Kroczący wśród cieni Jarosław Kukiełka 7,5
Masz problem? Potrzebujesz kogoś, kto rozwiąże go szybko i dyskretnie? Nie zwlekaj: zwróć się do Kavla Rothenga, najlepszego „tropiciela do wynajęcia” w Tin-Leve! Niekonwencjonalne metody (w tym wbijanie sobie palców w oczy!),przystępne ceny, ale satysfakcja nie zawsze gwarantowana! W swojej debiutanckiej powieści zatytułowanej „Kroczący wśród cieni” Jarosław Kukiełka zabiera nas w podróż do stolicy Sevenii. Zajrzymy w ciemne zakamarki i wąskie uliczki, odwiedźmy słynną gospodę Rozdroże pod Rozżarzonym Rarogiem, wysłuchamy szlagieru o piersiach pokrzepiających swoim widokiem, spróbujemy miejscowego specjału: opitych krwią hodowlanego orła pijawek i rozsmakujemy się w peri-tori, którego skład niejednego czytelnika przyprawi o mdłości. Miejsce akcji jest zaiste niezwykłe, ale książki nie czytałoby się tak dobrze, gdyby nie fenomenalnie wykreowani bohaterowie. Rothenga poznajmy w dość niecodziennych okolicznościach i aż do ostatnich stron ten stosujący bardzo nietypowe metody detektyw nie przestaje nas zaskakiwać. Przez co przeszedł? Jakie mroczne sekrety skrywa? I czy wreszcie odnajdzie to, czego tak uparcie szuka? Pytań nie brakuje, ale autor oszczędnie dawkuje nam odpowiedzi i nie ma litości w rzucaniu kłód pod nogi Kavla. Tym razem głównemu bohaterowi trafiła się wyjątkowa trudna sprawa, bo sam gubernator zleca mu rozwiązanie zagadki znikających w Tin- Leve ludzi. Stawka jest wysoka i nie chodzi tylko o obiecaną zapłatę, ale też części ciała, które można stracić w wypadku niepowodzenia. Chociaż nie sposób nie polubić Kavla i od początku do końca gorąco mu kibicowałam, to moje serce podbiła cierpiąca na „nadimpulsywną krewkość choleryczną” Berra. Matka kozłów jest po prostu cudownie zrzędliwym źródłem komizmu. Jej komentarze wielokrotnie doprowadziły mnie do łez… ze śmiechu! Żałuję, że nie pojawiała na kartach powieści częściej, ale i tak każde spotkanie z nią było po prostu niezapomniane. Akcja jest wartka, nie brakuje zwrotów akcji i podczas lektury nie nudziłam się ani przez chwilę. Autor umiejętnie łączy wątki fantastyczne z kryminalnymi i otrzymujemy szalenie oryginalny miszmasz gatunkowy. Gdyby kochanek nagle zniknął wraz z obiecaną mi biżuterią, od razu skontaktowałabym się z Rothengiem, a jeżeli lubicie mroczne zagadki i szukacie pierwszorzędnej rozrywki, to koniecznie sięgnijcie po „Kroczącego wśród cieni”!