Nie wierzę w to, że miłość można kupić czy zasłużyć na nią. Nie można jej nawet wymodlić. Musi być ofiarowana w pełni z własnej woli.
Najnowsze artykuły
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Axie Oh
4
7,6/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, literatura młodzieżowa
Axie Oh is a first-generation Korean American born in New York City and raised in New Jersey. She studied Korean history and creative writing as an undergrad at the University of California San Diego and holds an MFA in writing for young people from Lesley University. Her passions include K-pop, anime, stationery supplies, and milk tea. She currently resides in Las Vegas, Nevada, with her puppy, Toro.http://www.axieoh.com
7,6/10średnia ocena książek autora
764 przeczytało książki autora
753 chce przeczytać książki autora
4fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
To prawda, że życzenie jest częścią duszy, bo prawdziwe pragnienie, niezrealizowane i opuszczone, jest czymś, co łamie serce.
5 osób to lubiZaufanie to coś, na co trzeba zapracować, [...] zawierzenie komuś jest równoznaczne z podarowaniem ostrza, którym można cię zranić. [...] Za...
Zaufanie to coś, na co trzeba zapracować, [...] zawierzenie komuś jest równoznaczne z podarowaniem ostrza, którym można cię zranić. [...] Zaufanie to wiara. [...] Ufać komuś to znaczy wierzyć w to, że w ludziach i w kształtującym nas świecie zwycięża dobro.
5 osób to lubi
Najnowsze opinie o książkach autora
Dziewczyna, która skoczyła do morza Axie Oh
7,7
5/10
Jestem typem człowieka, który bardzo lubi czytać w drodze, czy to telepiąc się po mieście w tramwajach, czy też przedzierając się busami przez korki. A ostatnio mając w perspektywie 3 godzinną jazdę, sięgnęłam po pierwszą lepszą książkę, jaka nawinęła mi się pod rękę. Akurat padło na "Dziewczynę, która skoczyła do morza" i... cóż, nie był to szczęśliwy traf.
PIERWSZĄ rzeczą, która mocno mnie uwierała podczas czytania była prosta, wręcz szczątkowa fabuła, która na dodatek porzuca swój główny tor. Szybko cała misja ratowania Boga Morza schodzi na odległy plan. Przez znaczną większość książki brakuje jakichkolwiek prób rozwiązania zagadki i pokonania klątwy. Szczerze mówiąc, w połowie zupełnie przestałam się interesować historią i po prostu odłożyłabym ją, gdyby nie to, że i tak nie miałam nic lepszego do roboty.
"Dziewczynie, która skoczyła do morza" brakuje dobrej przedakcji, wprowadzenia. Początek jest mocno chaotyczny i ciężko połapać się, o co tak właściwie chodzi z tym corocznym rytuałem, na jakiej zasadzie działa i jakimi prawami się rządzi (później jest to wytłumaczone w niewystarczający sposób). Dosłownie jesteśmy rzuceni od razu na głęboką wodę. Niby z czasem dostajemy wyrywki z przeszłości Miny, które mają wyjaśnić całe to zamieszanie z Joonem i Cheong, ale i tak ciężko mi było uwierzyć w ich wielką miłość i w to, że Joonowi faktycznie zagrażało coś poważnego. Po prostu nie czułam, żeby bardzo trzeba było go ratować. Na miejscu Miny nie poświęciłabym się dla jakiejś tam dziewczyny brata.
DRUGĄ rzeczą, która moim zdaniem była najsłabszym elementem całej powieści jest... główna bohaterka! Dawno nie spotkałam tak miałkiej i głupiutkiej bohaterki jak Mina, jak na razie w tym roku pobiła wszystkie swoje konkurentki do tego zaszczytnego tytułu. Ona nie ma żadnego charakteru, żadnej osobowości. Chyba autorka raz próbowała zasugerować, że jest kimś w rodzaju wioskowej bajarki, ale czy ja wiem? Jej brak inteligencji poraża, nie potrafi pojąć najbardziej oczywistych zagrożeń, które na nie czyhają i beztrosko pcha się im pod nos, a potem jest wielkie zaskoczenie, płacz i zgrzytanie zębów. Rozmawia z Shinem przez 5 minut i po tej jednej słownej przepychance zachowuje się, jakby go znała na wskroś. Najgorsze jest jednak, to, że Mina sama NIC nie robi; przez 90% książki albo COŚ ją gdzieś prowadzi, albo KTOŚ ją gdzieś prowadzi, na serio. Trzeba ją prowadzić za rączkę, jak dziecko we mgle. Mina nie podejmuje żadnych autonomicznych działań, jest tylko bierną obserwatorką. W dodatku nie najlepszą, jej refleksje są ubogie i nieciekawe. A na nieszczęście narracja jest pierwszoosobowa.
