Jacek Bierut (ur. 1964) - poeta, prozaik, krytyk literacki. Laureat nagród im. Kazimiery Iłłakowiczówny i Fundacji Kultury w konkursie "Promocja najnowszej literatury polskiej", został nagrodzony także przez wrocławski oddział Stowarzyszenia Pisarzy Polskich w konkursie na książkowy Poetycki Debiut Roku 2001. Publikował m.in. w "Odrze", "Kresach", "Czasie Kultury", "Akcencie", "Studium", "FA-artcie". Studiował filologię polską na uniwersytetach we Wrocławiu i w Lublinie. Obecnie mieszka we Wrocławiu. Źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Jacek_Bierut
To jest powieść przygodowa. Przygodę przeżywają dwaj mężczyźni w średnim wieku. Choć właściwie to przygoda przeżywa ich. A raczej przeżuwa.
To jest powieść egzystencjalna. Mężczyźni w średnim wieku poznają w niej blaski i cienie egzystencji. W społeczeństwie, w wielkim mieście, w upodleniu. Choć właściwie blaski to nie bardzo poznają.
To jest powieść o kryzysie męskości. Obaj bohaterowie przeżywają ten kryzys bardzo intensywnie, towarzyszy im nieustanne napięcie. Nie jest to uniwersalne, ale jest teatralne. Bo panoptikum powieści ograniczone jest do kilku postaci, które wchodzą ze sobą w interakcje w różnych konfiguracjach. W tym sensie „PiT” mógłby być właściwie sztuką sceniczną. Tak naprawdę to studium psychiki, i to psychiki męskiej, z jej frustracjami, niepewnościami, edypowym bagażem.
I to jest jedyny problem z tą książką. Jest bardzo dobrze napisana, jest wypełniona świetnymi zdaniami, ale pozostawia po sobie posmak pewnej sztuczności, umowności. To jednak prozatorski debiut Bieruta, więc można mu sporo wybaczyć. A talent niewątpliwie facet ma.
Książka Bieruta składa się z dwóch opowieści o tych samych zdarzeniach rozgrywających się w ciągu jednego jesiennego dnia. W każdej z części towarzyszymy innemu bohaterowi, obaj zaś zostają uwikłani w sieć zapętlających się, połączonych ze sobą w zaskakującym układzie przypadków. Intryga w obu częściach wciąga łatwo i intensywnie, nie ona jednak jest największym atutem powieści. Autor ma bowiem zmysły czułe na rzeczywistość, której czytelnik doświadcza poprzez drobne, trafione w punkt detale opisów. Towarzyszy temu żywy soczysty styl.
Zbudowanie powieści z dwóch pozornie dublujących się części mogłoby się wydawać wtórne i nużące (pokazanie tych samych zdarzeń z rożnych perspektyw - koncept wytarty jak stara sofa),jednak autor i tu wyszedł obronną ręką - pierwsza opowieść odzywa się co prawda echem w drugiej, ale jest to w dziwny sposób przyjemne, jak powrót do znanych miejsc, jednak widzianych już zupełnie inaczej. A to efekt analogiczny do tego, czego doświadczają niektórzy bohaterowie.