Jedenasta część przygód doktora Dolittle. Tym razem doktor wraz ze swoimi zwierzętami oraz przyjacielem i pomocnikiem, wyrusza nad tajemnicze jezioro. Musi odnaleźć starego żółwia, który pamięta czasy potopu.
Chyba najmniej znana i najbardziej oryginalna w swojej treści część serii. Trochę przesadzona i przegadana, ale na pewno ciekawa. Może być ciężka dla najmłodszych, bardziej zainteresuje nastolatków w wieku 11-14 lat.
Klasyka. Myślę że każdy czy to dzieciak, czy dorosły obyty choć trochę kulturalnie, zna dr. Dolittle czy to z filmu czy z książki.
Ja pamiętam głównie wersję kinową z Eddiem Murphy.
Sama książka jest napisana fajnym choć trochę zalatującym starym papierem językiem, który może być nużący dla dziecka. Ja wybrałem Dollittle jako czytankę do spania, więc nieraz było trudno.
Poza tym, opowiadana przez Loftinga historia jest momentami zbyt zawiła. Zraziła mnie jako dorosłego, kwestia rasizmu. W jednym z rozdziałów dr podejmuje się "operacji" przefarbowania czarnoskórego człowieka na białego. Cała ta akcja jest opisana w sposób lekko szydzący, deprecjonujący wartość ludzi z Czarnego Lądu. Pod względem edukacyjnym mojej latorośli, trochę dziwna sytuacja, mistyfiakcja, hemoglobina.