Najnowsze artykuły
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Szymon Stoczek
4
6,5/10
Urodzony: 1988 (data przybliżona)
Poeta, prozaik, reżyser filmów niezależnych, scenarzysta. Interesuje się szeroko rozumianą estetyką, w szczególności filmem i literaturą. Laureat kilku konkursów poetyckich, swoje teksty drukował między innymi "Cegle" i "Re:presji".
6,5/10średnia ocena książek autora
185 przeczytało książki autora
202 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Nowa Fantastyka 500 (05/2024)
Istvan Vizvary, Szymon Stoczek
7,2 z 18 ocen
31 czytelników 3 opinie
2024
Inne ziemie. Almanach Wrocławskiego Forum Młodych Twórców
Jacek Inglot, Szymon Stoczek
0,0 z ocen
2 czytelników 0 opinii
2009
Najnowsze opinie o książkach autora
Nowa Fantastyka 460 (01/2021) Sławomir Prochocki
6,8
Kolejny numer, styczniowy, ma nieco zmienioną formę - wewnątrz jest mniej pstrokato, za co jestem wdzięczna, łatwiej jest mi się skupić na czytaniu. Tym razem wybór opowiadań mniej mi się spodobał, ale znalazło się kilka tekstów godnych uwagi.
Opowiadanie Społeczny wizerunek policji - traktujące o osobie niebinarnej, napisane przez niebinarnu autorum niestety zwróciło moją uwagę głównie ze względu na tłumaczenie i wstęp tłumacza - które mnie zirytowały. Zwiększanie widoczności osób niebinarnych zawsze mnie cieszy, problem mam jednak z tym, że tłumacz nie skorzystał z żadnej znanej już i stosowanej przez osoby niebinarne formy językowej, które to formy można znaleźć wraz z przykładami np na stronie zaimki.pl. Taka forma zresztą została użyta w biogramie Bogi Takacs, więc tym bardziej nie rozumiem dlaczego tłumacz stwierdził, że te formy są dla niego mało satysfakcjonujące i na potrzeby tekstu wymyślił nam nowe. Nie wydaje mi się, żeby na tym polegała rola tłumacza, żeby tłumacząc tekst dotyczący bardzo niedoreprezentowanych mniejszości zamiast używać języka stosowanego przez te mniejszości - to te mniejszości pouczać i wymyślać im nowy język.
Bardzo spodobało mi się opowiadanie Latarnia Wyspy Framtalas Denisa Tichy, podoba mi się fantastyka w której świat przedstawiony łamie przyzwyczajenia dotyczące otaczającej nas rzeczywistości, albo chociaż tak jak tutaj - się nimi bawi. Zafascynowały mnie też te morskie krowy składające jaja, bardzo je polubiłam.
“Czujecie się czasami, jakby coś gapiło wam się prosto w twarz, ale wy tego nie widzicie? Nie, to nie to, to bardziej jakbyście wiedzieli, że coś istnieje, ale nie chcieli na to patrzeć” - ten fragment całkiem nieźle oddaje ton opowiadania “Synapsa nas wyzwoli (od nas samych)” autorstwa Violet Allen. Tekst opowiada o Instytucie mającym za zadanie wyleczyć ludzi z miłości do innych ludzi przy pomocy odrobiny starego dobrego wstydu. Mam nadzieję, że w przyszłości ukaże się w języku polskim więcej utworów tej aktorki.
Miasto Wszystkich Zdrowych Szymon Stoczek
7,3
Dzisiaj książka, która od bardzo dawna czekała na swoją kolej, w końcu jednak udało mi się ją wrzucić na warsztat i przeczytać. Nie lubię mieć pleców jeżeli chodzi o zobowiązania (a wiem, że niestety mam),dlatego też mimo olbrzymiego poślizgu, cieszę się, że się z niego wywiązałem. A rozmawiać będziemy o zbiorze opowiadań, który stanowi coś na kształt koncept albumu, czyli „Mieście Wszystkich Zdrowych” Szymona Stoczka. Zapraszam zatem do tego bardzo oryginalnego świata, wykreowanego w umyśle autora.
