Najnowsze artykuły
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Iwona Kaliszewska
Źródło: http://www.goldenline.pl/iwona-kaliszewska
3
7,1/10
W chwili obecnej współpracuję z Instytutem Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Warszawskiego prowadząc zajęcia pt Problemy i konflikty współczesnego Kaukazu oraz Komputerowa analiza wywiadów etnograficznych. Prowadzę badania terenowe dotyczące współczesnych autorytetów w Dagestanie. Zebrany materiał zamierzam kiedyś zamienić w doktorat.
Autorka programu EdEt (Edytor Etnograficzny) ułatwiającego pracę z materiałem badawczym, napisanego dla Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej UW.
Koordynator i uczestnik projektów fundacji Kaukaz.net - Polacy w Dagestanie, Działaj na Kaukazie, Dagestan on-line. Autorka stron internetowych, w tym strony kaukaz.net i strony IEIAK UW. Uczestnik projektu Fundacji Edukacji Międzykulturowej "Agroturystyka w Pankisi" w zakresie szkoleń komputerowych oraz strony internetowej pankisi.org.
W latach 2004-2007 prowadziła badania terenowe w Gruzji i Dagestanie. Efektem ekspedycji są liczne pokazy slajdów, artykuły, prelekcje oraz strona www.kaukaz.net.
Autorka kilku wystaw fotograficznych. Wraz z mężem prowadzi galerię fotografii podróżniczej www.tajga.org.
Koordynator i wielokrotny uczestnik projektów wolontariackich (1997-2001) Service Civil International, m.in na Białorusi, w Kirgizji, Finlandii, Francji i Polsce.
Współpracownik biura wypraw Moremi Africa w zakresie konsultacji wyjazdów do Azji Centralnej, Rosji i na Kaukaz.
Autorka programu EdEt (Edytor Etnograficzny) ułatwiającego pracę z materiałem badawczym, napisanego dla Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej UW.
Koordynator i uczestnik projektów fundacji Kaukaz.net - Polacy w Dagestanie, Działaj na Kaukazie, Dagestan on-line. Autorka stron internetowych, w tym strony kaukaz.net i strony IEIAK UW. Uczestnik projektu Fundacji Edukacji Międzykulturowej "Agroturystyka w Pankisi" w zakresie szkoleń komputerowych oraz strony internetowej pankisi.org.
W latach 2004-2007 prowadziła badania terenowe w Gruzji i Dagestanie. Efektem ekspedycji są liczne pokazy slajdów, artykuły, prelekcje oraz strona www.kaukaz.net.
Autorka kilku wystaw fotograficznych. Wraz z mężem prowadzi galerię fotografii podróżniczej www.tajga.org.
Koordynator i wielokrotny uczestnik projektów wolontariackich (1997-2001) Service Civil International, m.in na Białorusi, w Kirgizji, Finlandii, Francji i Polsce.
Współpracownik biura wypraw Moremi Africa w zakresie konsultacji wyjazdów do Azji Centralnej, Rosji i na Kaukaz.
7,1/10średnia ocena książek autora
115 przeczytało książki autora
278 chce przeczytać książki autora
2fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Za Putina i za szarijat. Dagestańscy muzułmanie o Rosji i państwie islamskim
Iwona Kaliszewska
7,2 z 5 ocen
25 czytelników 0 opinii
2016
Matrioszka w hidżabie. Reportaże z Dagestanu i Czeczenii
Iwona Kaliszewska, Maciej Falkowski
7,1 z 78 ocen
266 czytelników 15 opinii
2010
Najnowsze opinie o książkach autora
Europa.Stop.Wschodnia.Stop. Marcin Wojciechowski
7,1
Dobra. Krótka. Ciekawa. Dobra odskocznia od innych książek. Niezobowiązująca. Pożyteczna.
Można śledzić relacje, czytać artykuły, chodzić na seminaria, studiować, samodzielnie zgłębiać tematykę związaną z życiem w krajach b. ZSRR. I można sięgnąć po reportaże, tak jak napisane jest we wstępie książki. Są one często nieocenione w zdobywaniu wiedzy, a niejednokrotnie jej głównym źródłem.
Matrioszka w hidżabie. Reportaże z Dagestanu i Czeczenii Iwona Kaliszewska
7,1
"Abdurachman i krąg jego przyjaciół to dagestańscy dziwacy, outsiderzy. Wymierający gatunek. W putinowskiej Rosji nie ma miejsca dla inteligentów-słabeuszy. Co dopiero w Dagestanie! Jeszcze trochę i zostaną tam tylko trzy kategorie ludzi: bandyci we władzach, islamscy bojownicy w lesie i szara masa pomiędzy nimi, dająca się manipulować i jednym, i drugim. Będąca zakładnikiem ich konfliktu na śmierć i życie. Okularnicy z książką pod pachą nie będą mieli tam czego szukać."
"Rosyjscy (podobnie jak ukraińscy, gruzińscy czy azerbejdżańscy) urzędnicy, z napisem 'korupcja' wypisanym na trzęsących się od tłuszczu twarzach, obsługiwani są zwykle bez kolejki. Jadą do Brukseli na finansowane przez Unię Europejską szkolenia o metodach walki z korupcją i budowie społeczeństwa obywatelskiego. Europa wydaje przecież setki milionów euro na wspieranie społeczeństwa obywatelskiego i wolności osobistych na Wschodzie. Żeby mydlić oczy sobie samej, że robi coś na rzecz demokracji w swoim otoczeniu. Bez zastanawiania się, czy rzeczywiście da to coś więcej oprócz zarobku dla niejednej profesjonalnej organizacji pozarządowej, gdzie kuci na cztery nogi fundraiserzy organizują kolejne eventy, trzaskając jeden za drugim 'demokratyczne' projekty i wydając krocie na nieczytane potem przez nikogo foldery. A może więcej dałoby umożliwienie Dagestańczykom i innym 'barbarzyńcom' swobodnego przekraczania granic i nawiązywania kontaktów z ludźmi z naszej części Europy?"
