Irlandzki pisarz, poeta i scenarzysta. Urodził się w Dublinie. Zaczął swoją karierę pisarską od tworzenia wierszy, dopiero później przechodząc do powieści i dramatów. Jest znany ze swojego gęstego stylu i jest uznawany za jednego z najlepszych irlandzkich twórców. Wielokrotnie nominowano go do najbardziej prestiżowych nagród, w tym Bookera.
Wojna odbiera znacznie więcej niż drugiego człowieka. Lilli Bere nie ugina się pod naporem ciosów ze strony losu i podejmuje niezliczone próby zbudowania bezpiecznego życia w Ameryce, do której trafia w związku z wyrokiem śmierci bojowników o wolność Irlandii. Jeszcze przed jej opuszczeniem traci brata, a co w „Po stronie Kanaanu” stanowi zapowiedź dalszych tragedii. Sebastian Barry przychodzi do czytelników z powieścią o kobiecie, w której życie wpisane są najróżniejsze konflikty. Podążają za nią i obierają za cel bliskich jej mężczyzn, czemu nie jest w stanie się przeciwstawić, mimo że przeczuwa nadchodzące widmo śmierci. Autor jest bardzo sprawnym prozaikiem, co udowadnia w poszczególnych rozdziałach swojej powieści, w której brak wątkowych dziur lub czasowych przeskoków. Codzienność sędziwej kobiety po stracie wnuka przeplata z jej przeszłością, aby dokładnie uwypuklić tęsknotę za Irlandią oraz mężczyznami z życia Lilli. „Po stronie Kanaanu” podporządkowano kolejnym konfliktom zbrojnym, co z jednej strony służy zachowaniu chronologii zdarzeń, a z drugiej uświadomieniu czytelnikowi wpływu wojny na losy człowieka nawet wtedy, gdy rozgrywa się na dalekim krańcu świata. Dokładając do tego wewnętrzne problemy USA z ubiegłego stulecia, a także druzgocącą prawdę o bliskim przyjacielu Lilli, Sebastian Barry rozprawia się z wizją Ameryki jako ziemi obiecanej, w której nie ma szans na spełnienie marzeń o lepszym życiu.
Napisana pięknym językiem właściwie banalna opowieść o wyimkach z życia pewnej Irlandki, która wzięła się za wspomnienia po śmierci swojego wnuka. Z początku bardzo chaotyczna (choć to może celowy zabieg, bo w końcu po śmierci bliskiej osoby nie ma czasu na zbieranie myśli, gdy chce się przelać na papier jak najwięcej wspomnień),później trochę spokojniejsza (z biegiem dni żałoba odrobinę przygasa a chaos uczuć się porządkuje).
Przez opowieść się płynie i choć treść jest czysto obyczajowa, to pozostawia same pozytywne wrażenia (a do tego jest dość krótka).
Warta polecenia.