Terapeutka, autorka głośnych poradników dla kobiet, tłumaczonych na wiele języków. Prowadzi w Niemczech ośrodek doradztwa psychologicznego dla firm. Uczy retoryki, specjalizuje się w treningu komunikacji, szkoli menadżerów i - przede wszystkim - wspiera kobiety.
Podobno wywrotowe dzieło...Czy mi się podobało? Tak i nie. Czy coś z lektury wyniosłam? Tak i nie. Czy polecam do przeczytania? Tak i nie...
Mam wrażenie że świat autorki jest czarno-biały. Opisuje ona kobiety jako uległe, uciemiężone wręcz, niezdolne do bycia silną istoty. Okej, po części ma rację...ale naprawdę nie jest z nami aż tak źle. Bycie kobietą niejako z góry narzuca bycie 'uległą i akuratną', ale jednak nie aż w takim stopniu. Temperament, osobowość i środowisko też mają tu coś do powiedzenia. No, ale jakby nie patrzeć, każdej z nas się przyda trochę więcej pewności siebie, asertywności i tak dalej...tylko, że autorka w miejsce bycia potulną owcą proponuje bycie zimną, agresywną, wyrachowaną egoistką. Ze skrajności w skrajność. Ta idea mi zdecydowanie nie odpowiada, oj nie...
Mimo wszystko zachęcam do zapoznania się z książką. Miejscami irytuje, zwłaszcza przy końcówka, ale sporo spostrzeżeń jest bardzo trafnych, rad całkiem pomocnych. Polecam zwłaszcza kobietom pracującym:)
Tę książkę cechuje rozwianie stereotypów na temat kobiet, których niekiedy same się mocno ich trzymają. Niektórzy może powiedzą, że pisała ją feministka, ale ja uważam, że w znacznym stopniu pokazuje rzeczywistość w jakiej przyszło żyć kobietom. Książka udowadnia, że kobiety są silne, ale gdzieś tam się ukrywają, bo nie wypada, bo może lepiej inaczej, bo nie zasłużyły... Jest dobra i daje kopniaka, otwiera oczy na pułapki, które czyhają wymyślone przez kogoś lub...przez nas same. Jest to takie psychiczne wsparcie dla kobiet - po prostu. Polecam sięgnięcie po tę lekturę, bo warto - umacnia poczucie własnej wartości i pokazuje, że zasługujemy na więcej, niż myślimy.