Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

“Twój na zawsze”

Pozbawieni radości z życia z małą liczbą powodów do szczęścia.

Listy otwierały im duszę i pokazywały to, co było niewidoczne gołym okiem.

Jedna wpadka i testowa relacja oraz obietnica doprowadzająca do…?

“Chyba że…”

Czasami są takie książki, które trafiają do ciebie ze zdwojoną mocą… i ta właśnie taka była.

Ta książka miała być komedia romantyczna, a ona mnie psychicznie przeorała. Wywołała we mnie tyle emocji, że ja ich totalnie się nie spodziewałam. Ta książka to emocjonalny rollercoaster i całkiem możliwe, że nie wywołałaby we mnie tak wielu emocji, gdyby nie to, że jestem bardzo podobna do Jacoba.

Właśnie przy tej książce wyszło, że jednak mam serce XD. Tylko… rzadko kiedy coś czuje i dopuszcza do siebie cokolwiek. Czy jestem osobą, która ma problem z wyrażaniem uczuć? Tak.

Czasami tak jak Jacob zastanawiam się, czy jestem warta kochania albo jak to możliwe, że ktoś mnie kocha mimo tego, że nie da się mnie lubić (w moim odczuciu).

„Nie byłem interesujący ani rozrywkowy.”

“Jestem popsuta.”

To tak jak ja..

Wszelkie przemyślenia jakie pojawiały się tutaj z perspektywy Jacoba były jak moje własne..

Jacob to postać idealna. Nie skrzywdziłby muchy, naprawiłby zepsutą lalkę barbie, stałby przez trzy godziny w deszczu, żeby tylko móc porozmawiać z bliską mu osobą. Patrzył na innych, widział ich potrzeby. Zmagał się z lękiem społecznym, nadmiernym analizowaniem, wieczną niepewnością. I te w głowie kotwiczące się pytania “co jeśli”. Przytłoczony emocjami, uczuciami i myślami.

Bardzo podobało mi się to jak autorka przedstawiła Jacoba i jego wewnętrzne walki, a także, ile może kosztować wyjście spoza strefy własnego komfortu. Podobało mi się także to, jak autorka pokazała zmagania głównego bohatera z własnymi lękami, dręczącymi przemyśleniami, czy nawet słowami, których nie potrafił wypowiedzieć w odpowiednim momencie, przelewając wszystko na papier.

Czy takie osoby jak Jacob są nudne?Są niezrozumiane.

Briana to postać, do której na początku podeszłam z rezerwą, bo nie byłam pewna jak ona zostanie faktycznie przedstawiona i jakie będzie nieść ze sobą wartości i wiecie co? Przyjemnie się zaskoczyłam, bo to jak ona potrafiła zrozumieć Jacoba i dostosować się do jego zmagań było naprawdę piękne i zachwycające. Bystra, miła, uczynna. Zmagająca się z własnymi problemami, z brakiem zaufania i niepragnąca zobowiązującej relacji przez przeszłość, która ją mocno zraniła.
*
W tej historii pięknie została przedstawiona relacja Briany oraz Jacoba. Relacja pełna wsparcia, zrozumienia nawet bez wypowiadania słów. Relacja polegająca na współpracy, w której jedno drugie idealnie uzupełniało. Oparta na niewidocznych gestach, docenieniu i wzajemnym pragnieniu.
*
Ich najlepsze wersje siebie…
*
Pojawił się także pewien motyw, którym gardzę, ale tutaj? Został on tak lekko wpleciony w fabułę, że totalnie go nie odczułam i on tak naprawdę grał bardzo odległy plan.
*
To, co działo się w książce zostawię… nie będę o tym wspominać, bo chcę, żebyś miała fun z czytania. Było emocjonująco, a w posłowiu od autorki pod koniec książki ponownie zaszkliły mi się oczy, bo nie wiedziałam, że ta historia jest aż tak personalna.
*
Czy trudno mi było czytać tę historię? Trochę tak. A wiesz dlaczego? Dlatego, że wiem jak to jest być czasami niezrozumianą i jak czasami ludzie potrafią błędnie zinterpretować twoje zachowania, uczucia czy nawet głośno wypowiedziane przemyślenia.
*
Jestem osobą, która zmaga się z problemami i czasami wolę siedzieć w domu, najlepiej w otoczeniu książek niż wyjść do innych...

Wiem, co to znaczy nieustanny wstyd podczas mówienia i pojawiające się myśli w głowie “Laska, przecież ciebie nikt nie chce słuchać. Przynudzasz…”.
*
Myśli wiecznego oceniania przez innych, obserwowania…
*
a nawet problem z zawieraniem przyjaźni…
*
Wiem jak to jest być odrzuconą, zawstydzoną, a moje szybko czerwieniące się policzki mi nie pomagają.
*
Mam problem z wyrażaniem uczuć i mówieniem o nich, natomiast spotkanie ich w książkach i pisaniem o nich w recenzji? No problem…
*
Tak czy inaczej… temat, który został poruszony w tej książce jest mi bardzo bliski, a ja ponownie dzięki klubowi #cmwbc u @faythetraveler trafiłam na perełkę, którą pragnę mieć na półce.
*
Ta historia wciągnęła mnie od pierwszych stron, fundując mi na początku płacz, śmiech, masę wzruszeń i chęć przytulenia głównych bohaterów.
*
Ta książka jest o pięknej miłości, która pragnie być okazywana i przyjaźni, która potrzebowała dostrzeżenia i zrozumienia.
*
O pogodzeniu się z przeszłością i jej zrozumieniu, a także pokazująca, że nie warto rezygnować, a czasami nawet warto zaryzykować i zakryć oczy swoim lękom.
*
A co najważniejsze… że warto pomagać, bo kiedyś może zdarzyć się taka sytuacja, w której i ty będziesz potrzebować pomocy.
*
Historia pokazująca problemy introwertyków w piękny i zasadny sposób, który do teraz mnie rozczula i uderza z podwójną mocą…
*
Jacoba za męża książkowego bym nie chciała, ale za brata? Jak najbardziej i chyba właśnie to jest ten moment, gdzie zacznę tworzyć książkowe drzewko genealogiczne xD.
*
Miłego,
Ania

“Twój na zawsze”

Pozbawieni radości z życia z małą liczbą powodów do szczęścia.

Listy otwierały im duszę i pokazywały to, co było niewidoczne gołym okiem.

Jedna wpadka i testowa relacja oraz obietnica doprowadzająca do…?

“Chyba że…”

Czasami są takie książki, które trafiają do ciebie ze zdwojoną mocą… i ta właśnie taka była.

Ta książka miała być komedia romantyczna, a...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

“Skandal”

“Miłość powinna być nieposkromiona, tak jak ocean.”

[współpraca reklamowa @purple_book_wydawnictwo]

Czy istnieje coś takiego, jak klątwa trzeciego tomu? Jeśli tak, to tę książkę mogłabym mianować takim tytułem.

Ta książka miała interesujące motywy:

• age-gap, który nie był odczuwalny, poza wzmiankami, że Edie jest taka młoda.

• samotny rodzic, którego rodzicielstwo i wychowanie dziecka pozostawiało wiele do życzenia. Odniosłam wrażenie, że to dziecko oprócz samego bycia nie było istotne dla Trenta (pomijam wysłanie dziecka na terapię i myślenie, kiedy w końcu się odezwie).

• romans biurowy/zakazana relacja, czyli motywy, które uwielbiam… były tylko z nazwy.

Zapowiadające się świetnie motywy nie uratowały tej historii.

Ta historia była bardzo przewidywalna i praktycznie niczym mnie nie zaskoczyła, a szkoda, bo ona naprawdę miała ogromny potencjał.

Relacja głównych bohaterów była płaska i bez wyrazu. Nie zauważyłam “łączącej ich więzi”, a sceny pomiędzy nimi czytałam z przymrużeniem oka, bo mi się nie podobały. Miałam wrażenie, że w poprzednich tomach zostały lepiej przedstawione i miały w sobie garstkę chemii, której tutaj zabrakło.

Bohaterowie mnie nie kupili i nie obdarzyłam ich sympatią.

Bardzo nie spodobało mi się to jak autorka przedstawiła Trenta, a także jak w jego perspektywie przyrównała ciało Edie do jego dziecka. To było obrzydliwe. Jak można porównać 18-latkę do dziecka, i to jeszcze swojego…?

A Edie? To postać, która chciała zmiany, a jednocześnie była na każde skinienie palca i obawiała się postawić.

Jedyna postać, która zdobyła moje serce to Luna - dziecko Trenta i ubolewam nad tym, że miała tak mały angaż w historię.

Kwestia emocjonalna? Przepraszam, ale gdzie ona była w tej książce? Tutaj widziałam tylko aspekty fizyczne, a uświadomienie sobie, że jest się zakochanym pod koniec książki totalnie mnie nie kupiło. Miłości do dziecka również nie czułam ani jej nie widziałam…

Ta książka mnie rozczarowała i aż żałuję, bo ta książka miała ogromny potencjał, aby stać się moją ulubioną od tej autorki. Niestety.

“Skandal”

“Miłość powinna być nieposkromiona, tak jak ocean.”

[współpraca reklamowa @purple_book_wydawnictwo]

Czy istnieje coś takiego, jak klątwa trzeciego tomu? Jeśli tak, to tę książkę mogłabym mianować takim tytułem.

Ta książka miała interesujące motywy:

• age-gap, który nie był odczuwalny, poza wzmiankami, że Edie jest taka młoda.

• samotny rodzic, którego...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

“Chaos”

“Nie będę przepraszać za to, kim jestem. Ani za to, kim chcę być.”

“Chciałem mieć ciastko i je zjeść. Niemożliwe? Tylko patrzcie.”

Historia, która sprawiła, że moje oczy przypominały w kilku momentach szklanki.

Historia, przy której spędziłam udanie czas.

i…

Historia, którą przeczytałam prawie na raz.

Poznajcie “Chaos”.

To nie jest historia, która ma nieoczekiwane zwroty akcji, czy jakieś zaskakujące momenty.

Nie.

Ta historia przypomina perypetie życia oraz jej blaski i cienie.

Chorobę, trudne relacje rodzinne oraz miłość, która czekała na odpowiedni czas.

Bohaterów tej książki poznałam w “Intrydze” i już wtedy byłam ciekawa ich historii i jak ona może się potoczyć. Dostałam odpowiedź w tej książce, a w niej piękną miłość oraz postacie, które uświadomiły, że są warte…

Czasu.

Kochania.

Troski.

Ta historia podobała mi się bardziej niż “Intryga”. Miała w sobie to coś, czego brakowało mi w tamtej książce.

On będący chaosem i sprawiający, że przy nim czuło się żywym.

Dean… uwielbiam tego gościa. Jego podteksty nieraz doprowadzały mnie do parsknięcia śmiechem, a czasami miałam ochotę palnąć sobie w czoło. Postać, która skrywała wiele masek… jednak gdy te wszystkie maski zostały odkryte, to ukazał się wrażliwy Dean, który był lojalny i pełen pasji, ale i pewny siebie i może nieco zarozumiały.

On mający słabość do…

Rosie - Co to była za cudowna postać. Postać zmagająca się z genetyczną chorobą i postać, która pragnęła żyć samodzielnie. Potrafiąca się postawić, żyć pełnią życia. Podobał mi się jej cięty język. A ona sama? Pragnęła żyć jak pełnosprawny człowiek, a nie jak chodząca diagnoza.

Ona nie chciała angażować się w głębszą miłość…

bo nie chciała być ciężarem.

Nie chciała sprawiać bólu…

“- Co ma takiego panna LeBlanc, czego nie ma reszta kobiet?
- Moje serce, Sue. Ona ma moje serce.”

Jednak gdy ich relacja zaczęła kiełkować, to była ona pełna pasji, zrozumienia, wsparcia a także pragnęła zapewnić bezpieczeństwo. Oni razem idealnie się uzupełniali. A ich wzajemne przekomarzania? No świetne.
*
Wspólna przeszłość łącząca przyszłość.
*
Mający własne tajemnice, z którymi musieli się zmagać…
*
Autorka w tej historii świetnie (w negatywnym znaczeniu) przedstawiła relacje rodzinne, które doprowadzały do tego, że aż miałam ochotę wejść w tę książkę i potrząsnąć rodzicami głównej bohaterki. Swoimi słowami, czynami ją krzywdzili i ranili, a nieraz traktowali ją jak dziecko, które najlepiej potrafiłoby funkcjonować przy rodzicach. I rozumiem, że może to być skutek tego, że jest choroba i wspólne zamartwianie, ale nie tędy droga. Nie drogą ranienia i takiego traktowania, na który mam cholerny uraz.
*
Bo ona była wszystkiego warta.
*
Była wystarczająca.
*
Podobało mi się także to jak autorka przedstawiła relację Rosie z jej siostrą. Siostrzana miłość pełna zrozumienia, wsparcia i wzajemnego oddania. Zresztą ich relacja kupiła mnie już w “Intrydze”, która już wtedy pokazała coś pięknego.
*
Jestem zadowolona z przeczytania tej historii i mam wrażenie, że ta historia została znacznie lepiej napisana niż jej poprzednik. Mam nadzieję, że w kolejnym tomie poziom będzie taki sam, a nawet i wyższy.
*
Do następnego,
Ania

“Chaos”

“Nie będę przepraszać za to, kim jestem. Ani za to, kim chcę być.”

