Zbój Joanna Jagiełło 8,2
ocenił(a) na 813 tyg. temu Bohaterami tej prześlicznej historyjki dla dzieci są lamy. Chłopak i dziewczyna. Regina i Zbój, który tak naprawdę ma na imię Zbigniew i, nawet jak na lamę, stanowi godny przykład przekory i chęci przygód. W jego lamiej główce wciąż odżywają opowieści dziadka o jego życiu w Peru, gdzie wszystko było lepsze: niebo bardziej błękitne, słońce gorętsze, a trawa soczystsza. Nade wszystko zaś w Peru było coś, o czym tutaj, zza płotu, lamy mogły jedynie pomarzyć – WOLNOŚĆ. I Śnieżna Góra, a gdzieś tam także kamień przynoszący szczęście, który tylko czeka, aby ktoś go odnalazł.
Gdy tylko zatem nadarza się okazja, by uciec, nasze lamy ją wykorzystują. Przed nimi otworem stoi cały świat i wszystkie możliwości, jakie stwarza. Oszałamia je przestrzeń i ogrom rozgwieżdżonego nieba, nieznane zapachy i nowe odgłosy, a świadomość, że mogą iść, dokąd tylko zechcą, odbiera wręcz oddech z ekscytacji.
Tak sobie wędrując, spotykają różne zwierzęta, zawierają liczne znajomości. Z wiewiórką Madzią, która opowiada im historyjkę o Liczyrzepie – Duchu Gór. Widzą, że to, co dla nich tak cenne, dla mieszkańców tego lasu jest po prostu codziennością, nad którą się w ogóle nie zastanawiają. Zbój i Regina uczą się świata, mogą zobaczyć, jak wiele gatunków zwierząt żyje na Ziemi, jakie ciekawe mają stadia rozwoju, np. żaby, że można spać wisząc głową w dół, jak nietoperze, troszczyć się o małe dziki, jak ich matka – locha. Sami starają się pomagać i otrzymują pomoc od innych, nawet od groźnej żmii.
Wiele tutaj ciekawych informacji o zwyczajach zwierząt, o ich wyglądzie (nieocenione, cudowne ilustracje mistrza Marcina Minora) i usposobieniu. Ale, co chyba równie ważne, o uczuciach. O przyjaźni, empatii, poczuciu przywiązania. O tym, że wzajemna życzliwość owocuje przyjaźniami, że pomagając drugiemu, sami odczuwamy radość. No i potrzeba wolności, eksploracji świata, poznawania nowego, zaspokajania ciekawości. To sprawia, ze się rozwijamy, dojrzewamy…
Aby urzeczywistnić marzenia trzeba nieraz pokonać lęk, zdobyć się na odwagę opuszczenia bezpiecznej zagrody. Są jednak też osoby, które na nas liczą i obowiązki, przed którymi wstyd uciekać. Tak więc najważniejsze w życiu to równowaga, także ta między marzeniami, a rzeczywistością. Nie zawsze widzimy, że szczęścia nie trzeba szukać na końcu świata. Jest ono tuż obok, trzeba je tylko pochwycić i już nie wypuszczać z rąk.
Zachwyt budzi szata graficzna książki, kolorowe, oddziałujące na wyobraźnię dziecka ilustracje, duża czcionka, by dzieciaki mogły czytać samodzielnie, twarda oprawa i solidne, sztywne kartki. Nie ukrywam, że talent ilustratorski Marcina Minora mnie urzeka nie od dzisiaj. W dodatku idealnie potrafi on wczuć się i oddać ducha opowieści. Historyjka jest pouczająca, ale nienachalnie, dydaktyzm ledwie wyczuwalny i zachowana idealna równowaga między przygodą, emocjami i wartościami poznawczymi. To bardzo ciekawa i miła dla oka książeczka dla dzieci.
Książkę przeczytałam dzięki portalowi: https://sztukater.pl/