Przez burze ognia Veronica Rossi 7,6
ocenił(a) na 55 lata temu „Przez burzę ognia” miała być czymś co mnie zachwyci według przyjaciółki, a stała się moją porażką na wieczór. Chciałam poczuć klimat przyszłości, dreszcze z powodu wyjścia Arii poza kopułę osady i jej spotkania z eterowymi burzami. Jednak zawiodłam się. Przeszłam przez z nią z ociąganiem i jedyne co mnie popychało do tego, to to, że chciałam dowiedzieć się jak to wszystko zostanie spisane na ostatniej stronie. Perry był w porządku postacią: przyjemny, inteligenty, zdecydowany i skory do poświęceń. Natomiast Aria wołała o pomstę do nieba, ale w sumie nie dziwiłam się jej za bardzo. W końcu przestała należeć do świata wirtualnego i zrozumiała czym tak naprawdę jest życie. Pewna scena utkwiła mi w głowie i jestem z tego powodu załamana, ponieważ tylko to mi przychodzi na myśl, kiedy słyszę ten tytuł. Dokładnie mi chodzi o moment, w którym Aria myśli, że umiera, a Perry ją uświadamia co tak naprawdę się dzieje. Obóz należący do „famili” Perry’ego należał do dobrych wątków, ale jakoś kiepsko go autorka — moim zdaniem — przedstawiła. Świat pod kopułą również. Oczekiwałam czegoś więcej. Ogółem oczekiwałam, że mimo okładki, która naprawdę mi się podoba, będą fajerwerki i dreszcze, a nie ma ani tego, ani tego. Podejrzewam, że nie ruszę tej pozycji ponownie, dopóki nie będę miała możliwości pochwycić w łapki czegoś innego.