Powieściopisarz, amerykański i jeden z twórców literatury tego kraju, autor znanych powieści przygodowo-awanturniczych. W swoim dorobku ma ponad 60 dzieł, a największą popularność zdobył dzięki historyczno-przygodowemu cyklowi powieści z serii Leather-Stocking Tales (Opowieści Skórzanej Pończochy) w Polsce znanemu jako Pięcioksiąg przygód Sokolego Oka. Były to (w kolejności chronologii akcji): Pogromca Zwierząt, Ostatni Mohikanin, Tropiciel Śladów, Pionierowie i Preria.
Do książki podchodziłem niezliczoną ilość razy. Za każdym razem po kilku stronach zasypiałem. Później próbowałem czytać na czytniku. Następnie jakoś się udało w formie audiobooka. Mimo ogromnej miłości do filmu, który oglądam średnio raz na rok i nieskończonej miłości do ścieżki dźwiękowej tegoż, książka mnie zmęczyła i nawet nie zarejestrowałem faktu, że ją skończyłem. Przypominam sobie sceny, które wysłuchałem z audiobooka i uzmysłowiłem sobie, że rzeczywiście - aplikacja ma rację i już skończyłem tę powieść.
Jestem w sumie zdziwiony, bo jest to jeden z tych tematów, który od dawna mnie pociągał i ciekawił. Jednak wygląda na to, że może język, może forma tej powieści nie wciągnął mnie tak, jak oczekiwałem. Tym bardziej jestem fanem filmu, ponieważ twórcy zrobili tytaniczną robotę tworząc go.
Historia opisana w książce jest prawdopodobnie znana większości ludzi zaglądających po ten tytuł w formie książkowej. Jest to książka dość dokładnie opisująca życie Indian ówcześnie oraz to, jak współżyli z cudzoziemcami, którzy walczyli na ich terenach przeciwko innym cudzoziemcom wykorzystując waśnie i przyjaźnie między ludami tubylczymi. Żałuję, że książka mi się nie spodobała bardziej, ale mimo pozornie niskiej oceny (etykietowanej jako "dobra") polecam ją każdemu, kto jest ciekawy fabularyzowanej historii Ameryki z czasów walk o tereny z Indianami.
Przeczytałem tą książkę w dwa dni. Wczoraj zacząłem i dzisiaj skończyłem. Jeszcze do tego puściłem wybitną muzykę z równie rewelacyjnego filmu Michaela Manna o tym samym tytule z 1992 roku z Danielem Day-Lewisem w roli głównej. Trevora Jonesa i Randy'ego Edelmana i już miałem kompletne wyobrażenie o wojnie między Francuzami a Indianami. Moją najulubieńszą postacią jest Sokole Oko - cechowała go wysoka moralność, ocena sytuacji wojennej oraz optymizm, wiara, nadzieja i miłość. Naprawdę, nie rozumiem jak można uznać tak fascynującą historię za bzdurę. Pewnie te paradokumenty, reality show czy inne strasznie głupie programy telewizyjne tak poprzestawiały ludziom myślenie, że nie potrafią takich literackich wspaniałości docenić. Jeżeli ktoś się szanuje, chroni dobry gust i smak to polecam z całego serca. James Fenimore Cooper stworzył coś legendarnego, a zarazem nieśmiertelnego w całej okazałości.