Szczęście ma smak szarlotki Weronika Psiuk 7,0
ocenił(a) na 22 tyg. temu Ta książka jest moją pierwszą współpracą recenzencką i bałam się, że będę właśnie przez pryzmat współpracy patrzyła na tę pozycję. Tak jednak nie było, i mimo wszystko jest mi trochę przykro, że pierwsza książka mi się nie podobała.
Nie ukrywam historia Mirki nie przypadła mi do gustu. Bohaterowie byli bez charakteru, sama historia nudna, a momentami pokusiłabym się, że nawet płytka. Główna bohaterka tworzy listę rzeczy do zrobienia do 30-tych urodzin i okej może nie mam 30 lat, ale pamiętam, jak kończyłam szkołę i też tworzyło się takie listy. Celem ich było poczuć się ostatni raz jak dziecko albo zrobić coś na co nigdy by się nie odważyło. I wpisywanie na listę przebadania się, zrobienia generalnych porządków, czy umówienia się z przyjaciółką na „babski wieczór” jest najzwyczajniej w świecie nudne (zwłaszcza jak na książkę) i bez sensu.
Charakterystykę głównej bohaterki można zmieścić w jednym zdaniu, „30 letnia przewrażliwiona matka z nienawiścią do mężczyzn i swojej pracy.” No bo jak inaczej można nazwać kobietę, która na każdym kroku mówi jacy to mężczyźni nie są straszni i jakiej to okropnej i wyzyskującej pracy ona nie ma (jest nauczycielką),przy okazji nie zmieniając jej, bo dzięki niej ma w szkole oko na swoją córkę. Natomiast przyjaciółka Mirki, Łucja, też jest niczego sobie. Wyobraźcie sobie, że spotykała się z facetem i miała z nim jechać na sylwestra w góry. Wyjazd nie wypalił, bo jego ŻONA dowiedziała się o zdradzie. I uwaga reakcja Łucji, cytuje: „Wiesz, Mirka, co jest najgorsze? Nie to, że ma żonę, nie to, że nic z tego nie będzie, ale to, że nie pojadę na sylwestra w góry”. Rozumiecie kobieta prawdopodobnie przyczyniła się do rozpadu małżeństwa i najgorsze jest to, że nie pojedzie w góry. Myślałam, że nie wyrobię w tym momencie.
Nie pomińmy jeszcze faktu, że miał być to romans i ja naprawdę rozumiem, że istnieje slow burn ale on nie polega na tym, że przez 160 stron są 3 interakcje między bohaterami i gdy po tych 160 stronach mają ze sobą więcej styczności przez tydzień, to wyznają sobie miłość. Chyba, że znam inna definicje slow burn.
Na podsumowaniu chce powiedzieć, że naprawdę dziękuję za możliwość zrecenzowania tej książki @lubimyczytać. I żeby nie było, że tylko cisnę po tej książce hahaha, chce powiedzieć, że ma naprawdę śliczną okładkę.