Ruchome obrazy Agnieszka Wiktorowska-Chmielewska 8,0
ocenił(a) na 841 tyg. temu „Ruchome obrazy” to powieść „inspirowana życiem reżysera Jerzego Ridana”.
Agnieszka Wiktorowska-Chmielewska pisze filmowymi kadrami. Opowieść o człowieku, dla którego film był wszystkim, a wszystko było filmem. Ta narracje jest jak seria obrazów na taśmie – pokazuje po kolei co i jak, niekiedy robi zbliżenie na detal, innym razem zamazuje plan pierwszy, wyostrzając tło.
Narrator podąża krok w krok za swoim bohaterem. Począwszy od jego pierwszej podróży – „na południe”, po ostatnią.
Rok 1963. Dwudziestoletni Jurek opuszcza Bydgoszcz i zatłoczonym pociągiem zmierza ku marzeniom, ambicji i miłości swojego życia. Kraków wita go serdecznie – smacznym obwarzankiem, widokiem gołębi, wolnością i możliwościami oraz opowieścią. Bo Jurek umie słuchać jak nikt. I pozwala rozmówcom mówić, a oni chętnie powierzają mu swoje historie.
„Kiedy jesteś sam (…) wtedy masz miejsce na to, żeby spotkać się ze sobą i z tym, co najważniejsze. Nie musisz udawać, grać przed nikim obcej roli, grać przed sobą roli narzuconej przez innych. To dobry czas, żeby powiedzieć sobie, kim chcę być i jaki chcę być”.
Jurek załatwiał sobie wszystko sam. Lokum, sprzęt. „Mówią, że marzenia są pierwszym krokiem na ścieżce realizacji”. Szybko też zrozumiał, że bardziej niż fotografia interesuje go film. Toteż pojawia się m.in. Amatorski Klub Filmowy, no i pierwszy projekt, który został wysłany na konkurs. „Spacer” przyniósł Jurkowi II nagrodę, ale także coś więcej! Zyskał żonę, a wspólnie założyli rodzinę i doczekali się dzieci.
Na swej drodze spotykał dobrych ludzi, którzy nie szczędzili mu życzliwości. „Świat mu sprzyjał, ludzie mu sprzyjali”. Oczywiście, jak każdy miewał problemy, był w pewnym okresie „niewygodny” dla systemu, ale ze wszystkim umiał sobie poradzić. Nawet największą tragedię przekuł, wraz z żoną, w coś pożytecznego. Bo on Ridan był zawsze dla ludzi. Człowiek go interesował i dla człowieka był w stanie zrobić bodaj wszystko.
Wspaniały reżyser, ale przede wszystkim jaki piękny Człowiek! Charakteryzował go wielki upór, hart ducha, duże ambicje. „Skromny a charyzmatyczny”. Był artystą w pełni, niekiedy nawet dość szalony w swoich pomysłach (np. akcja ze strażą pożarną podczas egzaminu). Nieco ekscentryczny, zawsze w centrum wydarzeń, a mimo to w cieniu. „Kochał ludzi bezwarunkowy”.
„Ruchome obrazy” to literacki „film” o niezwykłym człowieku. Sporo dobrego dzieje się też w tle tej opowieści. Mamy różne smaczki dotyczące warsztatu filmowca, o filmie w ogóle, o idei, o sztuce. Pojawiają się też ciekawe dygresje, w których często znajdziemy również interesujące postaci, m.in. Witold Michalik czy Felicjan Czajkowski – pewien symbol w życiorysie Ridana.
Agnieszka Wiktorowska-Chmielewska napisała tę powieść krótką frazą, rwaną, dynamiczną. Może nie zawsze sprawia tym komfort czytelnikowi, ale osiąga zamierzony cel. Sprawia, że rytmem „Ruchomych obrazów” oddychamy. Dostosowujemy się do niego, wsiąkamy weń.
We wszelkich opisach ujawnia się liryczne pióro autorki. Poetyckie widoki, dosadne sceny, nieustanne pulsowanie liter. To czyni tę powieść tak wyjątkową, a bohatera – tak bliskim.