„Miasto Wszystkich Zdrowych” to zbiór dziesięciu historii, których akcja toczy się w Sepatem, czyli tytułowym mieście oraz w jego okolicach. Pierwszym co rzuca się w oczy, to bardzo oryginalny zamysł żywej metropolii. Powiem szczerze, że niezwykle ciekawie czytało się o jej anatonomii, podobnej przecież do naszego, własnego ciała. Tutaj należą się olbrzymie brawa dla autora, bo opisy miejsc, w których dzieją się poszczególne utwory, robią naprawdę fajną robotę.
Jeżeli chodzi o zawartość, to teksty mamy dosyć mocno zróżnicowane stylistycznie. Ogólnie nad wszystkim roztacza się aura będąca wypadkową weird fiction i urban fantasy, jednak autor często dorzuca do nich sporo dawkę innych gatunków.
Zbiór otwiera opowiadanie „Rekordzista”, z fajnym motywem wyścigów ludzi zarażonych chorobami. Pomysł ciekawy, jednak była to jedna z historii, przy czytaniu której trochę się męczyłem. Także, mogę powiedzieć wprost, że początek przygody z książka nie był zbyt obiecujący.
„Ruchomość” szybko jednak rozwiała moje wszelakie wątpliwości, jakie pojawiły się po przeczytaniu „Rekordzisty” i niczym rycerz na białym koniu wjechała pełną parą w moją łepetynę. Była to również pierwsza opowieść, w której Szymon Stoczek wprowadził elementy grozy, nawiązujące w tym przypadku do gotyckich opowieści o nawiedzonych domostwach. Naprawdę świetna rzecz.
Kolejna historia, czyli „Skrzep”, podobnie jak poprzedniczka, atakuje nas grozowym klimatem. Tym razem autor mocno uderza w klasyczne nuty, znane z takich filmów jak „Obcy” czy „Predator”. Mamy więc las, samotnego leśniczego mającego wyprowadzić z lasu pewną istotę oraz dodatkowo postać tajemniczego Strażnika, przywodzącego na myśl bohaterów z wyżej wymienionych obrazów. Czytało się świetnie.
Od „Kuriera” niestety odbiłem się, jak mój młodszy syn od trampoliny. Nie zajarzyłem chyba do końca co autor miał na myśli w tym utworze… Takie love story wymieszane po trochu z ghost story, które mnie kompletnie do siebie nie przekonało…
Natomiast „Podwójne ubezpieczenie” to już rewelacyjna jazda bez trzymanki, utrzymana w kryminalno-thrillerowej tonacji. Czego my tu nie mamy – napad na bank, zakładnicy, genialna postać negocjatora i przede wszystkim świetny opis całej struktury banku i znajdującego się obok dworca. Bardzo dobry tekst.
Kolejne dwa opowiadania – „Wyrównanie” i „Grand Habit” – to natomiast skręt zbioru w mocno obyczajowe rejony. Pierwsze opowiada historię pewnego rodzinnego konfliktu, którego zapalnikiem jest spadek po zmarłym ojcu, z bardzo dramatycznym, niemal wyciskającym łzy, finałem. W drugim natomiast motywem przewodnim jest zemsta oraz odkupienie win z przeszłości. Również wzruszające, ale zarazem posiadające w sobie pierwiastek grozy. Obydwa trzymają bardzo wysoki poziom.
„Stan wyjątkowy”, „Ręka władzy” i „Ostatni świt” to natomiast trzy opowieści, ściśle powiązane ze sobą motywem wojny w Sepatem. Poznajemy w nich między innymi sposoby działania miejscowych korporacji, system władzy oraz dostajemy dużą dawkę informacji o Jaźnicach, tajemniczych istotach, pojawiających się również we wcześniejszych opowiadaniach. Jako całość stanowią bardzo dobre zakończenie przygody z „Miastem Wszystkich Zdrowych”.
Podsumowując, ciekawy zbiór z niezwykle oryginalnym pomysłem wyjściowym. Jeżeli szukacie czegoś mocno odjechanego, to nie ma innej opcji, musicie sięgnąć po tę książkę. Ja mogę z czystym sumieniem ją polecić, co zresztą robię. Tyle ode mnie!!! Do usłyszenia!!!
Za egzemplarz do opinii dziękuję Wydawnictwu IX.