“Chciałem mieć ciastko i je zjeść. Niemożliwe? Tylko patrzcie.”

Historia, która sprawiła, że moje oczy przypominały w kilku momentach szklanki.

Historia, przy której spędziłam udanie czas.

i…

Historia, którą przeczytałam prawie na raz.

Poznajcie “Chaos”.

To nie jest historia, która ma...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

“Wyspa grzechu i cieni”

“Nie można zmienić przeszłości. Nie da się też jej odwiedzić. Nie ma sensu się nad nią rozwodzić. Najlepiej żyć dalej.”

Delikatnie niepokojąca i jednocześnie bardzo przewidywalna historia, która niestety mnie nie kupiła. Strasznie nad tym ubolewam, bo myślałam, że dostanę tutaj historię na poziomie “Władcy soli i kości” czy “Nocnego cienia”. Niestety..

W tej historii mamy takie motywy jak:

• slow burn, który był naprawdę bardzo slow i w pewnych momentach historia niestety mnie nudziła i usypiała. Ona była zdecydowanie za długa (liczy około 600 stron) i tak teraz sobie myślę, że gdzieś pomiędzy rozdziałami nie działo się tak naprawdę nic spektakularnego. Nic, co wbiło by mnie fotel.

• enemies to lovers, które było mało enemies, a bardziej lovers w punkcie kulminacyjnym i nie wiem co tu się zadziało… bo tak jak Keri potrafi pisać naprawdę świetne relacje i bardzo wyczuwalne pomiędzy nimi napięcie - tak tutaj? Nie czułam tego.

• romantasy… myślałam, że ono zostanie nieco inaczej poprowadzone i chyba największym dla mnie zaskoczeniem było to, że miałam nieco inne wyobrażenie tej historii. Myślałam, że dostanę tutaj bardzo odczuwalne romantasy wraz z historią z duchami w roli głównej, a tak naprawdę otrzymałam pewne rzeczy wynikające działania z sekty i kartel ze słabymi porachunkami mafijnymi, które mało co wnosiły do całości.

• dark romance… mając na uwadze tematy, jakie autorka przedstawiła, to faktycznie dla kogoś, kto zaczyna swoją przygodę z tego typu książkami, może być dark. Dla mnie był mało odczuwalny, a jedyne, co odczułam to delikatny niepokój do pierwszej połowy książki. Później? Nic a nic.

Największym rozczarowaniem było dla mnie to, że wszystkie typy, które nasunęły mi się w głowie - się sprawdziły. A chyba najgorsze dla mnie było to, że podczas czytania tej historii, zwłaszcza przez ostatnie około 100 stron byłam w stanie wydedukować, co się stanie za kilka zdań..

Jeśli chodzi o zaskoczenia w tej książce, to był tak naprawdę jeden. Niestety nie powiem wam, czego on dokładnie dotyczył, ale! To zaskoczenie było tak oczywiste, że aż złapałam się za głowę. Cieszę się, że chociaż coś w tej książce mnie zaskoczyło na ułamek sekundy.

Kreacja bohaterów myślę, że pozostawia wiele do życzenia….

Celeste była odważna, silna i uparta. Jej niektóre zachowania były irracjonalne. Naznaczona (chyba) halucynacjami. Jednakże zabrakło mi głębszego rozwinięcia jej umiejętności (jeśli tak to mogę nazwać i o ile faktycznie je miała), bo one do teraz są dla mnie niezrozumiałe. Tak samo jak kwestia rodziny i jej więzy - zostały one w dość chaotyczny sposób przedstawione.

I Wielki zły wilk, który wcale nie był taki zły… Zabójca na zlecenie w kartelu i szef klubu. Chwilami nie rozumiałam jego zachowań, a jego złość w pewnych momentach mnie rozśmieszyła jak i żart o kapłanie, na którym parsknęłam.

Sceny pomiędzy nimi? Wybaczcie, ale pozostawię to bez komentarza.

Zostały tutaj również dodane postacie poboczne, które miały swój większy czy też mniejszy wpływ na tę historię, jednak żałuję, że nie pojawiły się tutaj retrospekcje wydarzeń z dzieciństwa w większym stopniu, żeby mieć szersze pole widzenia oraz zrozumienia.

W tej historii został przedstawiony tematu okultyzmu, czy sekty i muszę niestety wam napisać, że brakowało tutaj klimatyczności jak u “Władcy soli i kości”. Było po prostu w porządku, jednak zabrakło mu tego czegoś.

W fabule niestety pojawiło się wiele luk, niedopowiedzeń i w wielu wypadkach i przypadkach nie trzymała się całości.
*
Ta historia zdecydowanie zyskuje na opisach miejsc i scen, które były naprawdę w dobry sposób opisane i z łatwością można było wyobrazić sobie miejsce, w którym działa się dana historia.

Tak czy inaczej, cieszę się, że poznałam tę historię, ale nie cieszy mnie to, że mnie po prostu zawiodła. Jeśli chcesz poznać książki Keri, to proponuję zacząć od “Władcy soli i kości”, żeby się nie zrazić.

Miłego,
Ania

“Wyspa grzechu i cieni”

“Nie można zmienić przeszłości. Nie da się też jej odwiedzić. Nie ma sensu się nad nią rozwodzić. Najlepiej żyć dalej.”

Delikatnie niepokojąca i jednocześnie bardzo przewidywalna historia, która niestety mnie nie kupiła. Strasznie nad tym ubolewam, bo myślałam, że dostanę tutaj historię na poziomie “Władcy soli i kości” czy “Nocnego cienia”....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

“Wybacz. To dla twojego dobra”

“Trudno znaleźć kogoś, z kim można być dziwnym.”

[współpraca reklamowa @wydawnictwojaguar]
__

“- Kiedy poznałem cię trochę lepiej, nie pozwolę ci tak łatwo odejść.
- Może ja wcale nie chcę, żebyś mi pozwolił odejść…”

Słowa brzmiące jak obietnica…

Wątpliwości i prześladujące poczucie winy…
__

O wow… co to była za książka.

Moje największe zaskoczenie tego roku i moje pierwsze spotkanie czytelnicze z tą autorką.

A ja? Jestem zachwycona.

Ta książka to puzzle.

Puzzle, w których każdy jeden element przybliża cię do gdybania i jakichkolwiek założeń, czy aby na pewno dany puzzel pasuje do danego miejsca.

To nic, że od początku wiedziałam, kto za czym stoi i jak pewnie zakończy się historia…

To nic, że po około 50 stronach miałam w notatniku wypisane poszczególne tropy…

Ale wiecie, co jest w tym wszystkim najlepsze? To, że autorka tak poprowadziła historię, że mój mózg został zmanipulowany i dostał w pewnym momencie zaćmienia 🤣

Genialna.

To nie jest historia, którą należy romantyzować czy usprawiedliwiać.. Zdecydowanie nie. To jest historia, w której rządzi toksyczny i przemocowy związek na tle psychicznym i fizycznym. Coś, czego nikt z nas nie powinien doświadczyć. A mówienie: Każdy związek ma wzloty i upadki - jest beznadziejnym argumentem.

Tematy w tej książce nie są mi ani autorce obce. Znam je doskonale, a w moim starym życiu i otaczając się toksycznymi osobami… taki widok był codziennością. Codziennością, z której trzeba było się wyrwać… chociaż… nie każdy miał takie szczęście. A wystarczyłoby nieco siły i pragnienie ocalenia. Wyrwania się z tej toksycznej bańki.

Dlatego podziwiam główną bohaterkę. Za jej siłę, charakter i otwarty umysł. Za zrobienie kroku do przodu i pragnienie poznania nurtujących ją odpowiedzi, skazując się na niebezpieczeństwo.

Ta historia niepokoi, a śledząc przebieg wydarzeń zastanawiasz się, co może zaraz się zdarzyć.

Drobne skrzypnięcie, przesunięte rzeczy… i trwające śledztwo zaginionego byłego chłopaka…
*
Pomimo trudnej tematyki, ta książka na swój sposób urzeka. Być może zastanawiacie się “jak to?”. Już tłumaczę… Historia ma przede wszystkim dobrze przedstawiony temat toksycznych związków. Dodatkowo jest dopracowana i ma małe nieoczekiwane zwroty akcji oraz świetną kreację bohaterów, a fabularnie cała historia się łączy.
*
"Wybacz. To dla twojego dobra" to historia, która pochłania od pierwszych stron i trzyma w napięciu do samego końca. Przedstawia toksyczne związki, usprawiedliwienia czynów i do czego pewne rzeczy, czy też sytuacje mogą doprowadzić.
*
A przesłanie tej książki jest jedno… Nigdy nie wiesz na kogo trafisz, ani z kim tak naprawdę się zwiążesz, ale! Jeśli doświadczysz jakiejkolwiek przemocy, to nie bój się prosić o pomoc. Są organizacje, bezpieczne telefony i w każdej chwili może pojawić się ktoś, kto może ci pomóc.
*
Trzymaj się mocno,
Ania

“Wybacz. To dla twojego dobra”

“Trudno znaleźć kogoś, z kim można być dziwnym.”

[współpraca reklamowa @wydawnictwojaguar]
__

“- Kiedy poznałem cię trochę lepiej, nie pozwolę ci tak łatwo odejść.
- Może ja wcale nie chcę, żebyś mi pozwolił odejść…”

Słowa brzmiące jak obietnica…

Wątpliwości i prześladujące poczucie winy…
__

O wow… co to była za książka.

Moje...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

“Wyzwanie”

[współpraca reklamowa @wydawnictwopapieroweserca]

Ona była tą popularną, lubiącą rywalizację. A wraz z paczką przyjaciół miała swojego kozła ofiarnego, którym był…

Mason, który jak się okazuje nie jest już społecznym wyrzutkiem z dziwaczną paczką.
“Co było, to było.”

A oni razem? Jess i Manson? Mieli ze sobą coś wspólnego.

Zostało rzucone wyzwanie…

Bez żadnych granic,

wszystkie chwyty były dozwolone…

i niosąca za sobą przegrana, która doprowadza do…

Nocy, w której będzie się na psychicznej i fizycznej krawędzi.

“Jego obecność tutaj przypominała światło obnażające wszystko, co próbowałam wymazać.”

Wiedziałam już przed przeczytaniem, że ta książka będzie dobra, ale nie spodziewałam się, że aż tak…

Zachwycająca, wciągająca, podniecająca i zajebiście dobra.

Czy kogoś to zdziwi, jeśli napiszę, że kocham tę książkę i że (ponownie) potrzebuję kościoła pod wezwaniem Harley Laroux? Albo wiecie co? Potrzebuje natychmiastowy teleport do jej książek.

Nikt nie pisze takich historii jak Harley, a przynajmniej jeszcze się z tym nie spotkałam, bo jej styl pisania? Jej mózg, jej tworzone historii? To jakiś inny piekielny wymiar, do którego planuję się wybrać.

Tytuł tej książki tak naprawdę opowiada o tym, co się dzieje w książce. To jest jej główny zamysł, który ma swój sens i ciągnie się przez całą historię.

A w trakcie tej historii polecam wyłączyć mózg i oddać się wibracjom tej książki.

Czy da się napisać historię, która ma ręce i nogi w 130 stronach?

Da się. A Harley to udowodniła.

130 stron nowej obsesji.

A ja? Pragnę, aby ta historia była moją dobranocką.

Ta historia jest emocjonalnym rollercoasterem. Bogata w szczegóły i idealnie opisana. A te były tutaj dopracowane, tak swoją drogą… uwielbiam je w książkach Harley, bo one nie są tutaj zapychaczem. One są tutaj jednym z charakterystycznych dla Harley cech pisarskich i one idealnie się komponują z historią.

