie ...
Jednego nie można "Skórze..." ująć. Jest wiarygodna emocjonalnie. Wylewa się z niej osobista relacja z, delikatna czułość i przede wszystkim autentyczna miłość do tego szatańskiego zjawiska, jakim jest kultura heavymetalowa. Resztę można pominąć.
Groch z kapustą. Nie bardzo wiem, dla kogo jest ta książka?
więcej Pokaż mimo toDla subkulturowych aktywistów, którzy połknęli metalowy haczyk na jakimś etapie swojego muzycznego rozwoju?
Dla heavy obłąkańców, którzy znaleźli sens i nie wyobrażają sobie życia bez headbangingu w rytm charakterystycznych ryków i gitarowych riffów?
A może dla przypadkowych czytelników, którzy jeszcze nie...
Wiele obiecywałem sobie po tej książce, być może nawet zbyt wiele, bo co prawda zawiedziony nie jestem, ale czuję niedosyt.
Przede wszystkim odnoszę wrażenie, że jest dość nierówno, autor skacze po tematach i miesza w chronologii. Nie dowiedziałem się niczego nowego ze światka metalowego, o czym bym wcześniej nie słyszał. Szkoda, że nie było bardziej szczegółowo o konflikcie Dziuba-Kat, Kostrzewski-Luczyk, czy choćby o Kmiołku z Trash'em All (też były różne scysje, choćby z Yattering). Ogólnie wykorzystywanie młodych zespołów przez duże labele to też temat wart większej uwagi. Jako fan Lux Occulty liczyłem też na więcej szczegółów i ciekawostek z życia zespołu. Dlaczego "The Mother and the Enemy" brzmi jak brzmi, skąd pomysł na "Kołysanki"? Odnoszę wrażenie jakby Szubrycht nie wiedział do końca czy chce stworzyć kompendium wiedzy o rodzimym metalu, czy bardziej swoją metalową biografię. Jest wszystkiego po trochu i moim zdaniem robi się lekki misz-masz.
W ogólnym rozrachunku jest dobrze, ale liczyłem na coś więcej.
Wiele obiecywałem sobie po tej książce, być może nawet zbyt wiele, bo co prawda zawiedziony nie jestem, ale czuję niedosyt.
więcej Pokaż mimo toPrzede wszystkim odnoszę wrażenie, że jest dość nierówno, autor skacze po tematach i miesza w chronologii. Nie dowiedziałem się niczego nowego ze światka metalowego, o czym bym wcześniej nie słyszał. Szkoda, że nie było bardziej szczegółowo o...
Szubrycht jest ciekawszy kiedy przywołuje historie z czasów młodości, niż jak tlumaczy czym jest np. wall of death. Niemniej pozycja obowiązkowa dla fanów gitarowego grania. Ukłony dla autora za obszerną wiedzę. Z chęcią sięgnę po biografię Vadera.
Szubrycht jest ciekawszy kiedy przywołuje historie z czasów młodości, niż jak tlumaczy czym jest np. wall of death. Niemniej pozycja obowiązkowa dla fanów gitarowego grania. Ukłony dla autora za obszerną wiedzę. Z chęcią sięgnę po biografię Vadera.
Pokaż mimo toMoże kiedyś do niej wrócę. Znudziła mnie, gdzieś tak mniej w ięcej w połowie.
Może kiedyś do niej wrócę. Znudziła mnie, gdzieś tak mniej w ięcej w połowie.
Pokaż mimo toKsiążka która w zasadzie składa się z dwóch części, z pamiętnika kombatanta płynnie przechodzimy w "Metal dla opornych" przy czym to pierwsza część książki jest dużo, dużo lepsza. Dla tych którzy latali w glanach (autor wspomniał o rumunkach i opinaczach ale zapomniał o bardzo popularnych w tamtych latach angielkach ;) na przełomie 80/90 to pozycja obowiązkowa. Na minus trochę sucharów w stylu GazWyb-u i brak zdjęć, aż prosiło się okrasić ten tekst fotkami.
Książka która w zasadzie składa się z dwóch części, z pamiętnika kombatanta płynnie przechodzimy w "Metal dla opornych" przy czym to pierwsza część książki jest dużo, dużo lepsza. Dla tych którzy latali w glanach (autor wspomniał o rumunkach i opinaczach ale zapomniał o bardzo popularnych w tamtych latach angielkach ;) na przełomie 80/90 to pozycja obowiązkowa. Na minus...
więcej Pokaż mimo toEch, podróż sentymentalna do czasów nie tak dawno minionych, a jednak dziwnie odległych.
Od razu zaznaczyć trzeba, że "Skóra i ćwieki na wieki" nie do końca będzie pasować obeznanemu w tematyce metalowi (czy czynnemu, czy "w stanie spoczynku"),bo on tę wiedzę ma od dawna. Jeśli ktoś by po nią sięgnął tylko przez wzgląd na zawarte w niej informacje, to dobrze by był to naturszczyk, lub ktoś z metalem nie związany wcale.
