Jurij Andruchowycz (1960); prozaik, poeta, eseista, tłumacz. Założyciel grupy poetyckiej Bu-Ba-Bu. W Polsce ukazały się cztery jego powieści: "Rekreacje", "Moscoviada. Powieść grozy", "Perwersja" oraz "Dwanaście kręgów", za którą został odznaczony w 2006 roku Leipziger Buchpreis, przyznawaną za dzieła przyczyniające się do porozumienia europejskiego oraz Literacką Nagrodą Europy Środkowej Angelus, tomy esejów: "Erz-herz-perc", "Moja Europa. Dwa eseje o Europie zwanej Środkową" (wspólnie z Andrzejem Stasiukiem) i "Ostatnie terytorium. Eseje o Ukrainie", tom poezji "Piosenki dla martwego koguta" i płyty "Samogon" (z muzyką zespołu Karbido) oraz "Andruchoid" (słowa: Jurij Andruchowycz, muzyka: Mikołaj Trzaska, Wojtek Mazolewski, Macio Moretti). Mieszka w Iwano-Frankiwsku.http://andrukhovych.com/?selected=0
Uwielbiam wszelkie podsumowania i zestawienia, więc jestem uradowana wydaniem grudniowym. Składa się niemalże wyłącznie z takich zestawień, krótkich recenzji, prezentowników (jest nawet 10 wydarzeń roku!).
Niektóre artykuły nadal jak dla mnie nieczytelne (przerost formy nad treścią) i dość nieciekawe, ze względu na swój dość randomowy temat (np. o wymarciu ludzkości, powiedzmy, o metawersum),za to jest też sporo ciekawych, w tym także rozmów (np. o dniu pisarki z Bradem Pittem, wywiad z Barbarą Engelking, tekst o tym, że chrześcijanie głównie jednak nie byli męczennikami, a oprawcami [o jakże wielkie dzięki za niego], o Paulu Preciado [trans-filozof, trans-pisarz], o nowej książce Tokarczuk [to będzie obrazkowy horror, nie mogłam nie zamówić]).
Uwielbiam wypowiedzi Magdaleny Środy (cóż, uwielbiam Magdalenę Środę),także podoba mi się jej cykl i mam nadzieję, że cykl Jacka Podsiadły też zostanie na stałe, uwielbiam jak masakruje lektury szkolne, które są gniotami takimi, że aż nie można w to uwierzyć.
Historia opowiadana na bieżąco, dlatego pełno jest w tych tekstach przyśpieszonego bicia serca, niektóre aż kipią silnymi emocjami. W końcu pisane przez Ukraińców, którzy na własnej skórze doświadczali (w 2014) czym jest rosyjski imperializm w wersji Putinowskiej. Z niektórych tekstów przebijała wiara, że będzie dobrze, z innych zwątpienie, a z jeszcze innych rozgoryczenie, że jesteśmy kim jesteśmy. Dziś mija prawie 10 lat od momentu kiedy teksty powstały i wydarzenia w nich opisywane wyglądają nieco inaczej. Dystans czasu i miejsca pozwala lepiej spojrzeć na przyczyny i zobaczyć skutki. Ale obiektywizmu w czytaniu nie jestem w stanie uchwycić, bo po pełno-skalowej agresji Rosji na Ukrainę (2022),„emocje znów zaczynają się mieszać, z rzeczową analityką, wiara z niewiarą. Oby tylko została w nas i w nich nadzieja, bo bez niej tylko bezsens pustki.