W tej historii naszymi głównymi bohaterami są Jess i Manson.
*
Niestety nie napiszę wam o nich za wiele, bo sama jest ich okrutnie ciekawa i jak zostaną wykreowani w kolejnych tomach, ale teraz mogę wam na pewno napisać… są bardzo interesujący.
*
W książkach Harley te relacje pomiędzy głównymi bohaterami są zdrowe. Chodzi mi głównie o aspekt traktowania drugiej połówki. Dlaczego? Bo kobieta dla mężczyzny jest tutaj kimś doskonałym pomimo wad.
*
Jess to postać, dla której duma i reputacja była naprawdę ważna. Ale… jak długo można znosić przypatrywanie, patrzenia na ręce? Na ile jest ważna reputacja? Jak bardzo ważne jest to jak postrzegają nas inni? Ile może powstrzymywać nas nasza duma i zrobienie kroku do przodu? W stronę pełnej otwartości i spełnienia swoich odkrytych i podniecających fantazji.
*
To Harley przedstawiła w tej książce. Wewnętrzną walkę pomiędzy tym, co “słuszne”, a tym, co pragnie ona sama, i to było naprawdę piękne, bo każda jedna sytuacja w tej książce otwierała jej nowe możliwości, pokazywała czego tak naprawdę pragnie.
*
A Manson? Och Manson.. straciłam dla ciebie… 🤫. Kontynuując… podobało mi się to, że cały czas pytał o zgodę i przypominał o haśle bezpieczeństwa. Jestem bardzo ciekawa jego przeszłości, bo ona tutaj została delikatnie wspomniana, a ja potrzebuję więcej.
*
Więcej ich życia, problemów i zmagań.
*
Chemia w tej książce była niesamowita. A pocałunek w czoło? Słodki Piekielny Szatanie, potrzebuje defibrylatora. Sceny w tej książce były GENIALNE, a Harley jest w tym temacie (i nie tylko) królową. Było bezwstydnie, grzesznie, niesamowicie pikantnie. Ale wiecie co? Ja to kocham i czegoś takiego potrzebuje w książkach.
*
No i jeszcze nasi Klauni… jak weszli do domu? Klękajcie narody… Opowiem wam o nich przy kolejnym tomie. Na ten moment mogę wam napisać, że podczas pisania tego zdania przebiegły po mnie ciary. Rozumiecie, co to oznacza, prawda?

Gorąca i na maksa podniecająca historia, która wywoływała dreszcze na moim ciele, a obrazy w głowie? Do teraz nie chcą odejść w zapomnienie. I DOBRZE! Bo wcale nie chcę się ich pozbywać, jeszcze tylko ogarnę dla nich prywatny pokój w moim mózgu i będzie idealnie xd.
*
Bardzo podobał mi się przebieg wydarzeń w tej książce, a także jej rozwój i do czego faktycznie to wszystko doprowadziło. Wraz z bohaterką była sfrustrowana i razem z nią wyczekiwałam finału.
*
“Wyzwanie” to książka, która pokazuje wewnętrzną walkę o swoje pragnienia, a także walkę z oczekiwaniami społecznymi. Historia budująca napięcie od pierwszego, aż do ostatniego zdania. Genialnie opisana, która była szczegółowa, dokładna. A ostrzeżenia w tej książce? Były wyśmienitym deserem. Deserem, w którym nawet buty wykwintnie smakowały.
*
A bycie przegrywem/dziwakiem? Jest zaszczytem… bo wiecie co? Ja nim jestem przez większość życia i cóż… czy jest mi z tego powodu przykro? Absolutnie.
*
A ja? Nie mogę się doczekać kolejnego tomu.
*
Najgorętsza książka o tak krótkiej treści, jaką kiedykolwiek przeczytałam, a ja błagam o więcej!

“Wyzwanie”

[współpraca reklamowa @wydawnictwopapieroweserca]

Ona była tą popularną, lubiącą rywalizację. A wraz z paczką przyjaciół miała swojego kozła ofiarnego, którym był…

Mason, który jak się okazuje nie jest już społecznym wyrzutkiem z dziwaczną paczką.
“Co było, to było.”

A oni razem? Jess i Manson? Mieli ze sobą coś wspólnego.

Zostało rzucone wyzwanie…

Bez...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

“Times New Romans”

[współpraca reklamowa z @gorzka.czekolada.wydawnictwo]

“Całe życie na coś czekamy, licząc, że nadejdzie, i nigdy nie mamy pewności, że nasze marzenie się ziści, a mimo to czekamy.”

Ona jest autorką kryminałów,

on jest autorem romansów.

A oni razem?

Muszą napisać wspólnie romans.

Kiedyś przyjaciele mający wspólną i burzliwą przeszłość, a teraz “wrogowie”, którzy muszą wspólnie działać.

A ich najbliższa przyszłość? Musi się drastycznie zmienić.

Czy będzie ona tego warta?

“Nie poradzę sobie bez ciebie, Brawurko.”

“Times New Romans” to moja pierwsza przeczytana książka od tej autorki i myślę, że to był dobrze spędzony przy niej czas.

Dwaj bohaterowie niby tacy inni, a jednak tak bardzo do siebie podobni.

To nie są idealni bohaterowie. Popełniają błędy, pokazują swoje słabości, ale i też mocne strony, które nadają im charakteru.

Niezrozumiani,
osamotnieni.

Dręczeni przez wspólne demony. Demony przeszłości.

Ellie to postać, która została wychowana w nienawiści. Z wpojonymi kompleksami, czasami dającymi niskie poczucie wartości. Pyskata, uparta, ale i zraniona, i tonąca w poczuciu winy. Pragnie się ochronić.

“- Moje życie nie jest nudne.
- Twoje życie jest puste.”

Theo - to naprawdę uroczy, wrażliwy i szczery gość, a jego cierpliwość? Była testowana na każdej linii. On pragnął jednego…

“- Czego ode mnie chcesz?
- Chcę Brawurki.”

Pragnął jej całej, bez ograniczeń.

I te pocałunki…

Smakujące tęsknotą, pragnieniem i otwartością.

Naprawiały cały ból.

A gesty?

Wyrażały więcej niż tysiąc słów.

Dwie postacie walczące o własne szczęście z uśpionymi wspomnieniami.

To była naprawdę ciekawa historia, która nieraz sprawiła, że parsknęłam śmiechem, a momentami miałam ochotę przybić mentalną piątkę głównej bohaterce, a jeszcze indziej miałam ochotę przemówić Ellie do rozumu.

Jeśli chodzi o sam przebieg historii, to autorka zgrabnie przechodziła z rozdziału na rozdział coraz bardziej odkrywając problemy głównych bohaterów i co takiego się zadziało w ich przeszłości i do czego pewne wydarzenia doprowadziły.
*
Brakowało mi w tej historii tylko jednego. Rozwinięcia marzenia/pragnienia głównej bohaterki, bo odniosłam wrażenie, że ono zostało zapomniane? No chyba że coś przeoczyłam..
*
Pod koniec ta historia nieco mi się dłużyła i osobiście uważam, że ta “dramatyczna” scena była tutaj zupełnie niepotrzebna. Nie wywołała we mnie żadnych emocji oprócz przewrócenia oczami. Natomiast! Pomijając to, było w porządku i dobrze zakończone w epilogu.
*
Ta historia była romansową terapią dla głównych bohaterów. Terapią dojrzenia, zrozumienia, przebaczenia i pokonywaniu trudności, jakie stawały im na drodze. “Times New Romans” pokazuje, że miłość jest warta walki, a skonfrontowanie się z przeszłością może wiele zdziałać, bo ona może też nadać sensu przyszłości.
*
Historia pokazująca, że to, co doświadczamy - uczy i nie należy się tego pozbywać ani zapominać, bo każde doświadczenie przynosi ze sobą wnioski. A słabość? Też jest na nie miejsce w naszym życiu… bo każdy z nas je ma i nie należy traktować jej jako coś gorszego, bo każdy z nas ma swoje słabsze i gorsze strony.
*
O drugiej szansie, która pragnęła być dana, kochana, pielęgnowana i rozumiana.
*
O miłości, która potrzebowała zrozumienia i dostrzeżenia.
*
Do następnego,
Ania

“Times New Romans”

[współpraca reklamowa z @gorzka.czekolada.wydawnictwo]

“Całe życie na coś czekamy, licząc, że nadejdzie, i nigdy nie mamy pewności, że nasze marzenie się ziści, a mimo to czekamy.”

Ona jest autorką kryminałów,

on jest autorem romansów.

A oni razem?

Muszą napisać wspólnie romans.

Kiedyś przyjaciele mający wspólną i burzliwą przeszłość, a teraz...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

“Say You Swear”

“Nie bój się upadku, ale życia, które wynika z tego, że nigdy nie skakałeś.”

[współpraca reklamowa z @flow_books ]

“Nigdy nie sądziłam, że dostanie tego, czego od zawsze chciałam może być bardziej bolesne niż samo pragnienie i świadomość, że nigdy nie będę tego mieć. Nie ma niczego pomiędzy.”

“Say You Swear” książka z piękną okładką, pięknymi rysunkami, ale czy i historia była równie piękna? Nie dla mnie.

Po tych wszystkich pozytywnych recenzjach i płaczu na stories oczekiwałam, że i mnie chwyci za serce. Tak się nie stało, a ja najwidoczniej muszę przestać się tym sugerować. Ba! Muszę również z przymrużeniem oka patrzeć na recenzję z goodreads, bo dzięki tej wysokiej nocie też się nią zainteresowałam. Wydaje mi się, że już po recenzjach do “Złodziej mego serca” powinna mi się zapalić czerwona lampka… najwidoczniej muszę zainwestować w dobry radar.

“Say You Swear” miała w sobie motywy, które lubię i które mogłyby sugerować lekką, bardzo przyjemną historię w odbiorze i taka faktycznie na początku była, natomiast później pojawiły się schody, głupie zachowania i postępowania, które doprowadzały mnie do frustracji.

W tej historii mamy tak naprawdę trzy główne postacie. Powiedziałabym nawet, że mimo wszystko był tutaj emocjonalny trójkąt. Tym postaciom brakowało głębszego rozwinięcia emocjonalnego. Brakowało w nich życia…

Chase to postać, która bardzo mnie irytowała. Był chodzącym red flagiem.

Noah, to była naprawdę dobrze skonstruowana postać. Samotny i nieco zagubiony. Sam na świecie z kochającą go mamą. Mamą, która była dla niego wszystkim. Idealny chłopak z sąsiedztwa.

I Ari… postać, która tkwi w zawieszeniu pomiędzy tym, co narodziło się przez lata, a tym, co pragnie serce. Pragnęła być chciana, kochana i rozumiana.

Moje największe zastrzeżenia do tej historii?

• To grubość tej książki, bo ona naprawdę jest za długa i czasami mnie nudziła, nie działo się tutaj nic specjalnego.

• Rozdziały były w dziwny sposób urywane. Urywane w angażujących momentach i doprowadzające do dezorientacji. Brakowało w nich łącznika. I wydaje mi się, że możecie sobie wyobrazić moje zdezorientowanie, kiedy np. dziewczyna po pewnej sytuacji wyjeżdża z wakacyjnego domu i nagle jest przeskok w czasie - 3 tygodnie po rozpoczęciu semestru, gdzie główna bohaterka jest załamana… Jakby…
*
• Ostatnie około 150 stron, w których pojawiło się wszystko. I to było naprawdę niepotrzebne. Wydaje mi się, że ta końcówka miała być emocjonalna i cóż… Nie dla mnie.
*
A dialogi? One chwilami brzmiały tak infantylnie... Brakowało im głębszego zaangażowania.
Natomiast jeśli chodzi o same relacje pomiędzy bohaterami, to brak komunikacji odgrywał tutaj największą rolę. Brak konfrontacji, brak jakiejkolwiek asertywności.
*
Nie spodobał mi się także zamysł autorki na wplecenie problemów niektórych członków z paczki. Dlaczego? Dlatego, że te problemy nie zostały w jakikolwiek sposób przybliżone ani rozwinięte. Dodatkowo przez ten zamysł miałam problem z rozróżnieniem, kto jest kim. Jeśli ten cały zabieg miał być zachętą do sięgnięcia po kolejny tom (jeśli wyjdzie seria), to przykro mi - nie zachęciła.
*
W tej historii najbardziej urzekła mnie mama Noah i to jakie wartości mu przekazała. Była naprawdę przeuroczą i mądrą kobietą, która pragnęła swojemu dziecku dać tyle, ile tylko mogła 🥹. Była jego motywacją, promykiem nadziei.
*
Na ten moment nie jestem w stanie napisać, czy polecam tę książkę, czy może wręcz przeciwnie. Natomiast! Widziałam bardzo dużo recenzji, które tę książkę polecają. Kto wie, może i tobie się spodoba?
*
Miłego,
Ania

“Say You Swear”

“Nie bój się upadku, ale życia, które wynika z tego, że nigdy nie skakałeś.”

