Książkę w formacie elektronicznym kupiłam dla siebie, zaintrygowana tematem i ilustracjami. Owszem, na czytniku ilustracje są czarno-białe, ale i tak piękne, a w kolorze zawsze mogę je obejrzeć choćby w komputerze.
Zdumiona jestem, ile wiedzy o piórach w prostych słowach i krótkiej treści Autorka przekazała dzieciom - bo adresatem książki są dzieci. Co prawda nadal nie wiem, co to jest przód i tył skrzydła (równie dobrze można by mówić o przodzie i tyle ogona, np. kociego),ale wiedzę o piórach ptasich pochłaniałam z fascynacją. W znakomitej większości była to dla mnie nowość. Książka nie dotyczy rozróżniania piórka czajki od zimorodka, tylko budowy piór, ich licznych funkcji itd. po rozmaite ciekawostki.
A teraz minus - wydanie.
W mojej książce nie znalazłam informacji o autorze okładki i pięknych ilustracji. A wertowałam z niedowierzaniem od przodu do końca.
Dotyczytalam w internecie, że Britta Teckentrup, artystka, pisarka i - właśnie - Ilustratorka, autorka wielu ciekawych książek dla dzieci, mieszkanka Berlina, sama ilustruje swoje książki. Ale podstawowe informacje o tym, kto jest twórcą okładki lub ilustracji powinnam znaleźć w książce. (Nie muszę dodawać, że notki o Autorce też nie było).
Jestem bardzo rozczarowana takim stosunkiem wydawnictwa do... ilustratorów? czytelników? jednych i drugich? Dlatego odejmuję połowę gwiazdek w ocenie.
Nigdy nie ma się za dużo lat, by czytać książki dla dzieci! A już zwłaszcza tak wydane i tak magicznie narysowane!
Ta krótka książeczka opowiada o piórkach i o tym, do czego mogą się przydać ptakom. Tekst jest ciekawy, dostajemy trochę podstawowej wiedzy, dotyczącej piór, ale to małe dzieła sztuki, które są na każdej stronie, tworzą klimat książki. Zdjęcia niestety nie oddają tego, jak wspaniałe są te ilustracje. Zabawa fakturami, proste kształty bez precyzyjnego rysunku, jakby wycięte z ozdobnego papieru. Aż samemu chce się tworzyć! Nie zdziwiłabym się, gdyby dzieciak po przeczytaniu tej książeczki poprosił o pędzle i farby. Sama nabrałam ochoty na powrót do mojego szkicownika.
Czytało mi się przyjemnie, ale oglądało nieziemsko!