Oczywiście, mamy tutaj również coś na kształt wątku romantycznego, ale nie jest ani romantyczny, ani nawet wiarygodny. Ciężko mi uwierzyć, że taką miałką, irytującą Minę mogłoby połączyć bardzo rzadkie, wyjątkowe, potężne Przeznaczenie z kimkolwiek, a już zwłaszcza z kimś niezwykle ważnym w Królestwie Duchów. Zwłaszcza, że przez pierwsze 3 dni się nie znosili, ale po tygodniu była to już Wielka Miłość, która może pokonać wszystko.
Do minusów muszę jeszcze dorzucić; brak pogłębiania świata przedstawionego wraz z rozwojem wydarzeń, wszystkie jego elementy, które na początku tworzyły unikalny koloryt historii szybko się rozmywają. Większość dialogów brzmi sztucznie. Naiwnie słaby punkt kulminacyjny, który... nim nie jest i jakiś czas potem pojawia się następny. I cała masa irytujących, niepotrzebnych powtórzeń: Mina musi słowo w słowo przytaczać to, co ktoś powiedział dwie strony wcześniej, albo kolejny raz powracać do jakiegoś fragmentu z przeszłości.
Niestety inne postacie też nie dają rady. Bohaterowie są płascy i równie płaskie są relacje między nimi.
A żeby nie było, że tylko narzekam, udało mi się znaleźć również kilka plusów:
-osadzenie historii w świecie inspirowanym koreańską mitologią i przepełnienie go zaczerpniętymi z niej elementami. W pierwszych rozdziałach opowieść ma dzięki temu barwny, egzotyczny, intrygujący klimat. W dodatku nadmorska sceneria wioski Miny także dodawała uroku. Niestety, jak wspomniałam, zaczął zanikać w połowie książki
-ostatnie 20 stron było całkiem dobrym zakończeniem
-wątek Daia, Miki i Maski był jednym z lepszych spośród wątków występujących bohaterów, chociaż zirytował mnie sposób jego odsłonięcia - Mina stwierdziła wręcz "Nie zaskoczyło mnie to. Przecież to było oczywiste", mimo iż wcale nie miała ku temu przesłanek
-ta książka jest KRÓTKA! Tak, te niecałe 300 stron to w tym przypadku zaleta. 100 stron więcej i przeczytanie jej byłoby już męczarnią.
Podsumowując, ani nie polecam, ani nie odradzam. Taka sobie historyjka, która już w większości wypadła mi z głowy. To książka bardziej dla dzieci, młodszych nastolatków, takich, które dopiero zaczynają przygodę z czytaniem. Widziałam w opiniach wiele pozytywnych, zachwyconych głosów, więc jeżeli tylko zainteresował Was opis na okładce, lub kręcą Was azjatyckie motywy, to najlepiej przekonajcie się sami, czy "Dziewczyna, która skoczyła do morza" przypadnie Wam do gustu.
XOXO. Miłość w stylu K-pop Axie Oh
6,8
Przez pierwszych kilka rozdziałów byłam zmieszana. Nie wiedziałam co mam myśleć o tej książce. Główna bohaterka mnie dosyć irytowała swoim zachowaniem, najpierw mówiła, później myślała. Czasem w dialogach zdarzał się chaos i ciężko było się połapać co kto powiedział (przynajmniej ja miałam z tym problem).
Kiedy akcja przenosi się do Seulu i nabiera tempa, Jenny zaczyna się zupełnie inaczej zachowywać. Dzięki czemu jej postać przestaje być odpychająca.
Minusem tej rozkręconej akcji był związek Jenny z Jaewoo. Nic szczególnego się między nimi nie wydarzyło, a nagle zostali parą. Nie było tego efektu wow i motylków w brzuchu.
Końcówka pozostawia niesmak, kończy się niby szczęśliwie, a jednak nie do końca. Liczyłam na happy end z fajerwerkami. Tak też się nie wydarzyło.