[współpraca reklamowa z @flow_books ]

“Nigdy nie sądziłam, że dostanie tego, czego od zawsze chciałam może być bardziej bolesne niż samo pragnienie i świadomość, że nigdy nie będę tego mieć. Nie ma niczego pomiędzy.”

“Say You Swear” książka z piękną okładką, pięknymi rysunkami,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

“Lato, kiedy cię poznałam”

[współpraca reklamowa z @wydawnictwopapieroweserca]

“To dziwne, że kiedy człowiek dostaje to, czego pragnie, natychmiast zaczyna marzyć o czymś innym.”

Moja pierwsza przeczytana książka od tej autorki i cóż… to nie było dobre spotkanie. To było okropne rozczarowanie. Ta historia niestety mi się nie spodobała.

Opis tej książki był bardzo interesujący, tak samo jak jej motywy i zdecydowanie nastawiłam się na zupełnie inną historię. Na taką, która mnie pochłonie, kupi, rozkocha. Nie czułam się w nią wciągnięta, a jedyne, jakie miałam poczucie, to poczucie straconego czasu.

Jeśli chodzi o kreację głównych bohaterów, to zabrakło mi ich głębszego rozwoju, a także dowiedzenia się, co działo się z nimi przez te lata.

Juliet budziła we mnie wszelkie negatywne uczucia. Postać, która dosłownie cały czas czuła się jak odpadek, w głowie wręcz wrogo nastawiona i cały czas skupiona na negatywnych myślach. Żyjąca w poczuciu beznadziejności, podporządkowująca się i nie potrafiąca powiedzieć słowa “nie”.

Luke jako jedyny w tej książce był ciekawą postacią. Jako jedyny potrafił dostrzec prawdziwość wymalowaną na twarzy. Opiekuńczy i nieustępliwy.

Brakowało mi rozwinięcia ich relacji, a przede wszystkim jej wiarygodności. Budowania uczuć, poważnych rozmów.

Oczekiwałam jakiegokolwiek zaskoczenia w tej książce, niespodziewanego zwrotu akcji i niestety. Niczego takiego nie dostałam, bo większość była zbyt przewidywalna.

Wątki, takie jak: second chance, hate/love nie zostały w moim odczuciu dobrze rozwinięte. A surferski klimat? Był bardziej odczuwalny w mojej ukochanej książce “Love Letter to Whiskey” (swoją drogą bardzo polecam).

A zastosowanie osi czasowych do tej historii w zasadzie nic nie wniosły. Bohaterowie byli tacy sami z tym, że dorośli i z takimi samymi problemami. Czas tutaj niczego nie uleczył. Nic nie wniósł oprócz przemilczanych odpowiedzi.

Mnie niestety ta książka nie porwała, ani nie zachęciła do sięgnięcia po (zapewne niezobowiązującą) kontynuację i bardzo tego żałuję.

“Lato, kiedy cię poznałam”

[współpraca reklamowa z @wydawnictwopapieroweserca]

“To dziwne, że kiedy człowiek dostaje to, czego pragnie, natychmiast zaczyna marzyć o czymś innym.”

Moja pierwsza przeczytana książka od tej autorki i cóż… to nie było dobre spotkanie. To było okropne rozczarowanie. Ta historia niestety mi się nie spodobała.

Opis tej książki był bardzo...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

“Kanadyjczyk”

[współpraca reklamowa @_bezwstydna]

“Życie w przeszłości boli, poza tym nie jesteś w stanie jej zmienić. Żyj teraźniejszością, bo jej możesz nadać taki kształt, jaki chcesz.”

Jedna melodia
i trafne słowa.

Jeden krok naprzód i
złamane obietnice,

a z nimi?

Te piękne oczy,
głos i…
szeptane czułe słowa.

Ona była piękną rzeczywistością,
a on “Bestią” w zaczarowanym mentalnym piekle.

Pozory.

O pięknej miłości, w której przeszłość pozostawiła niewyleczone blizny.

Ta książka trafia w najmniejszy zakamarek mojej zepsutej duszy, która już dawno została skazana na potępienie. Rujnuje i jednocześnie ulecza, dając jej ulgę.

Ta książka niesie ze sobą wiele wartości, refleksji i pięknych uniesień. Ta książka to doświadczenie spisane na kartach powieści, która ma dla mnie szczególne znaczenie. Ta książka niesie w sobie historię miłości, której było przeznaczone się spotkać.

W tej historii mamy trzech głównych bohaterów.

Uwierzcie mi… w jednym się zakochałam jak tylko poznałam jego imię i wygląd, który jest moją totalną słabością, a gdy poznałam drugiego? Próbowałam razem z Ritką (@zaczytana_rita) namówić Baśkę do mordu i jak zapewne się domyślacie (a może i nie) - nasze prośby NIE ZOSTAŁY SPEŁNIONE. A miałyśmy taki piękny ogrodowy plan…

Drea to postać, która podczas tworzenia tej historii nieraz mnie denerwowała, jednak w późniejszym czasie została ona przekształcona w piękną postać, którą naprawdę da się pokochać i aż masz ochotę się z nią zaprzyjaźnić. Piękna, inteligentna, silna, uparta i o niesamowitej determinacji. To jest postać, która w swoim życiu przeżyła stratę. Stratę najukochańszej jej osoby na świecie. Jej bratniej duszy, która nauczyła ją wartości, miłości i wielu innych piękności.

“- Czy ja jestem rzeczywiście dziwna?
- Drea, nie jesteś dziwna. Po prostu jesteś sobą i bardzo dobrze, bo niby kim innym miałabyś być?”

I właśnie ta piękna dusza pragnęła, aby Drea żyła pełnią życia. Spełniała marzenia i dążyła do tego, czego, tylko by zapragnęła.

Pragnąca prawdziwego uczucia,
psychicznego połączenia.
*
Poznać,
doświadczyć,
oddać się temu całą sobą.
*
Pragnęła, aby ktoś o nią zadbał.
Kogoś, kto ją zaakceptuje.
*
A muzyka? Wybudziła ją z otępienia.
Nadała sensu, a ona pragnęła zmian.
*
Aż w końcu natrafiła na kogoś znaczącego w jej życiu. Kogoś, kto krążył w odmętach mroku i pojawiły się w nim małe tlące się światełka dające nadzieję.
*
A wystarczyło tylko dostrzec…
*
Coś niezapomnianego,
Coś nadzwyczajnego.
*
Ona jego ukojeniem…
*
On… o pięknym i poharatanym sercu, żyjący w poczuciu winy. Skrzywdzony i naznaczony psychicznymi i fizycznymi bliznami. Poniżany i pogardzany. Pełen troski, widzący i dostrzegający najmniejsze szczegóły. Mający życie bez żadnych uniesień, a jednak mający na barkach odpowiedzialność i niekończące się poczucie winy. Samotny i zmęczony życiem, któremu w pewnym momencie zabrakło sił by walczyć o siebie, a tym samym skazując siebie na cierpienie. Na szarą egzystencję.
*
Coś nieokiełznanego,
podniecającego.
*
Sceny w tej książce… sceny napisane przez Baśkę zaliczyły ogromny progres, jeśli chodzi o ich stworzenie. Są gorące, rozpalające i są najlepiej napisane spośród wszystkich tych, które do tej pory poznałam w jej książkach.
*
Oczy pełne tęsknoty,
serce bijące w nierównym rytmie.
*
Pocałunki pełne pasji.
*
Ta książka ma piękną i zakazaną miłość. Miłość, która nie jest oparta tylko na fizycznych aspektach, gdzie pożądanie jest jej integralnym punktem. Tutaj jest piękna miłość na tle emocjonalnym. Najważniejszej miłości, w której masz wsparcie, poczucie bezpieczeństwa.
*
Bez strachu.
Bez lęku.
Bez wstrętu.
*
Relacja, w której słowa i gesty miały znaczenie. Chociaż… nawet milczenie wypowiadało więcej, niż tysiąc słów, i to było naprawdę piękne. Relacja pełna wsparcia, szczerości i wzajemnej potrzeby.
*
Ta historia pokazuje przede wszystkim, że każda każdy związek/miłość ma rację bytu. Pokazuje, że więź może wytworzyć się w każdej chwili.

Baśka pięknie oddała w tej historii emocje i uczucia, które głęboko drzemią w bohaterach, a także jak potrafią wpłynąć na nich samych. Ta historia jest mi naprawdę bardzo bliska. Miałam związek na odległość i wiem jakie uczucia się pojawiają. Wiem, ile taka relacja kosztuje emocji, gdybań (nie polecam) i jak to jest, kiedy spotykasz się ze swoją ukochaną osobą po dłuższym czasie. I jeszcze ta łódka, która mnie totalnie zaskoczyła w tej książce. Łódka, która ma dla mnie ogromne znaczenie. Łódka, która od 8 lat jest ze mną na ciele i dryfuje sobie przy każdym jednym poruszeniu kością. Była moim początkiem na nowy rozdział. Na zmiany w moim życiu.
*
Ta historia nie jest wypchana jakimiś spektakularnymi zwrotami akcji i od razu napiszę, że to nie jest na minus. To jest na ogromny plus, bo tutaj każde wydarzenia mają swój sens, powiązanie z poprzednim, a może i nawet z następnym. Ta książka przedstawia toczące się życie i jak pewne decyzje, czy nawet czyny mogą wpłynąć na nas samych, na innych i jak pewne wydarzenia, które z nich wynikają i niekiedy do czegoś niedobrego, lub nawet może wręcz przeciwnie - doprowadzają.
*
Tutaj został także delikatnie poruszony temat uprzykrzania życia w młodzieńczym i dorosłym życiu. Jak bardzo czyjeś zdanie może kogoś zranić. Jak bardzo, może to doprowadzić do tego, że twoje poczucie obniża się prawie do zera… Jak bardzo plotki, przyklejane łatki mogą krzywdzić i zasiać w głowie wątpliwości. BA! Przekonać swoją głowę, że mają rację... A co najważniejsze? To w tym wszystkim mieć przy sobie kogoś, kto przez ten tłum insektów cię przeprowadzi i pokaże im, gdzie jest ich miejsce. Właśnie to jest najpiękniejsze… że w momencie, kiedy potrzebujesz wsparcia, może pojawić się obok ciebie ktoś, kto może kroczyć razem z tobą, nawet jeśli dawno się poddałeś albo nie masz siły na to, by piąć się do przodu.
*
Baśka po raz kolejny w swojej historii udowadnia, że rodzina ani więzi nie definiują.

Bo rodzina… nie powinna ranić, podcinać skrzydeł, dokładać zmartwień, a także nie powinna zazdrościć. Bo rodzina to ludzie, którzy pragną twojego szczęścia, dobra, są przy tobie i nie traktują cię jak najgorsze gówno.
*
Ta historia daje drobny dreszczyk niepokoju tajemnice, które są w niej zawarte - pragną rozwiązania. Dla mnie zaskoczeń nie było, bo ja już czytałam tę historię wiele razy, także sami rozumiecie. Natomiast! Mam nadzieję, że kogoś z Was zaskoczy ta historia, a tajemnice czy intrygi drzemiące gdzieś w środku będą dla Was ciekawym zagraniem, a może i nawet zaskoczeniem.
*
Ta książka ma wiele pięknych momentów, które sprawiają, że w oczach robią się szklanki i zaczyna boleć serducho, a także potrafi wywołać rumieńce na policzkach.
*
To jest pełna doświadczeń historia, która miała w sobie przygodę życia. Przygodę, która pragnęła pogodzenia się z przeszłością i z trudnymi emocjami, które zżerały od środka. Pokazuje, że nie ma rzeczy niemożliwych.
*
Historia o pokonywaniu i przestaniu się bać własnych lęków i ryzyku, które w każdej chwili może się opłacić, o ile spróbujemy zrobić krok naprzód. O życiu pełnią życia i czerpaniu z niego tyle ile tylko się da.
*
Historia pełna nadziei, walce z własnymi słabościami, która uświadamia, że należy skupić się na tym, co jest tu i teraz. Dbać o to, co się ma i może się mieć wszystko, jeśli tylko tego zapragniesz i na to się otworzysz.
*
Czuję się psychicznie wypluta, a po jej odłożeniu czułam się tak, jakbym była po całodziennym płaczu. Kocham tę książkę i dziękuję Ci Basiu, że mogłam ci towarzyszyć podczas jej tworzenia 🖤.
*
Historia, w której piękne róże rozkwitają, a ostre kolce odpadają. O pięknej miłości, którą wystarczy dostrzec, otworzyć się na nią i zrozumieć. O miłości, w której nie tylko się bierze, ale i daje coś od siebie.
*
A ja? Czekam na mojego psychola (btw od razu ostrzegam! Proszę nie rościć sobie do niego praw XD)
*
Trzymajcie się i dbajcie o siebie 🖤

“Kanadyjczyk”

[współpraca reklamowa @_bezwstydna]

“Życie w przeszłości boli, poza tym nie jesteś w stanie jej zmienić. Żyj teraźniejszością, bo jej możesz nadać taki kształt, jaki chcesz.”