"Gościnność to jedna z tych rzeczy, które w Dagestanie najbardziej zaskakują i ujmują. I nie ma w tym stwierdzeniu cienia patosu czy przesady. Po odwiedzeniu tej republiki polska przysłowiowa gościnność może niestety wywołać najwyżej ironiczny uśmiech. Bo czy ktoś przyjmie cię na nocleg do swojego domu, nakarmi i napoi, nie biorąc za to ani grosza tylko dlatego, że zastukałeś do jego drzwi? Tam to wciąż norma."
"Dawniej przez trzy dni od przybycia gościa nie wypadało go o nic pytać. Po co przyjechał, dokąd zmierza, jak długo chce zostać, jak ma na imię. Nawet jeśli podejrzewano, że popełnił jakieś przestępstwo i jest przez kogoś ścigany. W wielu wsiach były specjalne domy (najczęściej przy meczetach),gdzie mieszkali ludzie ukrywający się przed krwawą zemstą, banici z innych aułów bądź krajów. Byli pod ochroną całej społeczności, objęci świętym obowiązkiem gościnności, Wielu z nich żeniło się później z miejscowymi dziewczynami i dawało początek nowym tuchumom, czyli rodom."
"Wymarłe wsie mają w sobie coś upiornego. Błądząc po opuszczonych domach, patrząc na rozpadające się piece, butwiejące łóżka, walające się po kątach stare gazety, słuchając skrzypiących na wietrze drzwi, masz nieodparte wrażenie, że ktoś na ciebie patrzy. Ktoś za tobą chodzi. Wlepia w ciebie wzrok. Śledzi cię. Jakby chciał mieć pewność, że niczego nie zniszczysz, nie połamiesz, nie przywłaszczysz sobie nikomu niepotrzebnych zardzewiałych garnków. Jakby chciał mieć pewność, że wszystko zostanie tak, jak jest."
"Po co to wszystko? Nie chodzi tu bynajmniej o przesadne dbanie o bezpieczeństwo. Za kilka dolarów można przewieźć przez którykolwiek z niezliczonych posterunków dagestańskiej milicji nie tylko bombę albo kałasznikowa, ale i kamaza z uzbrojonymi po zęby bojownikami. Władzom potrzebny jest wróg wewnętrzny, którym można straszyć nie tylko mieszkańców republiki, ale i władze w Moskwie. Na których zwalić można każde przestępstwo, każde zabójstwo będące w rzeczywistości wynikiem walki o władzę. I 'dzięki' którym zwalczać można wszystkich niezależnie myślących, wszystkich, którzy dla władz w jakikolwiek sposób nie są wygodni. Na przykład dziennikarzy bądź obrońców praw człowieka. Wystarczy ogłosić, że są zakamuflowanymi 'wahhabitami' lub tychże potajemnie wspierają. Od ilości złapanych 'wahhabitów' zależą też awanse, dodatkowe pieniądze na 'walkę z terroryzmem', dodatkowe kompetencje. Prawdziwa kura znosząca złote jajka."
"Dagestański wariant Radia Maryja... I tu, i tam działają podobne mechanizmy. Nieważne, że chrześcijanie i muzułmanie odmawiają różaniec trochę inaczej i jedni wierzą w Trójcę, a drudzy w Allacha. Zarówno w Polsce, jak i Dagestanie wielu irytuje wykorzystywanie ludzkiego zagubienia i ludzkiej naiwności do budowania własnych wpływów w polityce i zarabiania pieniędzy. Wielu śmieszy łatwowierność miurydów i miurydek. Zarówno tych katolickich, jak i muzułmańskich. Nikt nie zastanawia się jednak nad ich potrzebami, ich poczuciem zagubienia i bezradności. I nie stara się dać czegoś w zamian. Łatwiej jest krytykować szejchów i śmiać się z „ciemnoty” miurydów. Zarówno w Machaczkale, jak i w Toruniu..."
"Wygląda na to, że to, co jest brudem (nawet tym, wydawałoby się, elementarnym, jak kurz, śmieci czy brudna toaleta) w jednej kulturze, wcale nie musi nim być w innej. Nie ma brudu absolutnego, mierzalnego mikroskopem, ilością bakterii - to, co nazywamy brudem, jest raczej zaburzeniem porządku, do którego jesteśmy przyzwyczajeni. My widzieliśmy brud na szklankach, w pościeli oraz w śmieciach pływających w kanionie. Naszego 'brudu' Aiszat, a razem z nią wielu innych mieszkańców, nie dostrzegała, nie uważała za istotny, nam natomiast dziwne wydawało się przywiązywanie wagi do takich kwestii, jak wydmuchiwanie nosa czy zmienianie majtek przed modlitwą."
"Na Kaukazie, jeśli ktoś cię skrzywdzi, a ty się nie zemścisz, staniesz się cieniasem, pośmiewiskiem całej wsi. Rodzina będzie się ciebie wstydzić. Krew za krew, siniak za siniak, szrama za szramę. To jeden z fundamentów kaukaskiej tożsamości. Tak różnej od naszej."