Współpracuje z New Yorkerem, w którym jest redaktorem działu kultury. Pisuje także do New York Timesa, Vanity Fair i wielu innych czasopism. Mieszka w Nowym Jorku.
Niegdyś najbardziej prestiżowe wyróżnienie filmowe, dziś niejednokrotnie okazja do politycznych zagrywek. Czy Nagroda Akademii Filmowej jest jeszcze jakimkolwiek wyznacznikiem jakości?
Kiedyś noc wręczenia Oscarów była uznawana za wielkie święto kina, a miłośnicy filmów na całym świecie sprawdzali czy ich ulubione produkcje i ulubieni artyści zostali wyróżnieni. Stylizacje gwiazd wywoływały emocje, a na czerwonym dywanie można było podziwiać blichtr Hollywood. Dziś Akademia robi wiele, by o Złotej Statuetce nadal było głośno. Próbowano skracać 4-godzinną transmisję ceremonii poprzez wręczanie części statuetek w przerwach na reklamy (taki los spotykał tzw. techniczne kategorie),ku niezadowoleniu zwycięzców w owych kategoriach. Kombinowano z różnymi prowadzącymi, mającymi urozmaicić show. Z różnym skutkiem. Ellen DeGeneres podczas 86. rozdania usiłowała rozbawić widownię dostawą pizzy czy robieniem selfie z gwiazdami, a Anne Hathaway, prowadząca galę razem z Jamesem Franco w 2011, zapewne do dziś odczuwa ciarki żenady - ich pracę oceniono najgorzej w historii.
Wiele ciekawostek z niemal 100-letniej historii wręczania słynnego golasa przedstawia Michael Schulman w książce "Oscarowe wojny". Co sprawiło, że dziś o Oscarach mniej się mówi w kontekście najlepszych produkcji, a więcej w tzw. inkluzywności? Dlaczego dziś widz ma poczucie, że jest w tym jakiś fałsz? Jakie były największe skandale związane z nagrodą? Autor wykonał kawał dobrej roboty przygotowując się do pisania książki, bibliografia jest wręcz imponująca i moim marzeniem jest, by większość książek non-fiction było tak rzetelnie przygotowywanych. Nie jest to kronika tego, kto rok po roku wygrał, a kto nie, ale raczej próba opowiedzenia o tym, czym tak naprawdę są Oscary. Świetna, dowcipna, ale i poniekąd przygnębiająca lektura.
Gdy zobaczyłam propozycję recenzji tej książki, to zawyłam z radości, bo kocham stare Hollywood i dlatego zbieram lalki, które przedstawiają gwiazdy tamtych czasów. A tu taka cegła, ponad 600 stron sekretów, plotek i informacji, o których nie mieliśmy pojęcia najważniejszych osób tamtych czasów! Choć książka bardzo gruba i ciężka, to nie można się od niej oderwać nawet na chwilę, wciąga jak narkotyk. Teraz na Hollywood i Oscary patrzę zupełnie inaczej.
Sporo dowiedziałam się o moich ulubionych gwiazdach, a także właścicielach pierwszych wytwórni, producentach, reżyserach oraz innych ludziach, bez których nie byłoby kina. Poznałam historię pierwszych filmów z dźwiękiem, jaki był opór przed nowościami-wynalazkami kina. Wiele smutnych historii ludzi filmu jest w tej książce.
Patrząc na dzisiejszy świat Hollywood to niewiele się zmieniło. Nadal są afery, rozwody i zdrady wśród gwiazd. Rozsiewanie plotek, walka o angaż, powtórzyły się też strajki. Wtedy i teraz ludzie kina zawalczyli o swoją przyszłość. A w tym wszystkim najważniejsza nagroda kina-Oscary. Czy są tym samym, co kiedyś? Jak zmieniło się postrzeganie tego święta kina? Mam raczej negatywne spojrzenie na tę sprawę. Najważniejsza jest poprawność polityczna- nikogo nie można obrazić. Prowadzący ścigają się ze sobą, kto zrobi największe show. Często wychodzi z tego... I oczywiście, jak prawie od 100 lat najważniejsza jest polityka, nie sztuka. Smutne...
Patrząc na dzisiejszy świat Hollywood to niewiele się zmieniło. Nadal są afery, rozwody i zdrady wśród gwiazd. Rozsiewanie plotek, walka o angaż, powtórzyły się też strajki. Wtedy i teraz ludzie kina zawalczyli o swoją przyszłość. A w tym wszystkim najważniejsza nagroda kina-Oscary. Czy są tym samym, co kiedyś? Jak zmieniło się postrzeganie tego święta kina? Mam raczej negatywne spojrzenie na tę sprawę. Najważniejsza jest poprawność polityczna- nikogo nie można obrazić. Prowadzący ścigają się ze sobą, kto zrobi największe show. Często wychodzi z tego... I oczywiście, jak prawie od 100 lat najważniejsza jest polityka, nie sztuka. Smutne...