Jedna melodia
i trafne słowa.

Jeden krok naprzód i
złamane obietnice,

a z nimi?

Te piękne oczy,
głos i…
szeptane czułe słowa.

Ona była piękną rzeczywistością,
a on “Bestią” w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

“Kill Switch”

“Ludzie są niesamowici. Rzeczy, które sobie wmawiamy, żeby usprawiedliwić rezygnację z własnych pragnień i podporządkowanie się woli innych, jakbyśmy musieli zaakceptować, że nigdy nie będziem mieć tego, czego chcemy… Tak jakby walka o marzenia była czymś złym.”

Samotni.
Skrzywdzeni.
Uzależnieni.

Jeden dzień,
jedna chwila,
jeden mały szept,
nowa rzeczywistość.

A on? Rozwiązaniem na wszystkie kłopoty, do których doprowadził.

“Burdel w mojej głowie.” Spodziewałam się większego rozpierdolu (wybaczcie, ale to słowo najlepiej opisuje to, co mam na myśli), ale i tak jestem bardzo zadowolona z tej historii.

Ten, kto widział moją relację ten wie, że mój mózg dostał zwarcia podczas czytania i musiałam zacząć czytać od początku. Pewne fakty wywołały we mnie zdezorientowanie, po tym jak uświadomiłam sobie co jest Winter. Ale to nic… potrzebowałam tłumacza na zakończenie książki, bo w mojej głowie zrobił się bałagan i nie potrafiłam ogarnąć, co tam się zadziało. Możecie sobie wyobrazić mój mindfuck na zakończeniu xd.

Kreacja bohaterów? Tych skrzywdzonych? Genialna.

Kim są? Dla kogo żyją?

“Chciałem tylko stać się niewidzialny.”

Krzywdzony, okaleczony i naznaczony fizycznymi i psychicznymi bliznami.

“Mogę ukryć się tam razem z tobą?”

Damon… intrygant i zaborczy manipulator o strategicznym myśleniu XD. Może i nawet socjopata. Jego ból leczyło robienie innym krzywdy. Jednak to, co się z nim działo, to jaki był… Każdy z nas jest kowalem własnego losu. Możemy się ukształtować w każdej chwili, zmienić swoje postępowanie, ale czy on mógł? Mając takiego ojca (pominę epitety cisnące się na język)? Matkę (której miałam ochotę coś zrobić…). Tkwiący w bagnie ze zniszczoną głową. On… walczący z przeciwnościami.

“ - Czego chcesz?
- Dokończyć to, co zaczęliśmy.”
*
Bez taryfy ulgowej,
bez utraty nadziei.
*
A jednak świat stawał się piękniejszy, kiedy mógł ją obserwować.
Wymierzane kroki, szczęście na twarzy.
Piękno w każdym calu.
*
A jej świat był spokojniejszy, kiedy mogła usłyszeć bicie jego serca.
*
Winter to wojowniczka. Może i nie rozumiałam jej pewnych decyzji, czy jej myślenia w pewnej sprawie, ale podziwiałam ją. Chciałam, chociaż na chwilę się wczuć w jej postać i wiecie co? Nie potrafiłam. Kolory mnie nie otaczały, głosy nie wybrzmiewały, wspomnienia się nie pokazywały, a u niej? Tak. Taniec był jej wolnością. Pragnęła być normalnie traktowana, a nie jak porcelanowa laleczka, która w każdej chwili może się stłuc. Czuła się żałosna, wybrakowana i gorsza.
*
Czy ona była bohaterką bez perspektyw i możliwości? Nie. Myślę, że nie każdy miałby taką siłę zaparcia i motywację do działania co ona. I to mi się w niej bardzo podobało. Jak pragnęła zaznać “normalności”.
*
Kolory wywoływały emocje.
Wspomnienia.
Doznania.
*
On niezapomniany. Pragnący podarować nowe wspomnienia.
*
Pragnął jej cierpienia i czegoś dobrego.
*
Pragnął skrajnych emocji i jej.
*
Tęsknił za chwilami, w których…
*
“Nic nie było kłamstwem.”
*
Uczucia były rozpalające. A więź odczuwalna, nawet jeśli krążyła w niej nienawiść. Stworzeni i przeznaczeni dla siebie. Razem odszukiwali drogę, w której ciemność miała swoje własne promyki i chwile, w których mogli być sobą, wyrazić siebie i żyć w zgodzie ze sobą. Bez oceniania, bez ograniczania. W pełni szczęścia.
*
Pomiędzy nimi było burzliwie, chaotycznie, ale i intensywnie. Sceny były pełne wzajemnej pasji i nienawiści, które potęgowały uczucia.

Wydaje mi się, że historia Damona i Winter była dużo lepiej napisana od poprzednich. Ta książka była dopracowana i lepiej zobrazowana. Tutaj z miejsca przeniosłam się do ich historii i czułam się zaangażowana, a najmniejsze drobne gesty wywoływały ekscytację.
*
W tej książce się dzieje. Jest chaotycznie, uzależniająco i pochłaniająco do szpiku kości. Kryją się tutaj tajemnice, nieznane odpowiedzi i chęć ich rozwiązania i poznania. A każda z tych części z serii Devil’s night łączy się ze sobą. W mniejszy, czy w większy sposób.
*
Jest dramatycznie, ale i klimatycznie. Jest niepokojąco, intensywnie i wciągająco od pierwszych stron. Klimat tej historii, zresztą, jak i poprzednich dwóch tomów jest świetny.
*
A ta historia?
Jest odkupieniem.
Walką o marzenia, spełnienia oraz zaakceptowanie siebie
i kogoś innego takim, jakim się jest.
*
Historia jest pełna zwrotów akcji, może i niektóre sceny były zbyt oczywiste, ale zdarzały się również takie, które mnie zaskoczyły.
*
To jest historia, w której…
zemsta i miłość grają pierwsze skrzypce.
Intrygi są tkane siecią i zastawiają pułapkę na swoją ofiarę.
*
Przebaczenie było jednym z ważniejszych elementów tej historii, żeby zrobić krok naprzód. W stronę miłości, własnego szczęścia i spełnienia, a także życiu w zgodzie ze sobą..
*
A ja? Nie mogę się doczekać, aż poznam historię Willa. Mam nadzieję, że jego postać, która jest chodzącym wrakiem mnie w sobie rozkocha.
*
Miłego,
Ania

“Kill Switch”

“Ludzie są niesamowici. Rzeczy, które sobie wmawiamy, żeby usprawiedliwić rezygnację z własnych pragnień i podporządkowanie się woli innych, jakbyśmy musieli zaakceptować, że nigdy nie będziem mieć tego, czego chcemy… Tak jakby walka o marzenia była czymś złym.”

Samotni.
Skrzywdzeni.
Uzależnieni.

Jeden dzień,
jedna chwila,
jeden mały szept,
nowa...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

“Podróż z tobą”

“To dar mieć kogoś, kto w ciebie wierzy, zwłaszcza gdy samej ci tego brakuje.”

[współpraca reklamowa @wydawnictwohype]

Dwie historie zmieniające się w jedną.

“Rzecz bratnich dusz, nić łącząca dwoje ludzi, odleglejsza niż śmierć, dłuższa niż na zawsze.”

Jeśli nie masz oczekiwań względem tej książki, to możesz miło spędzić przy niej czas. Ja niestety po przeczytaniu opisu miałam i cóż…

Ta książka może być…

Idealna na wieczór do zrelaksowania.

Bez zobowiązań,
bez większego zaangażowania.

Początkowa historia zapowiadała się świetnie, natomiast później mój entuzjazm opadł i żałowałam, że w pewnym momencie relacja głównych bohaterów stała się najważniejszym elementem tej historii.

Noelle, to postać, która opłakuje stratę babci, z którą była bardzo związana. Jest bez pracy i zawieszona w życiu bez celu, perspektyw na przyszłość. Pod koniec historii denerwowała mnie jej hipokryzja oraz celowe zatajenie prawdy o swoim życiu.

Theo… brakowało mi trochę o nim informacji oraz zagłębienia się w jego rodzinne relacje, przeszłość. Myślę, że jego perspektywa dużo by tutaj dała.

To co się działo między nimi? Rywale z liceum, w której każde z nich było dla siebie skrytą motywacją, a jednak każda próba rozmowy kończyła się flirtem? Rozumiem wspólną przeszłość, jednak coś mi tutaj nie zgrało. Brakowało mi głębszych rozmów, interakcji oraz realnej emocjonalnej więzi.

Żałuje, że nie pojawiło się tutaj, chociaż kilku retrospekcji z okresu liceum.

Nie spodobały mi się tutaj okrojone opisy krajobrazów, które według mnie były ważną częścią tej historii. Nie zrozumcie mnie źle, nie miałabym do tego żadnego “ale”, gdyby nie to, że nasza główna bohaterka i opisowy Paul mieli wspólną pasję - fotografię. Gdy wyjeżdża się zwiedzać pewne punkty, to chce się uchwycić jak najpiękniejsze widoki - tym bardziej, jeśli chce się z tym wiązać przyszłość.

Brakowało mi tutaj przełomowych elementów i jakiejś znaczącej akcji, która mogłaby minimalnie zasiać niepokój w mojej głowie. Dynamiki, której tutaj po prostu zabrakło.

Najbardziej w tej książce podobał mi się dziadek Paul (który skradał serce) i aura, jaką się otaczał, a także listy babci głównej bohaterki. To było naprawdę przyjemne i dobrze rozegrane, jeśli chodzi o powiązanie z całą podróżą i poznaniem tajemniczej historii.

Pomimo pewnych elementów, które mi nie do końca przypadły do gustu, to na swój sposób historia była urocza.

To jest historia o poszukiwaniu drogi do własnego szczęścia, walkę o siebie i wiarę we własne możliwości i umiejętności. Porusza temat straty i pogodzenia sobie z nią, a także czerpaniu z nich tego, co najcenniejsze i najpiękniejsze - pamięć i dobre wspomnienia.

Do następnego,
Ania

“Podróż z tobą”

“To dar mieć kogoś, kto w ciebie wierzy, zwłaszcza gdy samej ci tego brakuje.”

[współpraca reklamowa @wydawnictwohype]

Dwie historie zmieniające się w jedną.

“Rzecz bratnich dusz, nić łącząca dwoje ludzi, odleglejsza niż śmierć, dłuższa niż na zawsze.”

Jeśli nie masz oczekiwań względem tej książki, to możesz miło spędzić przy niej czas. Ja niestety po...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

“Satan’s Affair”

[Q] Idealny dark, który mógłby się okazać świetną dobranocką?

“Nie da się uciec przed swoim losem. O to właśnie chodzi w przeznaczeniu - nawet gdy próbujesz go uniknąć, i tak cię odnajdzie.”

Myślałam, że “Satan’s Affair” będzie idealnym wyborem. I najwidoczniej muszę przestać za wiele myśleć…

Teraz po przeczytaniu mogę napisać, że cieszę się, że w momencie, kiedy miałam okazję kupić tę książkę, okazało się, że zabrakło mi około złotówki na jej zakup 🛐🛐🛐.

Osamotniona, przestraszona, zagubiona…

Sibby…

i jej czterej giermków przedstawiają…

Ona wymierzająca na swój sposób “sprawiedliwość”.

W HA Sibby pokochałam od razu. Natomiast tutaj? Jej “historia” nie wywołała we mnie absolutnie żadnych emocji oprócz rozbawienia na aktach zbrodni.

Tutaj postać Sibby za wiele się nie różni. I okej, jak najbardziej rozumiem, że po 233 stronach nie można oczekiwać zbyt wiele, ale! Krótki dark, który cokolwiek wywołuje? “Never King” Nikki St. Crowe. Książka licząca 232 strony - posiada historię i wzbudzającą ciekawość, której tutaj zabrakło. AMEN.

I w porządku, poznałam okruszek przeszłości Sibby, która w zasadzie nie przedstawiła zbyt wiele, ale…

Czy to było coś zaskakującego? Nie.
Czy jej zdiagnozowana choroba była dla mnie zaskoczeniem? Nie.

A Giermkowie? Czy mogę poprosić o wymazanie pamięci? Moje wyobrażenie było zupełnie inne…

Oczekiwałam czegoś innego.
Czegoś zachwycającego.
Czegoś zaskakującego.