Dużo miejsca zajmuje opowiedzenie historii polskiego metalu z perspektywy małoletnich czasów autora- mała mieścina ze śladową komunikacją, dogorywająca komuna, informacje o zespołach zdobywane tytanicznym wysiłkiem, lub cwaniackim kombinowaniem. To mi się podobało, nawet jeśli podobne rzeczy czytałem w biografiach Vader i Behemoth- o zinach, tape-tradingu, setkach listów pomiędzy fanami z różnych części świata. Chylę czoła przed każdym kto w tych siermiężnych czasach próbował coś wyszarpnąć z Zachodu, lub stworzyć coś swojego. Zwłaszcza gdy, tak jak u autora, okoliczne warunki stanowiły dodatkowe utrudnienie. Jako człowiek wychowany na osiedlu dresiarzy i patologii dosyć dobrze wiem, że małolat zafascynowany metalem może mieć pod górkę.
Co mi się podobało mniej, to czasem wątki opracowane po łebkach- często łapałem się na myśli "co, już?" gdy autor bardzo płynnie, bez śladu przerwy, rozwija kolejny temat. Ale, tak jak wyżej pisałem: dla "normalnych" ludzi będzie wystarczająco, dla tych mniej normalnych- nie.
Ale, ale! Wracam do plusów, bo te wychodzą na pierwszy plan: Szubrycht pisze po prostu świetnie. Bez egzaltacji, nostalgicznego chlipania, bardzo płynnie i lekko, często w formie... gawędy! Humor (ok, tu trzeba specyficznego gustu) wylewa się z każdej strony, niczym bełkot z wokalisty zespołu Gutalax. Co poczytuje za duży plus, to skompresowanie tego do zaledwie 320 stron- autor nie starał się zrobić z tego jakiejś kobyły, kompendium wiedzy. To ma być piguła wepchnięta w otwartą japę czytelnika.
Ech, włos na głowie przerzedzony, nie ma czym machać pod sceną, a jednak ta książka sprawiła, że po raz pierwszy od kilku lat zachciało mi się znów pójść na koncert, zostawić okulary na barze i pójść w pogo.
Czyli sentyment działa?
Cdn.
Ech, podróż sentymentalna do czasów nie tak dawno minionych, a jednak dziwnie odległych.
więcej Pokaż mimo toOd razu zaznaczyć trzeba, że "Skóra i ćwieki na wieki" nie do końca będzie pasować obeznanemu w tematyce metalowi (czy czynnemu, czy "w stanie spoczynku"),bo on tę wiedzę ma od dawna. Jeśli ktoś by po nią sięgnął tylko przez wzgląd na zawarte w niej informacje, to dobrze by był to...
Żyjąc w tamtych czasach z sentymentem czytałem wspomnienia autora.Mieszkając jednak w inny regionie Polski,bezdyskusyjnie stwierdzam że kultura metalowa w moich stronach jednak różniła się jednak od tej opisywanej(pewni każde miasto,miasteczko miało swój koloryt).I jak dla mnie za dużo wycieczek w opisie zagranicznych kapel.
Żyjąc w tamtych czasach z sentymentem czytałem wspomnienia autora.Mieszkając jednak w inny regionie Polski,bezdyskusyjnie stwierdzam że kultura metalowa w moich stronach jednak różniła się jednak od tej opisywanej(pewni każde miasto,miasteczko miało swój koloryt).I jak dla mnie za dużo wycieczek w opisie zagranicznych kapel.
Pokaż mimo toBardzo sympatyczne "drogi pamiętniczku".
Bardzo sympatyczne "drogi pamiętniczku".
Pokaż mimo toKompendium wiedzy o metalu dla normików chyba jeszcze do tej pory nie było. No to już jest!
Świetnie napisana, z dużą dozą humoru, wszystkie najważniejsze momenty w historii gatunku w Polsce i na świecie są starannie omówione. Dodatkowym atutem jest fakt, że Jarek to nie tylko fan, ale również muzyk, który w kształtowaniu się sceny metalowej w Polsce brał czynny udział ("My Guardian Anger" jego macierzystej formacji Lux Occulta to dla mnie jeden z najlepszych albumów w historii rodzimego hałasu),co urozmaica treść w postaci wplecionych osobistych doświadczeń i zabawnych anegdot. A ogromne dziennikarskie i redaktorskie doświadczenie autora sprawia, że czyta się to z ogromną przyjemnością.
Fani metalu raczej znają w większości te historie, ale jestem pewien, że też będą się bardzo dobrze bawić, jak i ja się bawiłem. Serdecznie polecam!
Kompendium wiedzy o metalu dla normików chyba jeszcze do tej pory nie było. No to już jest!
więcej Pokaż mimo toŚwietnie napisana, z dużą dozą humoru, wszystkie najważniejsze momenty w historii gatunku w Polsce i na świecie są starannie omówione. Dodatkowym atutem jest fakt, że Jarek to nie tylko fan, ale również muzyk, który w kształtowaniu się sceny metalowej w Polsce brał czynny udział...