Gorzka cena wolności Elżbieta Gizela Erban 7,6
ocenił(a) na 102 tyg. temu „Marzyła o dniu wolnym od obowiązków i codziennych trosk. O dniu bez strachu, murów strzegących przed napaścią, po prostu o życiu w wolnym kraju, gdzie mogliby spokojnie egzystować, gdzie myśli jej krążyłyby beztrosko wokół przyjemnych rozrywek i upojnych nocy, gdzie mogłaby zapomnieć o krwi, przemocy i czyhającej dookoła śmierci.”
Sięgając po każdy kolejny tom tej serii, wiem, że gdy zacznę czytać przepadnę. Elżbieta Gizela Erban każdą książkę napisała w tak interesujący sposób, że ciężko jest ją odłożyć na później, jak już zacznie się czytać. I bardzo mi ciężko uwierzyć w to, że autorki już z nami nie ma. Miała ogromny talent pisarski i wiedzę. Bo każda historia, jest wnikliwie sprawdzona i opowiedziana w taki sposób, iż mogła by być lekturą obowiązkową na historii. Bo wiele wydarzeń historycznych z walki o niepodległość, działania dowódców jest o wiele łatwiej zapamiętać, gdy są napisane w tak ciekawy sposób.
Dzieje się dużo i to bardzo. Alek zostaje ranny, a Nina robi wszystko, by ratować męża. W dodatku musi mierzyć się ze śmiercią wojewodziny i walką o spadek, który jej zostawiła, a Starewicz zrobi wszystko, by odzyskać to, co uważa, że należy się jemu.
Wszyscy czekają na wiadomość od Jasia i Tadzia. Każdy ma nadzieję, że przeżyli, tym bardziej, że Emilka ma dla Jaśka wspaniałą wiadomość. Niestety choć pracownicy dworku umieją milczeć, bo kochają swoją hrabinę i hrabiego, to niestety zawsze znajdzie się ktoś, kto za złoto sprzeda swoich i zbrata się z Moskalami.
Choć w tej części nie zabraknie i miłych chwil, to niestety jest tu zdecydowanie dużo smutnych momentów, determinacji i walki o przetrwanie.
Jestem pełna podziwu dla Niny. Ta dziewczyna ma dopiero 18 lat, powinna się cieszyć młodością, tym czasem ona wciąż musi walczyć o siebie, męża, bliskich ale też walczy o to, by chłopom się żyło lepiej. Wciąż spadają na jej głowę problemy, którym musi stawić czoła, bo inaczej wszyscy mogą za to zapłacić zbyt wysoką cenę. To nie jest łatwe, ale jej rozsądek, spryt i przebiegłość, a przede wszystkim miłość do męża, potrafią sprawić, że niejednokrotnie udowodni, że jest kobietą, której należy się ogromny szacunek. Nie mam pojęcia, jak ja zachowałabym się w takiej sytuacji i mam nadzieję, że nigdy się nie dowiem. Ale bardzo podziwiam postawę Niny i darzę ją ogromnym szacunkiem.
Ta powieść jak i wcześniejsze, przepełniona jest emocjami. Czytając ją odczuwamy atmosferę tamtych czasów, przeżywamy losy naszych bohaterów, tak jakbyśmy byli sami uczestnikami tej powieści.
Z wielką przyjemnością sięgam po kolejny tom i jestem już bardzo zaintrygowana, tym, bo dla mnie tu się mnóstwo działo, a znajome koleżanki Blogerki piszą, że dopiero w ósmym tomie i kolejnym, tam to się dopiero dzieje… To jak mogę go odkładać czytanie na później? Tym bardziej, że 15 maja premierę będzie miał tom dziesiąty „Bezmiar rozpaczy”.
Polecam Wam gorąco serię „Kochankowie Burzy”. Jeśli nie mieliście okazji poznać losów bohaterów tej sagi, nie zwlekajcie zbyt długo. I koniecznie zacznijcie od tomu pierwszego.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Videograf.