Czy to dostałam? Nie.

Czy uważam, że tę nowelkę należy przeczytać przed zapoznaniem się z HA? Nie.

Dlaczego? Dlatego, że ta nowelka może zniechęcić tych, którzy nie mieli jeszcze okazji poznać serii Cat and Mouse Duet.

Moje zdziwienie? Scena z Haunting Adeline. Myślałam, że tutaj pojawi się coś znacznie innego. Coś, czego nie pojawiło się w głównym tomie. Cóż.

Nowelka została przedstawiona powierzchownie i zabrakło tutaj emocji. Fabuła wywoływała rozbawienie i poczucie znużenia. A słodki nektar? Do teraz wywołuje we mnie mdłości.

Czy ta historia miała zszokować? Słowo klucz - miała.

Także tak…

Miłego,
xoxo

“Satan’s Affair”

[Q] Idealny dark, który mógłby się okazać świetną dobranocką?

“Nie da się uciec przed swoim losem. O to właśnie chodzi w przeznaczeniu - nawet gdy próbujesz go uniknąć, i tak cię odnajdzie.”

Myślałam, że “Satan’s Affair” będzie idealnym wyborem. I najwidoczniej muszę przestać za wiele myśleć…

Teraz po przeczytaniu mogę napisać, że cieszę się, że w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

“Raphael”

“Ciężkie życie postarza duszę, nawet jeśli ciało zachowuje młody wygląd.”

Na początku zaznaczę, że ta książka nie jest dla każdego. Pojawia się w niej pedofilia, gwałty, wampiryzm kliniczny, przemoc, wykorzystywanie, asfiksjofilia, śmierć, tortury.

Poglądom religijnym? Robię papa.

Jeszcze tylko dodam, że książek Tillie, zwłaszcza Raphaela i Chorych Śfirusów nie należy czytać w trakcie jedzenia. Zaufajcie mi. Nie róbcie sobie tego.

Potrzebowałam przeczytać mocniejszej książki takiej, która mogłaby się okazać dla mnie zaskoczeniem i bang... na salony wjeżdża Raphael, który mnie oczarował. Ta książka była bardzo dobra, z czego się nie cieszę, bo to oznacza, że chciałabym mieć książkę w papierze, a mój stan konta ponownie ucierpi. RIP pieniążki.

“Na początku…”

“Siedmiu chłopców, w imię Boga, uwięziono pośród okrucieństwa i wiecznej nocy.”

Coś zmienionego,
coś utraconego,
coś dziecięcego,
coś złamanego,
odebranego…

Umarło.

Zagubieni,
skrzywdzeni,
skryci.

I iskierka nadziei.

Oni poddający się fantazjom o najskrytszych pragnieniach, a własne fetysze? Dodawały im sił. Napędzały.

Kiedy otworzyłam nowy dokument w Wordzie początkowo nie wiedziałam, co mam napisać. Jakich słów użyć, żeby wyrazić swoje uczucia względem tej lektury. Ta książka jest nieco inna w kategorii dark, jakie do tej pory czytałam. Jedno wielkie WOW. Nie wiem jak, ale kocham umiejętności Tillie, i to jak potrafi operować swoim piórem, mózgiem, wyobraźnią. To jak przedstawia historię oraz historię miłości, która jest jednym z ważniejszych elementów tej książki. Nie jest jej głównym punktem, przynajmniej nie w moim odczuciu. Ona jest jednym z wielu i bardzo mi się to podoba. Skupianie się na wszystkim dookoła, żeby miało to sens i żeby nic nie zostało pominięte. (przepraszam za chaos)

Ta historia jest przepełniona bólem, cierpieniem, katuszami, a także uczuciami, których nigdy nie zaznali.

[cd. w kom.]

1.
Wywołuje łzy, a puste miejsce w klatce zaczyna dawać o sobie znać i chyba okazuje się, że jednak mam tam coś i próbuje wrócić na swoje miejsce, a ja myślałam, że moje serce dawno umarło. Cóż… myliłam się.
*
Kreacja postaci w tej książce jest niesamowita. Nie tylko tych głównych, ale i drugoplanowych (pomijając moją chęć mordu). Jednym z naszych głównych bohaterów jest tytułowy…
*
Raphael, jeden z Upadłych. Upadły anioł ze swoimi specyficznymi skłonnościami i dręczony koszmarami. I wiecie co? Chciałabym zobaczyć jego tatuaże. Ten opis na jego skórze? God damn… tatuaże, i to takie piękne powinny być wskazane przy tworzeniu książkowych bohaterów. Piękny i smutny. O skrzywdzonej i poharatanej duszy.
*
I ona.
*
Maria.
*
Ona była perfekcją,
jego pokusą,
marzeniem.
*
Zakazanym owocem zerwanym z raju i zasmakowanym.
*
Uzależniającym, otulającym, zachwycającym.
*
Pięknem w najczystszej postaci.
*
Ideał.
*
Ona taka współczująca, spokojna z chęcią niesienia pomocy. Obdarowana empatią z doświadczeń i traum. Pogrążona w strachu i mająca tragiczną przeszłość.
*
A z nią?
*
Uleczenie.
*
Bardzo podobała mi się relacja Raphaela i Marii, i to w jaki sposób została przedstawiona. Relacja, w której pragnienie zdobycia zaufania było jej najważniejszym punktem. Poczucie wiary i wprowadzenia światła pośród jego mroku.
*
Fabuła tej książki została genialnie przedstawiona. Bez luk, niedopowiedzeń, bez zbędnych dramatów i głupich postępowań. Za co cenię Tillie jeszcze bardziej.
2.
Jestem bardzo ciekawa jak potoczą się losy Braci, bo uwierzcie mi... przeszli piekło, jednak to piekło i wzajemne poleganie na sobie, a z nim wsparcie zbliżyło ich do siebie. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego, i to było przepiękne.
*
Widać ich miłość, mimo że jej nie czują.
Widać ich bliskość, mimo że jej nie widzą.
Widać ich poświęcenie, chociaż najchętniej zrównaliby piekło z ziemią.
*
Oddanie.
*
Każdy z braci coś we mnie wywoływał. Ciepło, którego teoretycznie nie powinno tam być? Współczucie, chęć ich przytulenia…
*
Uwięzieni w mroku,
odmierzający czas,
z chęcią wymierzenia sprawiedliwości
i wypełnieniu swoich fantazji.
*
Upadli stróże.
*
A cała historia? Wywołuje morze przekleństw, które cisną się na język.
*
Aspekt psychologiczny? Tillie to potrafi. Idealnie zobrazowała to, co dręczyło bohaterów, ich dywagacje, rozterki, wewnętrzne konflikty. Zauważyłam to już w Chorych Śfirusach, ale tutaj? Kocham to.
*
Ta książka zabiera w otchłań mroku, w której rządzi ból, nienawiść, obrzydzenie do samego siebie. Historia, w której jest braterstwo, wzajemne oddanie, niekończąca się nadzieja i miłość, jakiej wcześniej się nie znało. A emocje, jakie mną targały w tej książce? Były przeróżne. Przygniatały mnie.
*
Fascynująca i hipnotyzująca.
*
Wciągająca i pochłaniająca.
*
Historia o skrzywdzonych bohaterach, którzy szukają zemsty.
*
Kocham pióro Tillie i mam nadzieję, że ta grzeszna seria zostanie u nas wydana do samego końca. Aż poznam każdego brata i poczuję ich cierpienie w ich historii.
*
Zatraciłam się w tym świecie i niczego nie żałuje.
*
“Wybacz mi, siostro, bo zgrzeszyłem.”

“Raphael”

“Ciężkie życie postarza duszę, nawet jeśli ciało zachowuje młody wygląd.”

Na początku zaznaczę, że ta książka nie jest dla każdego. Pojawia się w niej pedofilia, gwałty, wampiryzm kliniczny, przemoc, wykorzystywanie, asfiksjofilia, śmierć, tortury.

Poglądom religijnym? Robię papa.

Jeszcze tylko dodam, że książek Tillie, zwłaszcza Raphaela i Chorych Śfirusów...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

“Mroczny Kochanek”

“Ludzie boją się wszystkiego, co odmienne, a gdy się boją, walczą. Są mięczakami, którzy prześladują słabszych i umykają przed silniejszymi.”

[współpraca reklamowa @wydawnictwonowabasn]

Jedna prośba,
wypowiedziane słowa i…
wir zapoczątkowanych wydarzeń,
które doprowadzają do…?

Ta historia była w dziwny sposób specyficzna i jednocześnie ciekawa. Na początku miałam problem z wdrożeniem się w historię, natomiast z rozdziału na rozdział zaczęła mnie do siebie przekonywać i ostatecznie dobrze spędziłam przy niej czas.

Nie wiem, dlaczego, ale ta historia oddaje mi vibe Matrixa. Wiecie, skórzane ubrania, szybkie oksy, dość podobne czasy i chyba ten klimat, który dawał takie dziwne uczucie.

Ta historia jest początkiem wszystkiego i wstępnym zapoznaniem się z problemem, jaki występuje w świecie Bractwa i Ludzkim.

Warth - jego postać w późniejszych rozdziałach mnie zaskoczyła, a bardziej jego pewna niedyspozycja (wiem, brzmi to okropnie, ale nie chcę spojlerować). To było dla mnie zdecydowanie coś zaskakującego i coś nowego. Ostatni wampir z rodu o czystej krwi, który ma decydujący głos w Bractwie. Zaborczy, terytorialny i niełamiący danego słowa. Łagodność i litość była dla niego czymś obcym, dopóki nie spotkał…

Beth to postać, która nigdy nie mogła znaleźć swojego miejsca. Żyjąca w egzystencji, bez perspektyw. Odważna i ciekawa. Mam nadzieję, że w kolejnym tomie jej postać zostanie nieco lepiej przedstawiona i ją polubię.

Przy nim ona ma największą szansę na przetrwanie.

Relacja Wartha i Beth może i była szybka, ale czy powinnam mieć z tym problem skoro w opisie jest napisane, że już od pierwszego spotkania coś między nimi się pojawia? Nie zrozumcie mnie źle… nie jestem fanką nagłej relacji, ale tutaj wydawała mi się ona odpowiednia.

Dlaczego? Terytorialny wampir, dziewczyna będąca człowiekiem półkrwi, pewne powiązania i te nieuzasadnione więzi, które pojawiają się między postaciami. Bądź co bądź ich relacja nie była toksyczna ani słodko pierdząca. Była chemia i wzajemnie oddanie.
*
W tej historii pojawiło się kilka perspektyw i nie będę ukrywać, ale trochę mnie to zdezorientowało i dekoncentrowało. Oczywiście jest to kwestia przyzwyczajenia, a to była druga taka książka w moim życiu, która miała aż tyle perspektyw. Każda perspektywa nakreślała wydarzenia i co nieco opowiadała, a także zagłębiała w historię, tworząc niejasne punkty widzenia, przez co pojawiało się więcej pytań niż odpowiedzi.
*
Dopowiem tylko, że właśnie przez zastosowane perspektywy romans W i B nie jest dominujący. Ta książka jest wielowymiarowa i skupia się naprawdę na wielu punktach tej historii. A sam wykreowany świat nie był dla mnie zaskoczeniem, tak samo jak panujący w niej system.
*
W tej historii została także przedstawiona główna jej problematyka, czyli wojna ras. Nie wiem, czy to jest odpowiednie słowo określające to, co tam się dzieje, ale wydaje mi się, że jest najbardziej odpowiednie. Jestem ciekawa jak autorka rozwinęła to w dalszych częściach.
*
Jestem również ciekawa kolejnych Braci i jak ich losy zostaną przedstawione, bo mimo wszystko są intrygujący i mają w sobie coś przyciągającego. Oraz! Muszę przyznać, że ich oddanie wobec siebie było naprawdę urocze. Braterstwo…
*
Mocnych scen, czy zwrotów akcji nie było tutaj za wiele. Ale! Czy końcowa akcja była dla mnie zaskoczeniem? Nie, bo można ją samemu wydedukować z przebiegu historii i była dość oczywista.
*
Mimo tego, że po raz pierwszy czytałam tę historię, to wywołała ona we mnie jakąś dziwną nostalgię. I ten efekt naprawdę mi się spodobał. Natomiast po przeczytaniu nie wiedziałam dalej, czy oni mi się podobała, czy może wręcz przeciwnie. Jednak teraz, po napisaniu tej recenzji, mogę stwierdzić, że tak i czekam na kolejny tom.
*
Do następnego,
Ania

“Mroczny Kochanek”

“Ludzie boją się wszystkiego, co odmienne, a gdy się boją, walczą. Są mięczakami, którzy prześladują słabszych i umykają przed silniejszymi.”

