Luis Montero Manglano urodził się w Madrycie w 1981 roku. W wieku 10 lat dostał swoją pierwszą maszynę do pisania. Jako jedenastolatek przeczytał „I nie było już nikogo” Agathy Christie i postanowił, że pewnego dnia on także napisze powieść równie ekscytującą jak ta. Od tamtej pory czytał bez przerwy, wszystkie książki, jakie wpadły mu w ręce. Od Tołstoja, do J.K. Rowling, od Delibes do Kena Folleta, wciąż formując w głowie swoją własną powieść. W międzyczasie pracował jako bileter kina, przewodnik, nauczyciel dramatu i asystent w muzeum. Jest absolwentem historii sztuki. Mieszka w madryckiej dzielnicy Chamberí i pracuje na stanowisku profesora sztuki i historii średniowiecznej w Centrum Studiów Romańskich.
Jak mi przypadła do gustu ta książka! Mimo, że tła miast nie są tak mocno zarysowane jakbym chciała, nie mniej pojawia się też trochę Lizbony, nie tylko Hiszpania i Madryt. Może to i jest powieść w stylu "India Jones", ale ja za dzieciaka uwielbiałam Jones'a i czytałam tą książkę z ogromną przyjemnością, zagłębiając się w wir kolejnych nieprawdopodobnych wydarzeń. W dodatku postaci są bardzo dobrze zarysowane, przejawia się częsta wątpliwość głównego bohatera, że on sam nie wierzy w to co się dzieje, wyraża. Napisana bardzo dobrze, mimo że w narracji pierwszoosobowej, za którą nie przepadam, ale tutaj jest tak zręcznie poprowadzona, że nawet jakoś się tego nie zauważa. Pojawiają się naprawdę śmieszne wypowiedzi bohaterów, no i poszukiwanie skarbów oraz sztuka. Dla mnie jak nawet lepsza niż taki Indiana Jones.
RECENZJA W 5 ZDANIACH:
Oczekiwania miałem ogromne, jako że seria Poszukiwaczy jest moją jedną z ulubionych w ostatnich latach. Doskonale wiadomo, że bardzo trudno jest połączyć Sensację z historią, do tego ze sztuką, a jednocześnie sprawić, że będzie w tym jakakolwiek doza prawdopodobieństwa. Moim zdaniem w tej książce autorowi zupełnie się to nie udało i nijak nie byłem w stanie zaakceptować prawdopodobieństwa istnienia nie 1, ale 10 różnych kultów! Do tego rozdziały "wspomnieniowe" które wykładają wszystkie zagadki i niuanse jak kawa na ławę... Mnie nie przekonało, z nadzieją doczytałem do końca. Tylko nawiązanie do postaci Bańki, która jest z poszukiwaczy, uznaję za plus.