[współpraca reklamowa @wydawnictwonowabasn]

Jedna prośba,
wypowiedziane słowa i…
wir zapoczątkowanych wydarzeń,
które doprowadzają do…?

Ta historia była w dziwny sposób specyficzna i jednocześnie ciekawa. Na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

“Zasady gry”

“Uczucia przychodzą i odchodzą, ale nas nie definiują. Nie każdym zmartwieniem należało się przejmować.”

[współpraca reklamowa @_bezwstydna ]

“Zasady gry”, to książka, która urzekła mnie już na samym początku. Idealna na wieczór bez zbędnego myślenia. Jako niezobowiązująca lektura, przy której można miło spędzić czas.

Oni…

Przyjaciółmi od zawsze

i

uczucia, które musiały być ukrywane.

Jedna sytuacja zmieniła ich bieg wydarzeń,

a uczucia?

Teraz po powrocie na studia ich uczucia zaczęły się odzywać.

Piper - odniosłam wrażenie, że tej dziewczynie brakowało czasami własnego zdania, postawienie na siebie, zwłaszcza w tym okresie poprzedzającym wydarzenia, które ją złamały. Brakowało mi rozwinięcia jej dziecięcej traumy.

A Lucas? Jego postać została dość okrojona. Zabrakło mi w nim większych przemyśleń i tego, co go dręczyło. Jakiejś autorefleksji. W nim pojawiły się rozterki, czy zachować dystans, czy może udowodnić, to że to on jest tym odpowiednim dla Piper.

W ich relacji pojawiła się walka, odsunięcie i wzajemne testowanie granic cierpliwości. Uczucia pełne wzlotów i upadków, nawet jeśli były one pokryte wzajemną “niechęcią i “nienawiścią”. A wystarczyłaby tak naprawdę jedna rozmowa, która wiele by wyjaśniła. Zabrakło mi w ich relacji większego napięcia, jeśli chodzi o uczuciowość, bo wszystko przeszło dość szybko do takiej szybkiej normalności.

Napięcie w tej historii było dla mnie mało satysfakcjonujące. Za krótkie. Za szybkie. Oraz nie przypadł mi do gustu jeden rozdział, w którym zadziało się dosłownie wszystko. Było tego po prostu za dużo w tak minutowym odstępie czasu.

Jeśli chodzi o sam sport, czyli słynny hokej, to został on tutaj dobrze przedstawiony. Było widać wzloty, upadki i charakternych hokeistów.

Tutaj nie ma większych dramatów, wzajemnych oszukiwań, czy innych sytuacji tego typu. Mnie osobiście zabrakło nieco lepszego rozwinięcia traum i trochę zaskakujących momentów, które mogłyby dodać charakteru tej historii.

“Zasady gry”

“Uczucia przychodzą i odchodzą, ale nas nie definiują. Nie każdym zmartwieniem należało się przejmować.”

[współpraca reklamowa @_bezwstydna ]

“Zasady gry”, to książka, która urzekła mnie już na samym początku. Idealna na wieczór bez zbędnego myślenia. Jako niezobowiązująca lektura, przy której można miło spędzić czas.

Oni…

Przyjaciółmi od...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

“Gdzie śpiewają raki” @authordeliaowens

Ta książka od dłuższego czasu przewijała mi się w sm i nie sądziłam, że kiedykolwiek wezmę ją pod uwagę do czytania. I zdałam sobie sprawę, że muszę mniej sądzić, a częściej sięgać po coś, co wychodzi spoza mojej strefy komfortu, bo to jest kolejna książka przeczytana w ramach akcji czytelniczej #cmwbc u @faythetraveler i jest totalnie trafiona i o dziwo wpisująca się w mój (odkryty) gust czytelniczy. GENIALNA.

Ta historia dojrzewa z każdym jednym rozdziałem, pokazując jej gorsze i lepsze strony, a także zmagania z przeciwnościami. A natura? Ma tutaj swoją historię i drugie dno, które jest największym ogniwem tej historii.

Pochłaniająca, stopniowa oczarowująca i wprowadzająca w niecodzienny klimat.

“Nawet kiedy upadła, ziemia zawsze brała ją w swe ramiona.”

Ona.

Bagienny “odpadek”.

Dziewczyna z bagien.

Niewidzialna, jednak… zauważalna, wyśmiewana, zastraszana.

Budząca respekt w miasteczku.

Wyobcowana. Samotna i cierpiąca.

Silna, niezależna i radząca sobie sama. Doznała straty, zapomnienia i porzucenia. Dziecko potrzebujące beztroski i miłości zostało tego pozbawione i musiało dorastać samo. Mądra, ciekawa natury i sprytna dziewczynka oraz dorastająca kobieta, która znalazła sposób na przetrwanie i życie z naturą oraz z nią w zgodzie. Zmagająca się z trudnościami i przeciwnościami losu. Potrafiła zaakceptować daną sytuację życiową i pragnęła ją ulepszyć.

Jej interakcje…

Jej relacje z naturą? Proszę o więcej. Jej miłość do niej była autentyczna. Miłość przeradzająca się w pasję, zaciekawienie i chęcią nauki.

Wyedukowała się sama z drobną pomocą i zapracowała na swój własny sukces.

Pieśni żab i koników polnych były dla niej otulającą kołysanką.

Natura nie oceniała. Pocieszała. Była bezpiecznym schronieniem, którego nigdzie nie doświadczyła. A promyki dawały nadzieję.

Samotność była jej domem, która w naturze rozwinęła jej pasje, miłość do małych stworzeń i obserwacji.

Bo tą samotnością była ona, która pragnęła chronić i pielęgnować to, co było najważniejsze w jej życiu.

Chciałam ją przytulić, zaopiekować się nią i ulżyć jej w cierpieniu. Dać jej namiastkę poczucia bezpieczeństwa…

A tutaj wśród drzew i otaczającej ją natury doświadczyła przyjaźni. Ludzkiej. Od Tate. Jego otwartość i przyjacielskość bardzo mi się podobała. A z nim przyszła szansa na lepszą przyszłość, przynależność i akceptację.

Coś, co mnie leczyło w tej historii? To miasteczko oraz ich miejscowa polityka i uprzedzenia, w których żyli. To było krzywdzące i bardzo niesprawiedliwe. Jednak nie wszyscy byli do niej uprzedzeni i traktowali ją w podły sposób. Znaleźli się i tacy, którzy potrafili okazać jej dobroć i chęć pomocy. I to właśnie tych dobrych w tej historii pokochałam. I tak, wiem, że to logiczne i nic dziwnego, ale uwierzcie mi, ludzie bardzo rzadko okazują dobroć dzieciom, które potrzebują pomocy.

Ta historia skupia się na historii małej dziewczynki, która musiała żyć sama. Na przestrzeni lat widać jej dorastanie, a także przewijające się czasy obecne, w którym toczy się śledztwo zamordowanego Chase’a, które pragnie rozwiązania, odpowiedzi i dowodów na rozwiązanie sprawy, której nikt nie widział. I jak sami zapewne się domyślacie - Kya jest oskarżona… bo na kogo innego można zrzucić winę?

A zakończenie tej książki? Oh God… trzymające w napięciu. Żołądek mi się zaciskał z nerwów i dodatkowo musiałam stać, czytając książkę około 40 minut pod ładowarką, bo mój ebook miał 1 % baterii, a ja musiałam znać koniec tej historii. Na już i teraz.

W tej książce znajduje się dużo opisów, które opisują miejsce, w którym toczy się historia.
Opisy były bardzo realistyczne i z miejsca przenosiły w miejscową naturę. Działały na wyobraźnię. Pierwszy raz spotkałam się z historią, w której opisy grały integralną jej część i zaczęłam się obawiać, że będę strasznie znudzona czytaniem, i że to będzie droga przez mękę. Tak się nie stało. Zdałam sobie sprawę, że właśnie ta natura, to otoczenie jest całą historią i nawiązaniem do dziejących się w niej rzeczy i sytuacji.

Atmosfera w tej książce była gęsta, mokra i orzeźwiająca dzięki zastosowanym opisom. W trakcie tej historii zdałam sobie sprawę, że mogłabym przesłuchać tę książkę w audiobooku (nie słucham ich, bo nie potrafię się skupić i mnie skręca), gdyby tylko Krystyna Czubówna podkładała głos. Byłabym w niebie.

Ta książka została pięknie napisana i oczarowała mnie swoją narracja. To nic, że zazwyczaj nie przepadam za narracją trzecioosobową, ale tutaj? Ona była wręcz wskazana. Jest magiczna i najdrobniejsze owoce natury pokazuje w innym świetle, które sprawia, że się docenia nawet małe źdźbło trawy, piękno piórka, muszelki czy nawet jego uszczerbienia.

Skłania do przemyśleń, wywołuje emocje i przenosi z miejsca do historii i daje poczucie jej przynależności i przeżywania wraz z bohaterką.

Z jednej strony delikatna, a z drugiej strony pokazująca jak w obliczu przetrwania i porzucenia możemy znaleźć szczęście w tym, z czym się utożsamiamy i czymś co sprawia szczęście w obliczu potwornej samotności.

To jest wielowymiarowa i bardzo złożona historia, która naprawdę pobudza do myślenia. Pełna nadziei i o przetrwaniu w najsurowszych warunkach. Stracie, uprzedzeniach, desperacji i determinacji oraz niesamowitej sile, której pewnie niejednemu z nas by zabrakło. O miłości i samotności, która przychodzi w nieoczekiwanych momentach.

Zachwycająca.

Zniewalająca.

O niesamowitej wytrwałości, odwadze i walce z trudnościami. Uczy kochać i radzić sobie z rozczarowaniami, a najważniejsze? Polegać na sobie i mieć do siebie zaufanie.

Ta historia pokazuje także szacunek do siebie, przyrody i do życia, które mamy tylko jedno, a ubrania, pozycja społeczna nie definiuje człowieka. A ci, którzy zazwyczaj mają najmniej, dają najwięcej. Potrafią się dzielić i wykazywać jakiekolwiek zainteresowanie.

Nie uciekać.
Nie chować się.
Kochać bez strachu.

Poznanie tej historii było dla mnie zaszczytem i pragnę więcej. Więcej historii tego typu. Więcej historii z identycznym albo doskonalszym przesłaniem.

“Znalazłszy się na najbezpieczniejszym życiowym zakręcie, szukała ukojenia tam, gdzie zawsze je znajdowała - w sobie.”

“Gdzie śpiewają raki” @authordeliaowens

Ta książka od dłuższego czasu przewijała mi się w sm i nie sądziłam, że kiedykolwiek wezmę ją pod uwagę do czytania. I zdałam sobie sprawę, że muszę mniej sądzić, a częściej sięgać po coś, co wychodzi spoza mojej strefy komfortu, bo to jest kolejna książka przeczytana w ramach akcji czytelniczej #cmwbc u @faythetraveler i jest...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

“Spotkasz mnie nad jeziorem”

“Wspaniałą rzeczą w spotkaniu z kimś, kogo prawdopodobnie nigdy więcej nie zobaczysz, jest to, że możesz powiedzieć mu o sobie wszystko, bez żadnych konsekwencji.”

Czyżby?

Jeden dzień,
jedna obietnica,
jedno spóźnienie.

“Każde kolejne lato” bardzo mi się podobało, ale tutaj? Przy “Spotkasz mnie nad jeziorem”? Nie ma miłości. Wręcz mam wrażenie, że jest rozczarowanie.

Historia zapowiadała się naprawdę obiecująco. Początek bardzo mi się podobał, natomiast im dalej zagłębiałam się w historię, to miałam wrażenie, że pode mnie zaczynają się rozpadać schody…

Fern, to postać opłakująca stratę najbliższej jej osoby. Miała nie najlepsze młodzieńcze lata. Brakowało mi jej głębszej osobowości. I tej motywacji do dążenia i spełnienia własnych marzeń.

Will… wydaje mi się, że jego postać została nieco lepiej przedstawiona. Z własną historią, jednak chwilami odniosłam wrażenie, jakby brakowało mu dojrzałości. Jego pragnienie mnie frustrowało. A artystyczna dusza z biegiem lat została ukryta.

Miłość Willa i Fern była dla mnie dziwna, bo o ile jest w stanie uwierzyć w miłość od pierwszego wejrzenia, tak tutaj nie rozumiałam tego uczucia. Nie zrozumcie mnie źle… historia jest podzielona na trzy czasy. Teraźniejszość, ten jeden dzień, w którym się spotkali i w zasadzie nie robili nic takiego oraz dzień, w którym mieli się spotkać po latach. I zastanawiałam się jak? Jak po tylu latach i spędzonym razem jednym dniu stworzyła się taka miłość. Rozumiem, że uczucia nie wygasły, ale halo… ona miała wtedy chłopaka, którego kochała. Natomiast tutaj widać, że te “uczucia”, które wytworzyły się tyle lat temu, nie zniknęły.

AKCJA… niestety się zawiodłam, pomijając to, że historia bardzo mnie nużyła, to brakowało mi tutaj czegoś dynamicznego, jakiegoś punktu zwrotnego, który mógłby, chociaż na chwilę odwrócić bieg wydarzeń i wywołać emocje.

Kolejna sprawa, to akurat wyczytałam na końcu książki od autorki to przedstawione stany lękowe, których nie zauważyłam w historii. Jeśli chodzi o ten jeden moment, w którym główny bohater szybko się ewakuował, to przykro mi, ale mnie to nie kupuje. Uważam, że zostało to w bardzo słaby sposób przedstawione.
*
A już ostatnia sprawa, to “popadający w ruinę pensjonat”, który miał problemy i miałam wrażenie, że jego temat został zapomniany. Brakowało mi rozwoju tego miejsca, poznania jego głębszych problemów, a tutaj? Pod koniec było już wszystko dobrze…
*
Wiele elementów tej historii nie zostało rozwiniętych, nawet odniosłam wrażenie, że albo nie kleiły się ze sobą, albo zostały zapomniane w trakcie przemijającej historii.
*
Na duży plus zasługuje na pewno to, że książka jest łatwa do zrozumienia, nawet przy retrospekcjach, które zastosowała autorka. Opisy też zostały dobrze przedstawione i z łatwością można było wyobrazić sobie dane miejsca.
*
Jedyne, co mi się podobało w tej historii, to dzienniki mamy głównej bohaterki i jej relacja z Peterem, która wywołała we mnie chociaż namiastkę pozytywnych emocji, a ich miłość i jej prawdziwość została pokazana w zaledwie kilku wpisach. I tak, jest to niewiele na tle całej historii, a jednak ich prawdziwość była lepiej przedstawiona niż relacja Fern i Willa.
*
Można pomyśleć, że typ historii jest bardzo podobny do “Każde kolejne lato”, jednak ta książka miała w sobie więcej elementów, które mi się nie podobały, niż takie, które faktycznie mogłyby mnie do siebie przekonać.
*
Niestety ta książka nie spełniła moich oczekiwań. Myślałam, że otrzymam powieść na tym samym poziomie co KKL i niestety. Czuję się nieco zawiedziona i rozczarowana.
*
Do następnego,
Ania

“Spotkasz mnie nad jeziorem”

“Wspaniałą rzeczą w spotkaniu z kimś, kogo prawdopodobnie nigdy więcej nie zobaczysz, jest to, że możesz powiedzieć mu o sobie wszystko, bez żadnych konsekwencji.”

Czyżby?

Jeden dzień,
jedna obietnica,
jedno spóźnienie.

“Każde kolejne lato” bardzo mi się podobało, ale tutaj? Przy “Spotkasz mnie nad jeziorem”? Nie ma miłości. Wręcz mam...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

“Każdym skrawkiem duszy”

[współpraca reklamowa z @mustread.wydawnictwo]

Jej dzień urodzin i

trzy uderzenia zmieniające wszystko…

“Zabierzesz mnie ze sobą? Nie chcę tu być. Tu jest smutno.”

“Każdym skrawkiem duszy” to debiutancka książka autorki i pomimo pewnych wad i niedoskonałości może idealnie sprawdzić się na wieczór.

I wiecie co? Cieszę się, że przeczytałam ten debiut, bo widzę, jaki ogromny progres zrobiła autorka i jak bardzo poprawiła się jej umiejętności przedstawienia problematyki w historii, kreacja głównych bohaterów, a przede wszystkim wywoływania uczuć i pewnych emocji.

Ember, to jest bohaterka, z którą nie polubiłam się od razu. Irytowała mnie swoim zachowaniem, jednak! Należy jej oddać to, że w chwilach, gdy załamał się jej i jej rodziny świat, to stała się jej głową. Pomagała wtedy, kiedy jej mama nie potrafiła normalnie funkcjonować.

“- Gdzie masz swoje wady, Josh?
- Trzymam je w garderobie.”

Josh, to chłopak na medal. Zauważa ją, uspokaja, staje się jej oparciem, w chwilach, kiedy najbardziej tego potrzebuje. Delikatny i cierpliwy o wielkim sercu. Dodatkowo ma sekret, którego skrupulatnie strzeże. Jednak, co się stanie, gdy wyjdzie na jaw?

Ich relacja została dość dobrze przedstawiona. Było nieco frustracji i walki, ale sposób, w jaki Josh walczył i nie naciskał był piękny. Trochę niepokoju w ich relacji także się znalazło, ale też otwartość, która była naprawdę ważna.

Fabuła skupia się na radzeniu sobie ze stratą i przywróceniu rodziny do życia, a także miłości, do której najpierw trzeba było siebie zrozumieć, a później otworzyć na głębsze uczucia.

Jak wspomniałam powyżej książka ma wady, które niestety raziły mnie po oczach. Mianowicie… historia jest zdecydowanie za szybka, a ja nie odczułam minionych miesięcy w tej książce, co było dla mnie sporym zaskoczeniem, jak zobaczyłam, że minął miesiąc lub ileś tam tygodni.

Druga wada, która chyba najbardziej mnie uwierała, to przedstawienie traumy (żałoby) u głównej bohaterki. Nie zrozumcie mnie źle (Ci, którzy czytali), rozumiem, że główna bohaterka musiała być nagle głową rodziny, ale samo mówienie jak ona jest zdruzgotana spowodowało, że nie byłam w stanie poczuć jej emocji. Bardziej główna bohaterka rozpaczała nad tym, jak poznała sekret Josha niż na rodzinnej tragedii…

A trzecia? To nagłe buzujące pożądanie, które pojawiło się u bohaterki po zerwaniu z przeszłością. Zastanawiałam się, jak i dlaczego do tego doszło, że zostało to w taki sposób przedstawione…

Tak czy inaczej…

“Każdym skrawkiem duszy” to podnosząca historia na duchu pokazująca gorzkie i słodkie momenty życia, a także pokazuje jak radzić sobie ze stratą i jak skupiać się w życiu na tym, co ważne i odpowiednie dla nas samych.

Historia, w której najgłębsze rany potrzebują czasu i miłości, żeby zasklepić ból.

Do następnego,
Ania

“Każdym skrawkiem duszy”

[współpraca reklamowa z @mustread.wydawnictwo]

Jej dzień urodzin i

trzy uderzenia zmieniające wszystko…

“Zabierzesz mnie ze sobą? Nie chcę tu być. Tu jest smutno.”

“Każdym skrawkiem duszy” to debiutancka książka autorki i pomimo pewnych wad i niedoskonałości może idealnie sprawdzić się na wieczór.

I wiecie co? Cieszę się, że przeczytałam ten...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

“Sabat”

[współpraca reklamowa z @wydawnictwopapieroweserca]

“Bez względu na to, jak ładna jest czyjaś powłoka, wszyscy jesteśmy zdolni do wielkich i strasznych rzeczy.”

Jedno życzenie,
jedno przeznaczenie
i misja do wykonania.

Miał ją sprowadzić w szkolne mury.

Jej odmowa była dla niego wyzwaniem.

Najcenniejsza.

“Sabat” to moje póki co największe zaskoczenie tego roku. Romantasy, które kupiło mnie od pierwszej strony!

Jest dość mrocznie, niepokojąco, uzależniająco i omdlewająco.

Kocham klimat tej książki i jej całokształt.

Uniwersytet, na którym znalazła się główna bohaterka było klimatyczne i dość ponure. Gotycki klimat został podkreślony i idealnie dopieszczony. Dark academia? Tutaj ona jest. Nie jest ona tylko z nazwy. Szkoła jest przesączona śmiercią, tajemniczością, a na dodatek ktoś poluje na 13 uczniów.

System magii? Jasny, przejrzysty, tajemniczy i wzbudzający ciekawość. Oparty na naturze i żywiołach, a sam temat został naprawdę bardzo dobrze poprowadzony i nie mam absolutnie żadnych zarzutów.

Postacie w tej historii są wielowymiarowe, a przejrzenie motywacji niektórych postaci do teraz jest dla mnie zagadką.

Willow… co to była za genialna bohaterka. Najpotężniejsza z własnego rodu. Wychowana w tajemnicy, silna i bardzo pyskata postać. Posiada traumy z przeszłości, które do teraz zostawiły jej odcisk na psychice. Ona z wrodzonym poczuciem sprawiedliwości i pragnieniem poznania prawdy. Obdarowana samodzielnym myśleniem, do którego nie każda czarownica miała dostęp. Zdeterminowana w wypełnieniu przeznaczenia, swojej misji i szukaniu zemsty na Sabacie. Najważniejszą osobą w jej życiu był brat, dla którego zrobiłaby wszystko.

Bardzo podobała mi się jej magia i jej połączenie z naturą. Zadbana i dopieszczona pod każdym kątem. Bo magia nie polega tylko na tym aby ją brać. Tylko też na tym aby ją dawać. Bo magia to równowaga.

A teraz…
*
Poświęćmy minutę ciszy dla Graysona. Alarica Graysona Thorne’a. Dyrektora szkoły.
*
Poświęcone?
*
Okej, to możemy zaczynać dalej. Poproszę o takiego bohatera w większości książkach z motywem Enemies to lovers. Bardzo proszę. Zaborczy, czasami złośliwy i arogancki, a dodatkowo bardzo potężny. Troszczy się o to, lub nawet o kogoś, kogo pragnie bez względu na cenę. To są cechy, które z miejsca mnie kupują. Intrygujący i irytujący. Opiekuńczy i obsesyjny ze skłonnościami manipulacyjnymi. Przy niej okazywał wrażliwość.
*
Razem skomplikowani.
*
Połączeni niezwykłą więzią.
*
“Jeśli cenisz sobie porządek, to ja przyniosę ci tylko chaos.”
*
Pomiędzy nimi było intensywnie, nienawistnie i uzależniająco. Napięcie między nimi było bardzo odczuwalne. God damn. Enemies to lovers poprowadzone do samego końca, i to najbardziej w tym się zakochałam. Nie znoszę, gdy lovers pojawia się po 100 stronach, i to ono najbardziej przeważa w tym motywie. Naprawdę obawiałam się, że tutaj również tak będzie i O CHWAŁA PIEKIELNY SZATANIE, że tak się nie stało. Między nimi było piekielnie gorąco, wzajemne przekomarzania sprawiały, że musiałam w jednej chwili ochłonąć, a z drugiej strony przestać się śmiać.
*
Natomiast jeśli chodzi o samą tajemniczość tej książki, to uwierzcie mi, że JA ANIA AKA ZAJKOSINK.A zbierałam szczękę z podłogi. Rozumiecie to? Myślałam, że mało co jest mnie w stanie zaskoczyć… ta książka mnie zweryfikowała! Poproszę o kolejny tom na kilka dni temu…
*
Sam zarys świata był dla mnie na początku dość trudny do zrozumienia, bo nie wszystko było dla mnie jasne, natomiast później? Przepadłam. Nie da się ukryć, że sama budowa świata jest naprawdę złożona, a system magii dość skomplikowany i wciągający, co tworzyło unikatowość i piękną wyjątkowość.

Ta książka spełniła moje oczekiwania, a nawet dostałam jeszcze więcej.
*
To jest ten typ książki, który wciąga od pierwszej strony. Ma dodatek ma bardzo intrygujący środek oraz bardzo uzależniającą relację, w której nienawiść i pożądanie grają pierwsze skrzypce. Jeśli szukasz takiej książki,to “Sabat” będzie idealną pozycją.
*
Jest tajemniczo, nieco mrocznie, wątpliwie, a zakończenie? Może cię nieźle zaskoczyć.
*
Paranormalny romans z wiedźmami i wampirami ze świetnym motywem dark academia, enemies to lovers poleca się na mroczne wieczory.
*
To jak? Sięgniesz i przekonasz się, czy warto?
*
Ściskam,
Ania

“Sabat”

[współpraca reklamowa z @wydawnictwopapieroweserca]

“Bez względu na to, jak ładna jest czyjaś powłoka, wszyscy jesteśmy zdolni do wielkich i strasznych rzeczy.”

Jedno życzenie,
jedno przeznaczenie
i misja do wykonania.

Miał ją sprowadzić w szkolne mury.

Jej odmowa była dla niego wyzwaniem.

Najcenniejsza.

“Sabat” to moje póki co największe zaskoczenie tego...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to